Jaszczury odrodzone

Z Janem Kondrakiem twórcą nowego hymnu legendarnego krakowskiego klubu rozmawia Andrzej Molik

* Dla mnie krakowski klub to legenda i historia sprzed trzydziestu lat, ale Pan sięga do jeszcze dawniejszych dziejów. Napisał Pan: Pod Jaszczurami/Miał aptekę ten/A bank miał ów/Dziś nad stolikami/Grona sławnych/podwawelskich głów…

– Apteka to początek historii kamienicy przy Rynku 7/8. Pierwszym jej właścicielem w XV wieku był Szymon Ronenberg. Natomiast ostatnim gospodarzem przed I wojną, za Franza Józefa, był jakiś bank.

* Ale dla nas, dla pokolenia urodzonego w Polsce Ludowej historia Klubu Pod Jaszczurami zaczyna się gdzieś w połowie lat 50., chociaż ani Pan, ani ja, nie mogliśmy jeszcze w tych wydarzeniach uczestniczyć.

– Rzeczywiście, studencki klub, którego sława przetrwała do dziś i której my posmakowaliśmy dużo później, zaczął działać w roku 1956 na fali odwilży ogarniajacej nasz kraj. Legendę Jaszczurów budowały wydarzenia jakie miały tam miejsce, spotkania z takimi postaciami, jak Jerzy Grotowski, turnieje poetyckie, w których startowali twórcy tak dziś znani, jak Julian Kornhauser, Stanisław Barańczak, Adam Ziemianin, Adam Zagajewski, potem Teatr 38, w którym działali Helmut Kajzar, Bohdan Hussakowski, Jerzy Cnota, Teatr Piosenki Hefajstos z Ewą Demarczyk i Teresą Tutinas, galeria fotografii posiadająca rewolucyjne manifest, który negował wszystkie poprzednie prądy artystyczne w sztuce XX wieku, galeria plastyczna, na której piętno swego dzieła odcisnął Jan Sawka…

* W nowym hymnie odrodzonych Jaszczurów, ktory Pan napisał jest też wers mówiący: Wciąż obłędne nogi tańczą jazz…

– Bo jazz był esencją Jaszczurów, ich wizytówką. Przecież tam zaczynał karierę Tomasz Stańko, tam grał Extra Ball Jarka Śmietany, Old Metropolitan Jazz Band z młodym kontrabasistą Janem Poprawą.

* Temu znanemu dziś krytykowi muzycznemu, przyjacielowi Lubelskiej Federacji Bardów i jednemu z największych specjalistów od piosenki literackiej poświęcił Pan również strofy w swym utworze?

– Czterowiersz: Laur Jaszczurowy/Znów zyskuje głów odświętny stan/Pseudonimami imponuje w krąg/Kronikarz Jan, został natychmiast rozszyfrowanu przez młodą widownię wypełniajacą klub w dniu ponownego uroczystego jego otwarcia 16 lutego, bo Janek jest postacię w Krakowie bardzo znaną.

* Mnie, szczycącemu się tym, że w drugiej połowie lat 60. byłem lubelskim korespondentem Studenta, Jaszczury kojarzą się z owym mitycznym już dziś pismem oraz z IV Festiwalem Kultury Studentów w roku 1969, gdy w klubie tym brylowali tacy wykonawcy, jak Mateusz Święcicki, Leszek Długosz czy młody wówczas Marek Grechuta z zespołem Anawa…

– Wspomnienie Studenta jest tam wciąż żywe, bo to była kuźnia wybitnych twórców, dziś luminarzy polskiej kultury. Podobnie jest z wykonawcami piosenki literackiej. Sam w połowie lat 80. po laurze na Studenckim Festiwalu Piosenki poszedłem tam świętować sukces. Ale pamietajmy, że Jaszczury to dla każdego krakowskiego artysty jakieś wspomnienie. Anna Dymna stawiała pierwsze kroki właśnie tam, Jerzy Stuhr chwali się, że nosił wódkę murarzom, żeby ci wytynkowali klub przy kolejnym jego remoncie. Tych anegdot jest mnóstwo.

* Kulturowe znaczenie tego miejsca najlepiej wyraża refren napisanego przez Pana hymnu: Tu katapulta wciąż gotowa/By do sławy gości nieść/Jak do tej pory pół Krakowa/I Polski ćwierć. W tej ćwiartce można pomieścić i Jana Kondraka?

– Zatarłem tropy przy pomocy ukłonu w stronę Wesela, ale może ktoś wyczuje obecność bardów, bardów en bloc w ostatniej zwrotce, w słowach: Gdzieś tam na rogu/Tym odnalezionym Jasiek gra/Przed Jaszczurami/Srebrne pióro złowił młody bard.

* Ale my tu sobie żonglujemy cytatami z hymnu a nie spytałem Pana, jak to się stało, że Pan, wszak nie krakauer, stworzył utwór na cześć odradzającego się po latach przerwy Klubu Pod Jaszczurami?

– Jaszczury zaiste nie działały od lat, ale znalazł się ktoś, kto postanowił całkiem konkretnie odrodzić legendę. Uczynił to Instytut Sztuki, organizator większosci krakowskich festiwali, który zamówił u mnie ten hymn z wyraźnym wskazaniem, że tekst ma powstać do muzyki śpiewanej przez Niemena piosenki Pod Papugami. Ta powstała pod koniec lat 50. na zamówienie rodzącego się wówczas w Gdańsku Klubu Pod Papugami, który też z czasem stał się miejscem legendarnym.

* I ten hymn wyśpiewał Pan 16 lutego w nowych Jaszczurach przy krakowskim Rynku?

– Tak. Stało się to na imprezie otwartej dla szerokiej publiczności. Dzień wcześniej inaugurowano działalność w gronie osób zasłużonych dla tego miejsca, gdy grał dla nich Włodek Kiniorski. Na koncert otwarty zaproszono Mirka Czyżykiewicza i mnie. Razem z federacyjnymi muzykami, Pawłem Odorowiczem, Piotrem Selimem i Vidasem Svagzdysem, zaśpiewałem recital w głównej mierze oparty na utworach z mojej płyty Romanse Ballady uzupełnione o dwie „włoskie” piosenki z ostatniego programu Lubelskiej Federacji Bardów Brylantyna, które dedykowałem królowej Bonie, postaci poniekąd krakowskiej i rzecz jasna o hymn Pod Jaszczurami.

* Przerzucony został zatem most pomiędzy starym i nowym, pomiędzy historycznymi i dzisiejszymi Jaszczurami. Stało się jak w słowach hymnu: Nic się nie kończy/Wszystko się zaczyna/Jeśli chce.

– I niech tak będzie! Bo mosty są najważniejsze, one umożliwiają wyminę a wymiana umożliwia inicjację.

* Dziękuję za rozmowę.

Rozm. Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: / / /

Rok: