Gdyby babcia miała wąsy

Z wszystkich tekstów usłyszanych w TVP od początku XX ZIO w Turynie i jego przyległościach, za najcelniejsze uważam stwierdzenie dyżurnego z olimpijskiego studia, że biathlon jest dyscypliną najbardziej podatną na gdybanie (można rzec: gdybaniogenną). Święta prawda! Tym bardziej, jeśli gadająca głowa szybko wylicza, że gdyby nasz dzielny Tomasz Sikora nie oddał trzech niecelnych strzałów i po świńsku nie dodano mu tyluż minut karnych, za sam bieg miałby złoty medal. Sikora jest nota bene dlatego dzielny, że na nikogo winy nie spędzał, pokornie przyznał, że mu ręka zadrżała i wiatr działał wbrew, ale nie gdybał, co by wywalczył bez oporu przeciwności losu. Natomiast uważam, że prawdę o podatności na gdybanie należy w przypadku Polaków rozciągnąć na wszystkie dyscypliny olimpijskie z wyjątkiem hokeja kobiet i jazdy po muldach i jeszce kilku (zgadnijcie dlaczego). Coż to byłby bowiem za sukces – powiedzmy 8. a nie 9. miejsce po krótkim programie – gdyby zadowolony z siebie łyżwiarz figurowy Siudek lepiej schował krawat i nie rzucał nim kłód pod nogi partnerce? Gdyby bracia Ligoccy w halfpipie zjednoczyli siły i dali się wypunktować razem? Gdyby Stefan Hula nie rzucił niecnie kombinacji norweskiej na rzecz połowy tej konkurencji? Po prostu bylibyśmy mistrzmi. Jak gdyby igrzysk.

Mól Telewizyjny

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: