Erotyzm najczystszy

Dlaczego napisawszy ponad pół setki odcinków odcinków golaśnego serialu, nie sięgnęłem do do tej pory po arcydzieło Tycjana (ok.1488-1576)? Przecież to potęga! W „Wielkich malarzach” popełniono nawet uroczy błąd stwierdzając: „‚Wenus z Urbino’ jest najbardziej znanych aktów kobiecych w historii malarstwa”. Dopiero uważne przyjrzenie się temu zdaniu pozwala zauważyć, że autorowi gdzieś przepadł przed „najbardziej” dodatek „jednym z” i wtedy sąd nie będzie tak radykalny, bo przecież doprawdy trudno jednoznacznie wyrokować, że to ta naga dama zyskała największą sławę u tak zwanej ludzkości. Gdzie wówczas trzeba by sytuować wymienianą zawsze jednym tchem z dziełem Tizziano Vacellio „Śpiącą Wenus” jego mistrza Giorgionne? Jak ustawić w rankngu jeszcze kilka równie słynnych tu już opisywanych aktów?

Robiąc rachunek sumienia, dochodzę do wniosku, że unikałem pięknej Wenus z Wenecji (z Urbino to tylko zamawiano obraz), bowiem gdy w 1998 r. zagościła na zasadzie wymiany z Leonardową „Damą z gronostajem” do Muzeum Czartoryskich w Keakowie, nasze media zagłaskały ją na śmierć i prześwietliły tak dokumentnie w formie i treści, że stało się to nudne. Przy tym niemal osiągnęły pewność, kto Tycjanowi pozował, chociaż dla historyków sztuki z całego świata akurat jest to wciąż nieodgadnioną zagadką i długo dumając zdziałali raptem tyle, że po różach i mircie w oknie rozpoznali w piękności… boginię Wenus. Nie mam instynktów stadnych, chadzam własnymi szlakami, no, ale w końcu trzeba było się ugiąć, bo – co tu gadać! – Tycjanowa pannica, ta „Wenus z Urbino” jest porażająca.

„Jest wspaniałym aktem, emanującym zmysłową, leniwą biernością” pisał Włoch Giulio Carlo Argan i nie sposób się z nim nie zgodzić. Wypada jednak dodać, że w tej rozleniwionej bierności jest coś jeszcze. Złociste ciało o miękkich kształtach spoczywające na pofałdowanym prześcieradle przybiera bardzo dwuznaczną pozę i to powoduje, że to arcydzieło (kurcze, drugi raz używam tu tego słowa, to coś jednak znaczy!) emanuje czymś jeszcze: czystym erotyzmem. Dla mnie osobiście, to erotyzm najczystszy. I niechaj to zabrzmi jako publiczne wyznanie miłości największej.

Andrzej Molik

Tycjan „Wenus z Urbino”, 1538,
olej na płótnie 119,5 x 165 cm.
Galeria degli Uffizi, Florencja.

Kategorie: /

Tagi: / / /

Rok: