Charyzmatyczny Hamlet

PO PREMIERZE W TEATRZE OSTERWY

Kanoniczne, pozbawione nerwowego poszukiwania aktualizujących kluczy czy wytrychów podejście Krzysztofa Babickiego do najsłynniejszej sztuki świata, ”Hamleta” Williama Szekspira stało się ogromnym sukcesem reżysera i wszystkich twórców przedstawienia w Teatrze im. J. Osterwy. Lubelska publiczność, która rezerwuje owacje na stojąco dla spektakli przywożonych z innych teatrów, po sobotniej premierze w ten sposób dziękowała naszym artystom. Chyba nikt z widzów nie ma przy tym wątpliwości, że sukces jest przede wszystkim zasługą Jacka Króla tworzącego wielką kreację w tytułowej roli. Jego Hamlet ma prawo wejść do annałów polskiego teatru. Król, chociaż trudno było to sobie wyobrazić po wspaniałych rolach w ”Dziadach” czy w ”Biesach”, uczynił kolejny i to milowy krok do przodu. Ma w sobie taką charyzmę, że każde jego pojawienie na scenie sprawia, że działa magnetycznie na widownię skupiając na sobie całą uwagę. Reżyser wiedział co robił pozostawiając – co rzadkość – wszystkie monologi Hamleta. Aktor operuje w nich tak różnorodnymi środkami, że ważny staje się nie tylko sztandarowy ”Być, albo nie być”, tu zagrany w skali od chłodu stymulowanego kładzonym na głowę lodem, po wyżyny trudnej do okiełznania ekspresji. Ale gdy już się oderwało oczy od tego giganta, nie trudno było dostrzec, że przedstawienie czerpiące z uniwersalistycznych przesłań szekspirowskiej arcytragedii, nie zostało tą krecją zatomizowane i układa się w spójną całość. Skoro padają w nim słowa ”w tych nikczemnych czasach cnota musi błagać grzech o przebaczenie”, skoro widzimy świat przewrocony do góry nogami, czyż nie uzasadniona jest pochyłość minimalistycznej scenografii Marka Brauna? Obłęd Ofelii w bardzo sugestywnej, zbudownej z minigestów, ulotnych drobiazgów, pośpiewywanek i łkań kreacji Moniki Domejko staje się tym bardziej dojmujący, gdy ta swój szaleńczy monolog głosi z głową opadającą w dół tej góry płaczu. Tak, świat stanął na głowie! I scenografia to podkreśla. W ascetycznej obudowie – bo i wtedy, gdy góra się rozwiera i z dala napływają na nas obrazy z trzewi duńskiego dworu pozostaje ona wytonowana – swą ważną rolę odgrywają świetne, a przecież najtrudniejsze do projektowania współczesne kostiumy Barbary Wołosiuk. Muzyka Marka Kuczyńskiego to kolejna potęga spektaklu, operująca od monumentalnego forte ”uwertury” po niemal żart nowoczesnego, tanacznego rytmu, w którym swe dzieło mógł ujawnić choreograf Jacek Tomasik. Wzruszająca obecność w kilku scenach niepełnosprawnych dzieci z Teatroterapii kierowanej przez Marię Pietruszę-Budzyńską podkreśla odbijajac się w nich szaleństwo świata tej tragedii. I role innych! Mnogość ról pięknych, wysublimowanych. Jak wewnętrzna przemiana króla Klaudiusza z kabotyna w postać tragiczną w intrpretacji Henryka sobiecharta. Jak rozdarta miłość królowej Gertrudy wygrana do końca przez Jolantę Rychłowską. Jak niezwykły monolog Aktora I Andrzeja Golejewskiego sprowokowanego przez Hamleta. Jak cudowni w swej przaśności Grabarze Jerzego Rogalskiego i Romana Kruczkowskiego. Jak oślizłość dworaka Poloniusza Andrzeja Redosza i desperacja jego syna Leartesa Szymona Sędrowskiego czy podejrzanego autorymentu duet Rosenkrantz – Tomasz Bielawiec i Guildenstern – Tomasz Kobiela. Jak wiele jeszcze ról i epizodów, ot chociażby niezawodna Hanna Pater jako Ozyryk. I dokonuje się cud tego spektaklu. Charyzmatyczny Hamlet Jacka Króla dominując uwzniośla inne kreacje, wcale nie spychajac ich na pobocze. Całość, dzięki reżyserskiemu wyczuciu Krzysztofa Babickiego winduje się na teatralne szczyty. Zapamiętamy tego ”Hamleta”! ANDRZEJ MOLIK Fot. Wojciech Jargiło

Kategorie: /

Tagi: / / /

Rok: