Igor solo

Ta płyta może być sporym zaskoczeniem dla miłośników Igora Jaszczuka, współtwórcy i podpory Lubelskiej Federacji Bardów, ongiś lidera rockowej kapeli BBK i kilku innych zespołów. Może, tym bardziej, że nieco mylący jest już sam tytuł krążka: BARD ROCK CAFE. Bard, owszem zaistniał, bo otrzymujemy materiał w pełni autorski – Igor napisał i teksty i muzykę do jedenastu utworów pomieszczonych na płycie (do coveru No Woman No Cry Boba Marleya stworzył własne słowa) i sam je zaśpiewał. Kawiarni czy kawy też można się dopatrzeć, bo sporo tu tematów barowych (jeden utwór to dosłownie Piosenka barowa). Ale rocka na kompakcie jak na lekarstwo, bo Igor Jaszczuk posterował w stronę pop, czy jak kto woli muzyki środka. A na dodatek piosenki, których większość znamy z programów Lubelskiej Federacji Bardów, nie przypominają tych koncertowych ich wykonań.

Taki krok artysty jest realizacjią idei, która tkwiła u podstaw powołania LFB, a o której rzadko już kto pamięta. Federacja ma po prostu być trampoliną do indywidualnych karier jej członków, wsparciem w ich działaniu na piosenkarskim rynku, elementem promocji, reklamy. Dla kogoś, kto postrzega Igora (i każdego z pozostałych konfederatów) tylko przez pryzmat wspólnego przedsięwzięcia bardów, próba ocenienia płyty będzie ciężką sprawą. O obiektywizmie trudno tu mówić, bo sądami będą kierować subiektywne gusta. Nie wątpię natomiast, że ta płytowa wersja Igorowych przebojów zebranych – jak sam pisze na okładce – z dziesięciu lat twórczości, znajdzie goracych zwolenników. I takich należy wyindualizowanemu członkowi federacji życzyć jak najwięcej!

O nowym brzmieniu zadecydował rozbudowanie instrumentarium towarzyszącego piosenkarzowi i aranże Vidasa Svagzdysa, zresztą jedynego członka lubelskiej federacji pośród muzyków uczestniczących w nagraniu (gra też na perkusji współpracujący czasmi z LFB Tomasz Deutryk). O instrumentacji Igor napisał na okładce tak: „Piosenki zaaranżował za zankomitą znajomością rzeczy Vidas Svagzdys. Nic dziwnego – zna te piosenki i mnie na wylot.” Pozostali muzycy to – z tego co wiem – studenci i absolwenci katowickiej Akademii Muzycznej. Oprócz instrumentów klawiszowych i perkusyjnych pojawia się tu sekcja dęciaków – puzon, trąbka i saksofon – oraz chórek złożony z dwóch wokalistek. Nikt z tych wykonawców nie jest w Lublinie bliżej znany.

Sośród jedenastu piosenek, lwią większość, jak się rzekło, znamy z wykonań z Lubelską Federacją Bardów. Moi ulubieńcy w tym towarzystwie, to otwierając płytę piosenka Nie musisz mnie kochać, którą już można usłyszeć jako utwór promujący krążek w radiowej Trójce i w Radiu Lublin, a także Święci (Słowo, słowo ciałem się stało lecz tego ciał ciągle za mało), dowcipne Jestem z Polski (Mnie można kochać lub nienawidzić, ale nie można mną się nadziwić), wręcz musicalowe Choćbym i wręcz fantastyczne Niespełnienie.

Nagrań dokonano w studiu Jacka Mastykarza w Wieliczce od kwietnia do lipca 2000 roku. Igor zanotował na okładce i takie słowa: „Płytę dedykuję rokowi 1999: ożeniłem się, urodził się Olaf Bożydar, mój syn (poświęcona jest mu wzruszajacy utwór Z ojca na syna – przyp. A.M.), skończyłem trzydzieści lat (?!), powstała Lubelska Federacja Bardów, wymyśliłem tę płytę…”. A jeśli już wspominam okładkę (przygotował ją Piotr Wysocki), to trzeba powiedzieć, że stanowi ona już ostatnią zapewne niespodziankę tej płyty, bo chyba przecież osoba przedstawiona na jej głównej stronie nie jest Igorem Jaszczukiem. Kto ma wątpliwości, musi zajrzeć na drugą stronę i do wnętrza, gdzie znajdziemy prawdziwe zdjęcia samego barda („I one do mnie pasują” – wyzna Igor) autorstwa Andrzeja Koziary.

Premiera płyty Igora Jaszczuka BARD ROCK CAFE odbędzie się 4 października w Kawiarni Artystycznej HADES podczas V Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Konfrontacje Teatralne, na które Igor przygotowuje tradycyjnie towarzyszący imprezie program Festiwalowe varietes. A potem będzie można się już rzucić na świeżutki kompakt.

Andrzej Molik

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: