Kaniorowcy kolędują

Przy okazji przedświątecznych śledzików i już zupełnie świątecznych biesiad toczy się rozmowy i na taki temat jak kolędy, szczególnie, że mamy istny wysyp nagrań z tymi bożonarodzeniowymi pieśniami i każdy artysta, każdy zespół poczytuje sobie teraz za ambicję dołożenia swego głosu do narodowego kolędowgo chóru i tłocznie płyt osiągają przed 24 grudnia stan absolutnego przegrzania. W tych dyskusjach, w których mnie się udało uczestniczyć, zadziwiająco często wyrażano opinię, że najpiękniejsze kolędy i pastorałki to te w wykonaniu zespołu Mazowsze.

Z gustami trudno dyskutować, ja sam w domu przy Wigilii miotałem się pomiędzy nastawianiem produktu firmownego po części przez moją redakcję, bo chyba można tak rzec o dołączonym do świątecznego Kuriera albumie Dimy Czabaka, płytami z Arką Noego, nowymi pastorałkami Zbigniewa Preisnera i krążkiem właśnie co nadesłanym przez zaprzyjaźniony olsztyński Czerwony Tulipan i jeszcze kilkoma innymi starszymi albumami, a jednak pojawiła się tęsknota za klasycznym wykonaniem reprezentacyjnego zespołu im. Tadeusza Sygietyńskiego i trzeba było przeprosić starą taśmę z Mazowszem.

Wszyscy tacy ortodoksi jak ja mogą jednak sięgnąć po produkt pokrewny brzmieniowo i ideowo, nie mniej interesujący, a przy tym rodzimy. W rok po nagraniu ukazała się płyta Kolędy i pastorałki w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca LUBLIN im. Wandy Kaniorowej. Kaniorowcy to potężny aparat wykonawczy, ma z kogo korzystać, skoro folklorem zajmuje się tam na zajęciach jednocześnie ok. 900 osób. Tu śpiewa Pierwsza Reprezentacja a uroku kolędowaniu przydaje dziecięca grupa Mały Lublin, wspiera ich kapela pod kierunkiem Włodzimierza Kukawskiego (także opracowanie muzyczne wraz z Henrykiem Kukawskim) a wokalnie swym czystym, pięknym głosem również Ewa Tabaczewska. Całość w wokalanym opracowaniu Jadwigi Gąski Wiktora Waśkowskiego.

Usłyszeć można aż 23 kolędy i pastorałki, od tak znanych jak Wśród nocnej ciszy, Jezus malusieńki czy Lulajże Jezuniu, po mniej rozpowszechnione, w rodzaju Przystąpmy do szopu czy Malućki Pan Jezus. Są chóry dorosłe i dziecięce, jest solo (W żłobie leży), jest na koniec w Bóg się rodzi potęga gremialnego, monumentalnego wykonania. To się słucha! To brzmi! To nowa jakość w tym względzie, przynajmniej na lubelskim rynku. Trochę z poślizgiem, ale pamiętając, że kolędy będziemy śpiewać jeszcze przez wiele dni i takoż długo będziemy ich w domach przy choince słuchać, szczerze płytę kaniorowców polecamy!

Kategorie:

Tagi: /

Rok: