Dwie wystawowe perły

Czyż może być większe szczęście dla miłośnika sztuki miż informacja, że w trakacie planowanej od dawna podróży odnajdzie wystawową perłę? Mnie się to niedawno przytrafiło. Gazeta rozdawana na pokładzie boeinga 737-400 lecącego z Warszawy do stolicy Hiszpanii donosiła: ”Dziś w Muzeum Prado otwarcie wystawy zatytułowanej ”Portret hiszpański. Od El Greca do Picassa”. Będzie ją można ogladać do 6 lutego”.

Pierwszy szczęśliwy traf

Ja miałem ją obejrzeć na drugi dzień po wernisażu! Nosiłem w sobie pewne nadzieje, że trafię na tę ekspozycję w trakcie tracycyjnego dwudniowego przystanku w drodze na festiwal filmowy w Valladolid, przeznaczonego na kontakty ze sztuką. Jednak strona internetowa Museo Nacional del Prado jest – jak na tą gigantyczną instytucję – bardzo nędzna, z nikłymi – bez dat – informacjami o ”exposición temporares”. Na wystawy czasowe – podpowiadam po latach doświadczeń – zawsze trzeba być szczególnie wyczulonym. We wszystkich placówkach zachodnich, a dziś także u nas – vide wystawa z Kunsthistorische Museum we Wiedniu w Muzeum Narodowym czy nasza na Zamku Salvadora Dali – trafiają się wśród nich istne rarytasy. Kiedyś przez złe zaparkowanie samochodu i pośpiech straciłem okazję w mediolańskiej Galerii Brera, ale na szczęście ta sama wystawa Carravagia dowędrowała po dwóch miesiącach do Madrytu i tam ją z niekłamną stysfakcją obejrzałem.

Drugie dotknięcie szczęścia

Teraz szczęście okazało się podwójne. Na Barajas rzut oka na lotniskową dwujęzyczną gazetę pozwolił dostrzec, że coś ważnego dzieje się też po przekątnej od Prado przez rondo z Neptunem, czyli w prywatnym Museo Thyssen-Bornemisza (także przy Paseo del Prado). Ze znanego autoportretu z Kimbell Art Museum w teksaskim Fort Worth pozierał wielki malarz nie tylko tahitańskich piękności. A tytuł wyjaśniał wsystko: ”Gauguin i początki symbolizmu”. W hostelu Prim oddalonym od Prado i Thyssen o jakieś 600-700 m. znalazłem pomiędzy lodówką i stolikiem pozostawiony widocznie przez poprzedniego turystę El Cultural, kolorowy dodatek do dziennika El Mundo. Był w całości poświęcony wystawie, która – jak się okazało – posiada dwie części. Druga ma miejsce w Fundacion Caja Madrid przy Plaza San Martin, pół godziny spaceru z Thyssen-Bornemisza przez carrera de San Jeromimo, Plaza del Sol i Arenal.

Picasso wśród klasyków

Hiszpania to taki dziwny kraj, w którym ludzie tłumnie chodzą do muzeów. Nie można się było spodziewać, że wejście na ”El retrato espanol”, najobszerniejszą w dziejach prezentacją hiszpańskiego malarstwa portretowego obędzie się bez kolejki. Wiła się długo przed bocznym wejściem Goya. Ale gdy się człowiek już znalazł w Wielkiej Galerii, a potem skręcił do sali 12, tam gdzie stale wisi najsłynniejszy zbiorowy portret świata, ”Las Meninas”, czyli ”Dworki” Velazqueza (Hiszpanie cwanie to urządzili wciagając w czasową wystawę stałą ekspozycję, z której wraca się do galerii pokazując ponownie bilet), odczuł wrażenia piorunujące. Całość prezentujacą 87 obrazów z Prado oraz sprowadzonych z Hispanic Society w Nowym Jorku (Goya, Velazquez) i tamtejszego Metropolitan Museum (Picasso), National Gallery w Londynie (Murillo), Museum of Fine Arts w Bostonie (El Greco), podmadryckiego Escorialu (Tycjan, nie Hiszpan, ale malarz dworu), The Art Institut of Chicago (Gris), paryskiego Muzeum Picassa (on, a także Miro) oraz z wielu innych kolekcji, w tym prywatnych podzielono na dziewić działów. Posuwamy się od ”Początków” (m.in. ”Portret infantki” Juana de Flandesa z Thyssen-Bornemisza przedstawiający w 1496 r. przyszłą żonę Henryka VIII Katarzynę Aragońską, nad która się ulitował i jej nie zdekapitował) aż do części ”Portret hiszpański pomiędzy Zuloagą i Picassem”. Obecność tego ostatniego (a także Miro) w tym miejscu, to złamanie odwiecznej konwencji. Prado pokazuje tylko malarstwo klasyczne do XIX w. Teraz, jak to słusznie zauważyła Elżbieeta Sawicka z Rzeczpospolitej, wraz z tą wystawą Pablo wkracza tam z podniesioną głową, głównym wejściem.

Dygresja dla Jacka K.

Chciałoby się o tej wystawie mówić jak najwięcej. Zająć się obrazami tych nie wspominanych tu jeszcze autorów, jak Berruguete (wciąż w Valladolid przechodzę jego uliczką), Zurbaran, Ribera czy Rosales. Napisać o karlicach (cóż za popularny temat przez całe wieki!) z obrazów Velazqueza, Zuloagi i Picassa. Pochylić nad taką ciekawostką jak ”Maddalena Ventura i jej mąż”, obraz Ribery sprowadzonony z Toledo a pochodzacy z kolekcji uwielbiajacego kurioza wicekróla Neapolu. Rzecz w tym, że ta Włoszka, to słynna kobieta z brodą. Można przeżyć szok widząc jak brodata karmi dziecko piersią i jaką minę ma jej mąż. Ale na to nie ma już miejsca. Dlatego pozwolę sobię tylko na dygresję poświęconą pamięci Jacka Kaczmarskiego, do której sprowokował mnie obraz wiszący na wystawie. Dobrych kilka lat tem zmarły w tym roku bard podczas recitalu w Hadesie zaśpiewał utwór ”Goya”. Podszedłem potem do niego i powiedziałem, że – bo tak się akurat złożyło – za dwa dni osobiście obejrzę dzieła Goi w Prado. Pan Jacek nie krył zazdrości. Jak się przyznał swe cykle inspirowane malarstwem jak ”Wojna karnawału z postem” wg. Bruegela tworzył oglądając nie oryginały, a tylko albumy. I tak było w tym przypadku – w Madrycie nigdy nie był, a ja mu zaczęłem wysyłać pocztówki z reprodukcjami i zaprzyjaźniliśmy się. Song ”Goya” opowiadał o wielkiej miłości malarza, księżnej Alba. Zawsze myślałem, że chodzi o obraz z Fundacion Casa de Alba stale wiszący w madryckim muzeum. Ale teraz przkonałem się, że nie. Z Nowego Jorku sprowadzono drugi portret księżnej. W przeciwieństwie do tamtego, w białej sukni, na tym dama serca malarza jest w czarnej i w takiejż mantyli. I to tu, jak w pieśni Kaczmarskiego wskazuje palcem napis nakreślony na piasku: ”Solo Goya” – ”Tylko Goya”. Głęboko wierzę, że gdzieś tam na wysokościach pan Jacek ucina sobie na ten temat pogawędki z wiekimi kochankami – Goyą i księżną Alba.

Przemiany Gauguina

Kto wie czy nie jeszcze ciekawsza jest wystawa, a w zasadzie wystawy poświęcone Paulowi Gauguinowi i jego relacjom z innymi artystami, mistrzami takimi, jak Pisarro, Cezanne czy Degas, porównaniu z malarstwem Van Gogha i innych, na których z kolei wpływ miała jego sztuka, np. malarstwo Bonnarda, Vuillara czy Picassa, a wszystko w okresie od 1884 do 1891. Mówi się, że w tym czasie Gauguin z drugorzędnego impresjonisty przemianił się w czołowego symbolistę wykorzystujacego wszystkie ”naturalistyczne” tradycje europejskiej sztuki począwszy od Renesansu. Osiągnął wówczas ten tak słynny czysty walor linii i barw. A jak do tego dochodził, można prześledzić na aż 186 pracach podzielonych, tak ja portrety w Prado, na 9 sekcji. Pierwsze sześć pokazująca ewolucję prac pomiędzy owymi latami 84-91 ogladamy w Thyssen-Bornemisza, a trzy ostatnie, prezentujące wpływ na artystów z Pont-Aven i krąg Nabisa – w Fundacji Caja Madrid. Tam też jest sala dedykowana symbolizmowi hiszpańskiemu. To wprost wspaniałe uczucie, gdy już od początku, od działu ”Krąg Pisarro” zostajemy wciągnięci w grę skojarzeń, porównań. Oglądamy np. wiszace koło siebie ”Owoce” Cezanne z Calsberg Glyptotek w Kopenhadze i dwa Gauguiny: ”Biały puchar” z Zurichu i ”Lilie” z kolekcji Carmen Thyssen. Ta sama kolorystyka, podobny sposób kładzenia farby, sposób ujęcia. Albo w salach ”Degas, akt i balet” zobaczyć jaka przemiana zaszła u Paula w obrazowaniu w ciągu jednego 1888 roku, ogladając dwa obrazy – spokojny, uwidaczniający wpływy Degasa ”Taniec dziewcząt bretońskich” z National Gallery w Waszyngtonie i już bardzo jego, malowaną tą tak łatwo rozpoznawalną gauguinowską manierą ”Wizję po kazaniu” z National Gallery of Scotland w Edynburgu, dzieło uchodzace za manifest symbolizmu w malarstwie. I tak, co krok, to kolejna uczta. Wiem, że nie jest łatwo nagle wybrać się  do Madrytu, ale tym, którzy trafią tam z różnych powodów, gorąco polecam dwie wystawowe perły w Prado i w Thyssen-Bornemisza oraz F. Caja Madrid. Ta druga czynna jest do 9 stycznia 2005 r. ANDRZEJ MOLIK Fot. autor i programy wystaw.

 

Podróż do Madrytu to spory wydatek. Jesienią i zimą, gdy tanie linie lotnicze ograniczyły kursy nawet do jednego w tygodniu, skazni jesteśmy na PLL Lot (lub inne linie, ale ceny tu podobne), a bilet w obie strony kosztuje w zależności od kursu dolara ok. 1480 zł. Przejazd lotniskowym autobusem z Barajas na Plaza Colon – 2,5 euro. Hostel (w moim przypadku Prim przy ulicy o tej samej nazwie, 200 m. od tego placu) – 25 euro. Wejście na wystawę portretów w Muzeum Prado – 3 euro (darmowe dla dzieci poniżej 6 lat). W niedzielę wejście bezpłatne. Wystawa Gauguina w Thyssen (bilet obejmuje też część w Fundacji Caja Madrid) – 6 euro (studenci i osoby po 65. – 4 euro), a łączny ze stałą kolekcją – 10 (6). Wolne wejście dla dzieci poniżej 12 lat.     

Kategorie:

Tagi: / / / /

Rok: