Dwa lata

Dwa lata… Dwa lata to wystarczający czas, żeby coś się zupełnie odmieniło. Dwa lata temu Konfrontacje Teatralne zaczęły się dopiero próbować wyzwalać z zapaści cezury jaka następuje gdzieś w okolicach dziesiątej edycji festiwalu. Podejmować pomysł imprezy tematycznej, a wówczas był to temat żydowski. Myśleć o wprowadzeniu przy organizacji tak sprawdzającej się dziś roli producenta, a nie komisarza.

Dwa lata w życiu prywatnym pod stukotem licznika, który odmierza dni, a nie świąteczne, doroczne zrywy, to dużo większe wyzwanie. Nawet jeśli są to dni codziennych świadectw woli najczystszej. Deklaracji. I zapewnień. W dwa lata entuzjazm potrafi wypalić się. Doszczętnie. Jakkolwiek wolno by to się działo. Efekt ten sam: zgaśnie. Potrzebuje więc – niczym festiwal – nowych wyzwań. Napędu niekiedy tak absurdalnego, jak zauroczenie opcją, z którą nie sposób…, z którą myśl racjonalna (a kysz!) nie pozwala się identyfikować. Niby to. Konfrontacje się zmieniły. Dlaczegóż to niby, nie miałyby się odmienić porywy serca?

Dwa lata. Festiwalu przemianami o znamionach ewidentnych, wypada się tylko cieszyć. Drobiazgów dziesiątki składających się na – skryty jeszcze, zapętlony, podszyty obawą o skutki, może nawet przerażeniem zadawanych ran – wyrok ostateczny, jeno nie uchodzi przegapić. A potem, w świadomości porażki – co naszemu festiwalowi według wszelkich znaków na niebie i na ziemi, póki co, na szczęście, nie grozi – ruchem ślimaka zamknąć się w swej muszli. Czyli tam, gdzie przed zrywów nagłym a szalonym płomieniem, znajdowało się od dawna wymoszczone miejsce.

Sorry. Tak refleksja na podglebiu XV Festiwalu Konfrontacje Teatralne. In memoriam…

Dwa lata. Niech odmiana słów tych dwóch pozostanie kwestią odbiorcy.

Kategorie:

Tagi: /

Rok: