Folder Lublin-Brześć-Łuck

folder Lublin -Brześć – Łuck

Folder informacyjny Lublin – Brześć – Łuck. Kalendarz imprez kulturalnych w 2007. W ramach projektu „Współpraca kulturalna Lublina, Brześnia i Łucka – działania informacyjne i artystyczne”. Wydane przez Urząd Miasta Lublin, 2006.

„Przywracanie pamięci o żydowskim mieście”

3 listopada 1943 r. odbyła się największa egzekucja w hitlerowskim obozie zagłady na Majdanku. Niemcy rękami specjalnej jednostki SS i policji w ramach akcji określonej strasznym mianem „Erntefest” – „Dożynki” wymordowali 18,4 tys. Żydów. To była lwia część społeczności, która przed II wojną stanowiła ok. jednej trzeciej ludności Lublina. Żyła głównie w rozłożonym pod Zamkiem żydowskim mieście. Okupanci postanowili je zetrzeć z ziemi i niemal nie pozostawili po nim śladu.

To naturalne, że na terenie Państwowego Muzeum na Majdanku corocznie 3 listopada odbywają uroczystości przypominajace straszliwą masakrę, że padają słowa: „Przychodzimy tutaj, żeby się pomodlić za tych, którzy odeszli, żeby pamięć o nich nie zaginęła”. Odbywają się też na terenie byłego obozu koncentracyjnego konferencje naukowe poświęcone żydowskiej społeczności, organizowane są konkursy (w czerwcu ub. roku rozstrzygnięto konkuurs dla maturzystów „Kultura, historia i zagłada Żydów 1918-1945”), a także wystawy (m.in. we wrześniu 2006 „Żywe numery II”). Ale przywracaniem Pamięci o nieistniejącym już lubelskim mieście żydowskim zajął się ktoś inny – uznający to za programowy cel swej działalności Ośrodek “Brama Grodzka – Teatr NN” powołany do życia w 1998 r.

Ośrodek kierowany przez Tomasza Pietrasiewicza powraca do pewnych swych akcji. Należy do nich organizowane już dwukrotnie Misterium Pamięci „Poemat o Miejscu”, udana artystyczna próba zmierzenia się z pamięcią o okolicach Zamku, miejscu naznaczonym wielką ilością zbrodni i okrucieństwa. Jest nadzieja, że misterium powróci i w tym roku, więc może warto wspomnieć te, które wyzwalało ogromne emocje 25 września 2004 r.

– Kiedyś język symboli był nam bliski, w stanie wojennym 13. każdego miesiąca zapalaliśmy w oknach świece, przed kościołem w Warszawie płonął krzyż upamiętniający ofiary z kopalni Wujek – mówił w ową noc arcybiskup Józef Życiński, nawiązując do niełatwej dla dzisiejszego odbiorcy symboliki misterium. Przemawiało ono językiem ciszy przerywanej głosami dobiegającymi z podziemi, z rozświetlonych studzienek kanalizacyjnych, które pomogło – jak się wyraził arcypasterz- ”tworzyć nową wrażliwość serc”. Kilkaset osób przewędrowało z rozświetlonego, tętniącego życiem Starego Miasta (zza okien istniejącej jeszcze wówczas Cafe Szeroka 28 dobiegał właśnie wykonywana przez nowych lubelskich klezmerów żałosna żydowska pieśń o odeszłym w przeszłość miasteczku Bełz) przez Bramę Grodzką – kiedyś miejsca spotkania miasta chrześcijańskiego ze zniszczonym miastem żydowskim – w ciemność Placu Zamkowego. Na Zamku, gdzie wędrowcy zatrzymali się na dłuższą chwilę cichej modlitwy, słychać było nagranie głosu kobiety, która mówiła, że pod betonem dziedzińca leżą jeszcze szczątki pomordowanych i dla b. więźniów, to miejsce święte. Dalej, pod wzgórzem zamkowym, gdzie w miejscu zburzonej Wielkiej Synagogi (mogła pomieścić 5 tys. wiernych), dziś biegnie trasa szybkiego ruchu, drogę przecięła symboliczna czarna kurtyna, inny głos opowiadał o wielkim mordzie Żydów na Dziesiątej. To tam świadek ten słyszał na przemian walce Straussa i serie karabinów maszynowych hitlerowców. Po zakończeniu misterium pod ostatnią latarnią miasta żydowskiego na dole Podwala abp. Życiński, mówił, że tu czujemy szczególnie nurt dziejów, wspominamy ”braci Żydów” i że chciałby, żeby ta lampa mogła pozostać symbolem ”włączonym w pamięć naszych serc”. – Należymy do jednej rodziny Ojca z niebios – zakończył Metropolita Lubelski zapraszając do wspólnej modlitwy ”Ojcze nasz”. Należy podkreślić – bo ma to dziś wymiar symboliczny – że tamto misterium zaprezentowano specjalnie w ramach II Kongresu Kultury Chrześcijańskiej, .

To był tylko jeden przykład aktywności Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” działającego w miejscu też symbolicznym, bo w w tej XVI-wiecznej bramie łączącej przez stulecia dwa miasta – żydowskie i chrześcijańskie. Ma on obecnie tak ogromną ilość programów związanych z Pamięcią, że da się tu wymienić tylko niektóre. Organizowane są prezentacje filmów dokumentalnych i reportaży radiowych. W oparciu o zbierane materiały archiwalne powstała wystawa „Portret Miejsca” tworząca obecnie stałą aranżację wnętrz siedziby Ośrodka z Makietą Lubelskiego Zespołu Staromiejskiego na 1939 r. Ekspozycja opowiada o zapomnianym, przedwojennym polsko-żydowskim Lublinie. Prowadzony jest w Ośrodku program „Spotkania Kultur” prezentujący dorobek artystów i ludzi kultury z Europy Środkowo-Wschodniej i Zachodniej z udziałem m.in. gości z Izraela. Edukacyjny program „Wielka Księga Miasta”, dotyczący przedwojennego Lublina to gromadzenie starych fotografii a „Historia Mówiona Miasta” – rejestrowanie audio relacji jego mieszkańców. Celem nowego Centrum Edukacyjnego „Brama Pamięci” jest zbieranie i udostępnianie materiałów o nieistniejącym już dwukulturowym, polsko – żydowskim Lublinie. Oprócz opisanego wyżej, odbyły się też inne Misteria Pamięci, m.in. „Jedna Ziemia Dwie Świątynie” z udziałem Żydów ocalonych z Holocaustu i ich rodzin oraz Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, którzy w czasie wojny Żydów ratowali, „Dzień Pięciu Modlitw” na Majdanku, z udziałem byłych więźniów i duchownych pięciu wyznań i religii, „Misterium Ulicy Szerokiej”, najważniejszej ulicy żydowskiego miasta.

Ośrodek prowadzi też działalność wydawniczą, w ramach której publikuje m.in. Kalendarz Ekuneniczny. Znamienitym jej efektem stało się wydanie kultowej już książki ś.p. Władysława Panasa „Oko Cadyka”, cudownej zupełnie opowieści o niezwykłym obrazie, największej osobliwości Miasta, czystej epifanii Enigmy, wielkiej ”intrydze Nieskończoności”. Jej sedno zawiera się w tym, co Profesor napisał o ”pępku świata” znajdującym się na owej ulicy Szerokiej, gdzie pod numerem 28 mieszkał Ha-Hozeh mi-Lublin, Widzący z Lublina, o miejscu ”które było środkiem świata, w którym działy się wszystkie cudowne i dziwne, wzniosłe i straszne rzeczy”.

A wracając na koniec do Muzeum na Majdanku… W baraku 53 prezentowana jest poruszająca instalacja multimedialna „Elementarz”, poświęcona dzieciom żydowskim, polskim i białoruskim w obozie. Stanowi ona element programu edukacyjnego, który jest realizowany w muzeum w ramach lekcji lub warsztatów historycznych dla młodzieży szkół gimnazjalnych i licealnych. Autorem projektu jest nie kto inny jak Tomasz Pietrasiewicz, dyrektor Ośrodka z Bramy Grodzkiej, natomiast oprawę plastyczną przygotowała stale współpracująca z nim Małgorzata Rybicka. Fundusze na realizację pozyskano z Unii Europejskiej.

Andrzej Molik

„Festiwal z głębokiej tradycji”

XXII Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne Lublin 2007 im. Ignacego Wachowiaka

Lubelszczyzna – co zauważają etnografowie – nigdy nie miała swojego własnego charakterystycznego folkloru, czego dowód n.in. w tym, że lubelskimi nazywa się stroje krzczonowskie. Ale ziemia ta chłonnie przyswajała elementy ludowej tradycji innych regionów, czyniła oberki czy kujawiaki elemantami tradycji własnej i stała się z czasem folkloru ostoją. Szczególnie chodzi tu o folklor in crudo – z korzeni, autentyczny, nieskażony, pozbawiony cywilizacyjnych naleciałości. Pod tym względem jest Lubelszczyzna potęgą, przede wszystkim dysponującą ogromną ilością zespołów śpiewaczych, ale i solistów – śpewaków i instrumentalistów (kapel jest stosunkowo mało). Nic dziwnego, że to u nas, w Kazimierzu zaczął pół wieku temu funkcjonować kultywujący taki folklor Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych, który odbywa się do dziś.

Jednak i tradycja folkloru opracowanego artystycznie (nie stylizowanego!) jest bogata. Już w 1948 r. Maria Wanda Kaniorowa założyła noszący dziś jej imię Zespół Pieśni i Tańca Ziemi Lubelskiej, w 1998 r. przemianowany na „Lublin”, jeden z pierwszych na terenie Polski zespołów folklorystycznych powołany do życia po II wojnie światowej (w okresie jego istnienia przewinęło się przez Kaniorowców, jak się ich popularnie nazywa ok. 30 tys. członków!). Niewiele później powstał Zespół Tańca Ludowego UMCS, założony przez kierującego nim do tej pory Stanisława Leszczyńskiego. Następnym w kolejności był zespół z Akademii Rolniczej, który przez wiele lat prowdził Józef Dzik, a później powstały ansamble przy Akademii Rolniniczej i Politechnice Lubelskiej i z pięciu wówczesnych uczelni wyższych Lublina, tylko KUL nigdy się z folklorem nie baratał. I znowu można rzec, iż nic dziwnego, że kiedy na początku lat 70. komunistyczne władze zlikwidowały obejmujący wszelkie dziedziny sztuk Festiwal Kultury Studentów PRL, nikt w kraju nie miał wątpliwości, że pierwsza edycja nowego, tylko folklorystycznego festiwalu Terpsychora powinna się odbyć w Lublinie i tak się stało.

To właśnie z inicjatywy zespołu im. Wandy Kaniorowej i zespołów studenckich oraz Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Miejskiego w pierwszej połowie lat 80. zorganizowano imprezę, której celem było zaprezentowanie lubelskiej publiczności pieśni i tańców ludowych różnych krajów. Zasada była prosta. Każda z lubelskich grup miała na świecie zespoły, z ktorymi łączyła je współpraca, to je zapraszano i w roku 1984 odbyły się po raz pierwszy Lubelskie Spotkania Folklorystyczne. Ogromne zainteresowanie widzów oraz bardzo pozytywne opinie zespołów zachęciły organizatorów do kontynuowaniatego przedsięwzięcia. I tak od początków lat 90. każdego roku w lipcu (raz w sierpniu) muszla koncertowa Ogrodu Saskiego – od kilku lat, poniekąd dzięki festiwalowi, zupełnie nowa – wypełniała się międzynarodowym gwarem, muzyką i tańcem wielu narodów i kultur. Corocznie wiodącym organizatorem był jeden z lubelskich zespołów. Od 1994 r. wyłącznym organizatorem festiwalu stał się Zespół Pieśni i Tańca „Lublin”, na którego barkach spoczywa samodzielne przygotowywanie imprezy, dbanie o jej kształt artystyczny i stronę techniczną. Dyrektorem festiwalu był przez dwa lata uczeń Kaniorowej Ignacy Wachowiak. Po jego smierci w 1996 r. niżej podpisany zaproponował na łamach Kuriera Lubelskiego, żeby Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne nosiły imię tego przedwcześnie zmarłego wybitnego choreografa i wieloletniego dyrektora zespołu Kaniorowców i pomysł zaakceptowano. Pałeczkę po Wachowiaku w zespole i na festiwalu przejęła Alicja Lejcyk-Kamińska. To dzięki niej od 2000 r. Spotkania odbywają się pod patronatem CIOFF – Międzynarodowej Rady Stowarzyszeń Folklorystycznych Festiwali i Sztuki Ludowej i zaliczane są do najważniejszych tego typu przedsięwzięć w naszym kraju. Od tego czasu w festiwalu uczestniczą w jednym roku zespoły dorosłe i – przemiennie – w następnym dziecięce. W 21 dotychczasowych edycjach lubelskiego festiwalu wzięło udział ponad 200 zespołów ze wszystkich stron świata i wszystkich – poza Australią – kontynentów. Obecny dyrektor „Lublina” Jan Twardowski planuje, że w dniach 15-20 lipca na XXII MSF Lublin 2007 – a będzie to odsłona dziecięca – wystąpi od 8 do 10 zespołów zagranicznych. Wstępnie zaproszono grupy z Białorusi, Chin, Hiszpanii, Meksyku, Serbii, Słowacji i Rosji (z Tatarstanu i Karelii) oraz oczywiście z Polski. Koncerty jak zwykle w Lublinie – w Ogrodzie Saskim i Dziecięcym Szpitalu Klinicznym – oraz Nałęczowie a może uda się, że i w innych miejscowościach, jak również na lubelskim Starym Mieście. Oprócz tego pierwszy raz zaplanowano naukę tańców polskich dla uczestników zagranicznych.

„Sztuka ponad granicami”

Dziesięć edycji festiwalu. Około 220 przedstawień 170 teatrów z wszystkich już – po jubileuszowej edycji-  kontynentów naszego globu. Udział blisko tysiąca artystów. Jakieś 20 tys. odbiorców. Ponad 1250 uczestników warsztatów prowadzonych przez ok. 140 nauczycieli. Do tego wykłady. Do tego projekcje wideo i po ok. 1500 słuchaczy i widzów na nich. Czyż nie można powiedzieć po dekadzie ich funkcjonowania, że Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca w Lublinie to już festiwal wielki i okrzepły, a przy tym przedsięwziecie mające ogromne znaczenie dla propagowania tej wciąż bardzo świeżej formy sztuki?   

Nie tylko Jacek Łumiński, twórca Śląskiego Teatru Tańca z Bytomia, który jest obecny na lubelskim festiwalu od początku, uważa że dziś taniec postrzegany jest w wielu kręgach jako sztuka wiodąca, napędzająca rozwój innych dziedzin artystycznej aktywności. Stał się sztuką najbardziej współczesną – oddziaływuje niezależnie od granic geograficznych, administracyjnych czy też materialnych. Może już nie warto wracać do działających poza baletem prekursorów tańca współczesnego z początku XX w., np. Isadory Duncan w Europie czy Tady Shawan w Ameryce. Ale już warto wspomnieć, że w połowie minionego stulecia wyłoniła się i okrzepła, nowa dziedzina sztuki tanecznej, wyposażona we własną technikę, zasady kompozycji i kryteria estetyczne zwana właśnie tańcem współczesnym. Tańcem odzwierciedlającym związki z psychiką żyjącego tu i teraz artysty, żywo reagującego na przemiany kulturowe, naukowo-techniczne, cywilizacyjne, obyczajowe, społeczne w aktualnej rzeczywistości naszego świata. Warto wpomnieć i z tego powodu, że stało się to dzięki pracy pedagogicznej i twórczości m.in. Marthy Graham i jej uczniów Marc Cunninghama i Paula Taylora.  Wykreowwali oni w tańcu coś obok baletu klasycznego, nadali innym artystom kierunek działania i im uświadomili wolność tworzenia, a w ub. roku  prawdziwym wyzwaniem dla Spotkań stało się to, żeby pokazać prace tego ostatniego. No i zagościła w Lublinie Paul Taylora Dance Company 2, grupa, która stworzona została po to, żeby rekonstruować pierwsze jego choreografie. Spektakle Amerykanów stały się wydarzeniem festiwalu i symbolicznym kluczem zanykającym dziesieć odsłon Spotkań.  

Symboliczny poniekąd wymiar ma też opowieść Hanny Strzemieckiej, twórcy organizaowanych przez Centrum Kultury i jej grupy Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca, którą usłyszałem z jubileuszowej okazji. Chociaż już w latach 70. w Poznaniu działał dziś legendarny Polski Teatr Tańca Conrada Drzewieckiego, a potem zaczął robić furorę wspomniany Śląski Teatr Tańca, prawdziwy rozwój tańca współczesnego w Polsce nastąpił – jak mówi – na początku lat 90., wraz z wybuchem demokracji. W 1993 r. Strzemiecka rozwinęła działalność istniejącej już wcześniej Grupy Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej. Tuż przed tym podczas pobytu w USA trafiła na nowojorski Broadwy i zobaczyła spektakl z choreografią Taylora. Opowiada, że poczuła się jakby dostała obuchem w głowę, wyszła z teatru olśnina, nieprzytomna ze szczęścia i marzyła, żeby stworzyć coś równie pięknego. Dwa czy trzy lata temu zawiozła na festiwal do Nowego Jorku zrealizowany z Lubelskim Teatrem Tańca i grupa z PL, inspirowany twórczością Chagalla spektakl ze swoją choreografią „Akrobaci, kwiaty i księżyc pomiędzy” i to rozentuzjazmowani Amerykanie przychodzili pytać się ją, jak się osiąga tak wspaniałą estetykę i formę taneczną. To świadczy o tym jak nowy taniec – także dzięki festiwalowi – rozwinął się w Lublinie. LTT tworzą tancerze wychowani przez Hannę Strzemiecką, grupę z PL prowadzi dziś jej tancerka, a festiwal krzepnie, promieniuje na kraj i świat i wydaje się dziś programowo ciekawszy niż starsze o rok Konfrontacje Teatralne kreowane w tymże samym CK.

Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca od pierwszej edycji w roku 1997 są po prostu jednym z najważniejszych wydarzeń kulturalnych Lublina, a z czasem stały się także jednym z najbardziej liczących się festiwali sztuki tańca w Polsce i Europie. Mają po 10 latach stałą ekipę przyjeżdżających na nie twórców. Powracają tu wciąż, występują i prowadzą warsztaty Amerykanin Joe Alter, Finka Sanna Kekalainen, Stanislaw Wisniewski z Francji, polskie teatry Dada von Bzdulow z Gdańska, kaliski Alter, inne. Wychowała się też na festiwalu puliczność autentycznie adorująca teatr tańca i szczelnei wypełniająca widownie sal mogacych pomieścić kilkaset osób. Organizatorzy wierząc, że taniec współczesny jest szczególnym medium porozumienia, za naczelną uznali ideę, by na festiwalu następowało wzajemne poznanie, wymiana doświadczeń, inspirowanie się kulturą pomiędzy Polską i krajami Europy Środkowo-Wschodniej a krajami Europy Zachodniej i innych części świata. – Taniec to sztuka ponad granicami, nie wymagająca znajomości języków, sztuka w pełni demokratyczna i otwarta na inne dziedziny kultury, adresowana do odbiorcy wrażliwego na piękno i poszukującego autentyczności w działaniach artystycznych – podkreślają. Warto tu zatem wspomnieć o goszczących na Spotkaniach bliskich sąsiadach – grupach z Białorusi. W 5. odsłonie prezentowała się udanie Grupa Tańca Współczesnego Quadro z Homla, a w 6. i w 7. – Teatr Tańca Galeria z Grodna. Na dodatek wspomniany lubelski spektakl „Akrobaci, kwiaty i księżyc pomiędzy” powstał na zamówienie dyrekcji Muzeum Chagalla w Witebsku.

Kategorie:

Tagi: / / / / /

Rok: