Jak się bawić, to się bawić

FELIETON ZADOMOWIONY

Wiem, że ten temat może się wydać niestosowny w momencie gdy skończyły się wakacje, dziatwa ruszyła do szkół, a rodzicom głowy puchną od problemów, na czele z podstawowym – co zrobić z takim a nie innym ministrem edukacji. Ale może właśnie dlatego, dla czystego relaksu, warto na chwilę oderwać się od uruchomionego na nowo kierata i powspomninać niedawne czasy letnich rozrywek i niepohamowanych szaleństw. Przekonałem się na własnej skórze, że nie musi w nich uczestniczyć wyłącznie młodzież i że to nobliwi dorośli ludzie mogą być co nieco – jak to mówią ich dzieci – crazy. Ba! Młodzi mogą im pozazdrościć inwencji w zabawie, zresztą prawie nigdy (mówię o pewnych znanych mi kręgach) nie przekraczającej granic dobrego smaku.

Nie będę się tu posługiwał nazwiskami, bo chociaż na imprezie zachowano dobre obyczaje, nie wiem czy ludzie uczestniczący w hucznych urodzinach, o których będzie poniżej tego by sobie życzyli. Zdradzę jedynie, że uroczystości miały miejsce w mojej ulubionej wiosce na Roztoczu, blisko brzegów górsko zimnej rzeczki Szum. Znajomi pracującej ostatnio w Bardzo Wysokim Urzędzie w Warszawie jubilatki z Lublina już na całej drodze z Biłgoraja przez Aleksandrów (najdłuższa wieś na Lubelsczyźnie, ponad 12 km!) rozwiesili anonse z jej fotką, na których każdy (a więc i osoby zupełnie postronne) mógł przeczytać co następuje: „Z radością informujemy wszystkich zainteresowanych, życzliwych, ciekawskich, zaprzyjaźnionych, miejscowych i przyjezdnych, że nasz Ukochany Niuniek kończy właśnie 180 lat a jeszcze się trzyma, popija, pali i właśnie się dobrze bawi w naszym towarzystwie w Górecku Kościelnym 18-20 sierpnia 2006”. Tak! Chodziło o zabawę trzydniową, od piątku do niedzieli, a doświadczyłem na własnej skórze, że te dni rozciągnęły się jak guma, goście zjeżdżali jeszcze we wtorek i środę, a i w czwartek po tygodniu od startu poprawiny trwały.

Anons z płotów dotyczył wszystkich, zaś osobiści goście otrzymali zaproszenie-broszurę o zawartości 11(!) stron formatu A-4. Na tytułowej widniał taki tekst: „W …50 lat później, czyli wspomnienia z zamierzchłej przeszłości. Polskie Towarzystwo Historyczne „Tropami Niuńka”, Fundacja Zgrzybiałego Niuńka, Instytut Badań nad Niuńkiem „Z Niuńkiem przez wieki”, Fan-club Niuńka „Niuniek wiecznie żywy”, Puszczański Klub Anonimowych Abstynentów, Stowarzyszenie Mieszkańców Przedwczesnej Starości „Meander 6″ oraz sam Niuniek mają zaszczyt zaprosić w dniech:…. na kolejne, tradycyjne (kontynuowane od wojen punickich) spotkanie z okazji Urodzin Niuńka”. Potem następowały szczegóły na temat miejsca spotkania, daty, dojazdu wraz z barwną mapą, zakwaterowania i kosztów. I tu znowu cytat na temat ostatniego punktu: „Dojazd – wspólnota koleżeńska. Alkohol – strach pisać, ale można przeżyć. Rezerwa alkoholu – zaopatrzenie własne po wyczerpaniu zapasów. Kefir, alka prim – koszty własne. Znieszczenia i zguby – wedle stanu upojenia”. A teraz cytaty z menu: „Zupy: Śierściuchowa z zacierkami, Zupa gulaszowa z nornic i jeży, Sromotnikaowa z borówką pijanicą. Zimne zakąski: Pasztet z żołędzi i tatartaku, Pokrzywy w sosie balsamicznym, Suchy chleb dla konia. Dania główne: Czubajeczki cristata na liściu łopianu, Mięso byle jakie drugiej świeżości w pachnącym sosie, Kiełbasa Juniora spod dębowego kloca, Kartofle w mundurkach moro, Kartofla w mundurkach khaki, Kartofle gołe. Desery: Buziaczki od Niuńka, Strzępiak ceglasty w sosie glicyniowym, Ciasto Coci Marysi z Wielkanocy. Napoje: Czysta woda z Szumu, Deszczówka w chochelce”. Wreszcie opublikowano godzinowy program pobytu, który już dwa dni przed imprezą, 16.08 przewidywał „przyjazd komitetu organizacyjnego i wizytę u Proboszcza po dyspensę na czas uroczystości” (sierpień to jak wiadomo wg Kościoła miesiąc bez alkoholu). W główny dzień znalazły się i takie punkty: „20.30 – widowisko światło i dźwięk „C.K. sentymenty Niuńka – ulubionej kochanki Cesarza Franciszka Józefa I; 22.00 – wieczór wspomnień Niuńka „Mężczyźni mojego życia – II połowa XX wieku”; 23.30 – do rana – maraton literacki pod wezwaniem „Wpływ Niuńka na średnie spożycie mieszkańca Górecka Kościelnego”.

Czy muszę dodawać, że było przesympatycznie? Może tylko wyjaśnię, że leczo czy pieczone prosię smakowało pysznie, podobnie jak chłodzone w Szumie piwo z beczek 30- i 50-litrowej. Gdzieś pomiędzy odbywały się zdrowotne wycieczki krajoznawcze, a jeszcze w czwartek 24.08 jubilatka obok własnej nalewki serwowała pierwszy raz w życiu uwarzoną fasolówkę na wędzonych żeberkach. Palce lizać!

Andrzej Molik

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: