Kabretowy moralitet

”Okulary Pana Andersena”, najnowsza premiera teatru jego imienia to pyszna kabaretowa zabawa, dosyć niespodziewanie przybierająca kształt i wydźwięk moralitetu. Przy tym Teatr H. Ch. Andersena daje przykład, że w sezonie, w którym będzie obchodzona 200 rocznica urodzin duńskiego bajkopisarza można do spuścizny po nim podejść nieortodoksyjnie, bez klękania przed jego wielkością. Reżyser Ewa Sokół-Malesza, zapamiętana w Lublinie ze świetnej adaptacji ”Opowieści z królewstwa Lajlonii” Kołakowskiego, nie chciała produkować kolejnej odkrywczej realizacji ”Królowej Śniegu” czy ”Księżniczki na ziarnku grochu” (akurat spektakle oparte na ich motywach znajdują się w repertuarze teatru z Dominikańskiej, ale chodzi o przykład najsłynniejszych baśni Andersena). Postanowiła sięgnąć do mniej znanych i mniej ogrywanych opowiadań Hansa Christiana i dokonała cudu ich zintegrowania w wartką i – przede wszystkim – spójną całość dramaturgiczną. Jeśli by się zastanowić, co łączy siedem wykorzystanych w przedstawieniu bajek, odkryje się to, co pierwsza uczyniła – i to jej sukces na dzień dobry – pani reżyser. One wszystkie są wyrazem ogromnego poczucia humoru Andersena i wszystkie, a także – sukces kolejny – stworzona całość, mają bardzo współczesne odniesienia. Ewa Sokół-Malesza nie patrzyła więc, jak wielu poprzedników dostrzegających tylko smutek i tragizm baśni Duńczyka, na jego twórczość przez pryzmat łzawej ”Dziewczynki z zapałkami”, tylko wydobyła niezwykle rzadko eksponowane walory Andersenowych dzieł. Czy to ”Szybkobiegacze”, czy ”Głupi Jasio”, czy pozostałe pięć opowiadań, każde ma prześmiewczy ton i ściga głupotę, w spektaklu przybierającą metaforyczne określenie ”błędnych ogników”, przed którymi trzeba się strzec. Wystarczy zacytować tylko jedną – a jest ich dużo więcej! – kwestię: ”Tam gdzie przyjaciele i własna rodzina w jury, tam musi być sprawiedliwość”, żeby uświadomić sobie jaką aktualność zachowują te poddrwiwanki autora ”O tobie mówi bajka” i jakie są te okulary Andersena, dzięki którym – obdarowany przez Babkę – główny bohater Poeta osiąga twórczą ostrość postrzegania świata i jego wad. ”Okulary Pana Andersena” mają przy tym atrakcyjny kształt ocierającego się o musical kabaretu. Taki musicalowy charakter ma kapitalnie rozpisany na głosy (w tym zespół Andersena zawsze był dobry), powracający wciąż song o okularach i błędnych ognikach do świetnej muzyki Waldemara Wróblewskiego. Esencjonalna scenografia i zabawne lalki Mikołaja Maleszy to znowu majsetrsztyk. Główne role Ilony Zgiet jako mądrej Babki, alter ego Andersena i jednocześnie – co bardzo znaczące, bo to ona ”rządzi” ognikami – Błotnej Wiedźmy oraz Bartosza Siwka jako Poety są bardzo sugestywne. Ale pierwszeństwo w zestawie dobrych ról należy oddać Wioletcie Tomicy jako pysznej Papudze, a wśród epizodów docenić popisowkę Daniela Arbaczewskiego jako Głupiego Jasia. Zresztą wszystkie kreacje są tu bardzo równe, dobrze poprowadzone. Teatr Andersena wszedł mocnym akcentem w sezon jubileuszu 50 lat działalności i okąagłej rocznicy urodzin swego patrona. ANDRZEJ MOLIK

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: