Fatamorgana

Jeden z utworów prezentowanych przez Annę Szałapak nosi właśnie taki tytuł, „Fatamorgana”. Lecz nie o nim tu będzie. A prznajmniej nie tylko o nim. Będzie słów kilka o tej zjawiskowej postaci jaką jest błyszcząca blaskiem nie odbitym gwiazda Piwnicy pod Baranami. I o jej zaprezentowanym w poniedziałek w CK recitalu „Z czego skład się świat”.

Jeśli o mnie chodzi, świat powinien się składać tylko z takich artystów jak pani Anna. Byłby balsamem na serce a nie bólem wszechistnym. Jej wibrujący jak rozdrgany kamerton głos w „Czarowniu”, w „Ucisz serce”, jej wydobyty ze ścisniętego gardła wyrzut w „Białych zeszytach”, jej subtelnie ciepły dowcip w „Zegarku”, w kapitalnym „Duecie miłosnym pchły i słonia”, nawet jej drapieżność w „Annie Csillag” – byłby świata takiego skłanikiem stałym, wciąż przywoływanym. Bo przy Annie Szałapak można poczuć się jak przy aniele i nie na darmo Białym Aniołem ją zwą.

A jeśli dopadnie nas racjonalność, jeśli zwątpimy w bytowanie aniołów błogość przywodzących, to czymż może być ta dama w bieli tak sztuką swą porażająca? Zjawą. Fatamorganą. Taką, która – szczęsciem – trwa i trwa. I niech tak już zostanie.

Molik

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: