Kategoria Czerwony Tulipan
Andrzej Molik: To niezwykłe przeżyć coś takiego jak na Waszym koncercie w niedzielę w Hadesie. Ewa i Krysia usuwają się w kulisy, na estradzei Stefan zaczyna grać melodię a towarzyszy mu ze swą cudowną gitarą Andrzej. Wy milczyci a, ale sala natychmiast rozpoznaje Waszą piosenkę i to widzowie – cała sala! – wyśpiewują od początku do końca ”Jedyne co mam”. Ciarki przechodzą po skórze! Chyba nie może być większego wyrazu uznania dla zespołu.
Stefan Brzozowski: Ten utwór umieścił nas w świadomości wielu ludzi. Znalazł się w naszym rodzinnym Olsztynie w ”Koncercie najskrytszych marzeń”, od którego w 1989 zaczęła się ogarniająca całą Polskę Kraina Łagodności, ponieważ jego pomysłodawcą był Janusz Deblessem, który w radiowej Trójce od lat prowadzi audycję ”Gitara i piosenka”. Tekst Ewa dostała już 1977, a głośno o nim zaczęło być w 1985. To zresztą tytułowa piosenka naszej pierwszej płyty.
Ewa Cichocka: Towarzyszy nam od początku. To sztandarowy hicior. Często, gdy gramy większe koncerty ludzie o niego proszą.
Stefan: Nie jedyny sztandarowy. Tak samo jest z ”Sekrtem kardynała Richelieu”, ”Czyści jak łza”, ”Ja zwariuję”, ”Szwagierką”… Te najlepsze piosenki śpiewane są przez ogniskach i wierzę, iż ludzie wiedzą, że dostali je od nas.
* Ale z jednej strony takie piękne dowody popularności jak na hadesowym koncercie i wiele innych, jakich byłem świadkiem przez ponad 10 lat gdy Was znam i kocham, Wasze 20 lat na estradach całego kraju, setki koncertów, festiwali piosenki artystycznej… A z drugiej – jakaś niszowość, zawężenie popularności Czerwonego Tulipana do pewnego kręgu odbiorców. Na ulicy chyba nie jesteście rozpoznawani?
Andrzej Czamara: Co ty! Ostatnio w górach ludzie poprosili o zdjęcie z misiem, czyli ze mną (śmiech).
Stefan: To nie jest popularność taka jak Wiśniewskiego z Ich Troje. My pozostajemy w świadomości ludzi, którzy lubią typ sztuki uprawianej przez nas, którzy tęsknią za utworami mocowanymi w głębi, których taka głębia interesuje. Przez 20 lat mamy miejsca będące enklawami, gdzie odbywają się koncerty poetyckie, gdzie zaprzyjaźniliśmy się z wieloma ludźmi. Pełnią one dla nas tę samą rolę co telewizja. My do niej się nie pchamy. To nasz sposób życia. Zobacz, jest wiele teatrów, których Polska nie zna. I my jesteśmy jednym z nich, tyle, że krążącym po kraju, zapraszanym…
* I wszędzie jesteście tak samo gorąco przyjmowani?
Krystyna Świątecka: To tu w Hadesie bardzo się czuje, że są takie miejsca, gdzie od razu iskrzy. A są takie, że tego iskrzenia pomiedzy nami i widownią nie ma, gdzie Stefan improwizuje, bo on wie co zaproponować, co można zaśpiewać, żeby więź została nawiązana.
Stefan: Zasada jest taka, że nie ważne czy gramy koncert za bilety czy na zaproszenie dla jakiejś firmy. Każdy pretekst jest dobry, zeby zaistniały czary, żeby to było spotkanie zakochanych ludzi na randce. Tak jest wszędzie.
* Jednak wciąż ze zdziwieniem odkrywam, ze nie jesteście komuś znani, że na hasło Czerwony Tulipana ludzie otwierają oczy ze zdziwienia. Zapowiedź Waszego koncertu w jednej z lubelskich gazet, że wystąpi zespół z… Poznania, a w innym miejscu, że to zespół rockowy najlepiej o tym świadczy.
Stefan: To rodzaj sekretu w działaniach artystycznych. Jedni marzą, żeby oprócz zabawy był alkohol i głośna muzyka, zeby wszystko zagłuszyć. My proponujemy chwilę zastanowienia się nad sensem życia, nad pięknem, nad tym co zrobić, żebyśmy byli szczęśliwi. Każdy człowiek a głębi duszy szuka sensu i my rozmawiamy w tych przestrzeniach – piękno, szczęście, miłość…
* Do jakiej kategorii estradowej można was zaliczyć?
Stefan: Jesteśmy taką grupą kolędniczą – poetycką, satyryczną, instrumentalną, nawet tanaczną. Stanowimy zbiór różnych kategorii.
Ewa: To kategoria Czerwony Tulipan. Gdyby połączyć śmiech, zadumę, łzy i coś jeszcze, to powastanie Czerwony Tulipan. Dlatego jesteśmy kabaretem.
* Literackim?
Stefan: Nie. Zespołem pieśni i tańca, rewią.
* A jednak wiele osób mówi, że to kabaret literacki, nawet wiedząc, że sami nie piszecie tekstów.
Są ludzie, którzy nas nimi obdarowują. Sięgamy tylko po te kawałki uznanych autorów, które opisują świat tak jak my go widzimy. Teksty, które wybieramy musza być ”nasze”, takie, pod którymi możemy się podpiać.
* I tylko uznanych autorów?
Stefan: Nie! Wielu nieznanych.
Krystyna: Chociaż ja na początku śpiewałam np. Jacka Kaczmarskiego i cały czas Halinę Poświatowską.
* Ty Ewuniu niekiedy narzekałaś na brak odpowiadających Twemy żywiołowemu temperamentowi tekstów o zacięciu satyrycznym.
Ewa: Nie narzekam. Mam takich autorów jak Janusz Sokołowski, który z Krzysiem Daukszewiczem tworzył kiedyś kabaret Gwuść. Rzecz w tym, że ja chciałbym sto tekstów i ciagle mam wrażenie, że mam ich za mało.
* Stefan jako szef i ideolog…
Ewa: I sekretarz!
* … przedstawił już swoją wizję Tulipana. Ale przecież każdy z Was ma swoją i dla każdego zapewne ważne jest coś innego?
Ewa: Dla mnie bardzo ważne jest to, że w swym życiu spotkałam tych ludzi. Zawsze gdy to mówię bardzo się ekscytuję. Ważne, bo od nich uczę się patrzeć na świat ich oczami. To mnie powiększa o nich. To coś najcudowniejszego co może człowieka w spotkać: prawie dotykowo przekonać się jak innymi drogami można dojśc do tego samego celu. Na pewno gdybym nie spotkała Krysi, Stefana, Andrzeja, byłabym innym człowiekiem. Oni mnie uwrażliwieją na świat. Jestem szczęśliwa ucząc się ich. To jest najcenniejsze. A druga sprawa cenna, że mogę się na trasach spotkać z innymi wspaniałymi artystami. Staję się przez to szlachetniejsza. Cały świat przez to wydaje mi się piękny. I jeszcze odbiorcy. Dzięki Tulipanowi spotkałam tak różnych ludzi, od młodzieży z plecakami, po przedstawicieli wielkiego biznesu. I mogłam się przekonać, że na ich wszystkich te same piosenki działają tak samo, bo każdy człowiek ma takie same potrzeby i odbiór jest kwestią wrażliwości.
Krystyna: Gdybym odpowiadała na twoje pytanie przed Ewą, powiedziałaby dokładnie to samo co ona. A przecież gdy spotkałyśmy się pierwszy raz, mówiono, że my się nigdy nie dogadamy, bo jesteśmy kompletnie inne. I teraz wiem, że to bzdura, że mamy podobną wrażliwość, ze się wiele od niej nauczyłam. Cieszę się, że możemy dużo gadać przebywając ze sobą tyle godzin na dobę. Bardzo cenię to, czym dzięki sobie jesteśmy. Poza tym, mnie zespół wyleczył z kompleksu rudych włosów, a Ewa przekonała mnie nawet, że rude jest piękne.
Andrzej: Jakie było pytanie? (śmiech wszystkich). Co jest dla mnie ważne? Mogę dziś z perspektywy spojrzeć, co mogłoby ze mną być, a co jest. Prawdopodobnie byłbym muzykiem do wynajęcia. Poza tym w tym zespole dowiedziałem się o nieznanych dla instrumentalisty walorach piosenki, że oprócz wygrywania dźwięku ważne jest co przekazuje treść. Grając nawet w rockowych zepołach na tekst nie zwracało się uwagi, w każdym razie niekoniecznie było to ważne. Przyszedłem do zespołu dużo później, bo wcześniej z nimi występował pianista i skrzypek…
Krystyna: Gitara Andrzeja doskonale zastąpiła te instrumenty.
Andrzej: … Zespół znalazł mnie w Olsztynie, byłem jakiś czas pod lupą, zaprosili mnie wreszcie i okazało się, że jest nam razem po drodze. Gdybym był tylko instrumentalistą, może spotkałoby mmnie to, co pewnego gitarzystę ze starej anagdoty, który usłyszał z sali: – Ale jak się gra, to i śpiewać trzeba! Ja wprawdzie nie śpiewam, ale jestem bardzo zadowolony, że jestem w Tulipanie.
* Najmilsze wspomnienia z 20 lat działalności?
Ewa: Niezwykłym przeżyciem było to, jak graliśmy w Trójce na uroczystościach 50-lecia Radia Wolna Europa. Tam bardzo mocno poczułam, ze dzięki temu zajęciu możemy poznawać niezwykłych ludzi, jak wtedy Nowaka Jeziorańskiego czy prof. Bartoszewskiego. A z wielu wielkich poznanych artysytów np. dotknęłam – dotknęłam! – Koftę.
Krystyna: W Londynie poznałam po koncercie samego prezydenta Kaczorowskiego, a gdzie indziej wielu, wielu innych wspaniałych ludzi. Nawet nieraz pytam siebie, czym sobie na to wszystko zasłużyłam. Największe przeżycie, to jak prof. Bardini podawał mi futro. To nie było takie jakieś sobie futro, tylko nagroda na Ogólnopolskich Targach Estradowych w Łodzi w 88 r.
* A w Lublinie lubicie grać?
Stefan przy wtórze pozostałej trojki: To jest wyjaśnienie tej historii, czy ludzie nas znają czy nie. Tu w Lublinie za pierwszym razem ponad 10 lat temu udało się zdobyć sympatię odbiorców i dziś z całym przekonaniem mozemy powiedzieć, że mamy tu swoją publiczność.
* Wiecie dobrze, że jestem przeszczęśliwy mogąc do niej należeć. Dziękuję za wszystko co robicie i za tę jublikeuszową rozmowę.
Fot. Jacek Babicz
Czerwony Tulipan
Dwudziestolatek. Powstał w 1985 roku w Olsztynie. Od początku istnienia kształt artystyczny zespołu tworzyli: Ewa Cichocka (śpiew, monologi, niezwykły temperament), Krystyna Świątecka (śpiew, flet, płomieniste włosy i liryka), Stefan Brzozowski (śpiew, gitara akustyczna, kierownictwo artystyczne, niezwykły spokój i filozoficzbna zaduma) oraz zmieniający się muzycy. Od 1992 roku skład zespołu ustabilizował się i obecnie tworzą go cztery osoby: wyżej wymienieni plus Andrzej ”Paco de” Czamara (gitara akustyczna, wirtuozeria, milczek). Wielokrotni nagradzani zespołowo i indywidualnie na festiwalach estradowych, w tym za całokształ działalności artystycznej w 1991 na Ogólnopolskich Spotkaniach Zamkowych ”Śpiewajmy Poezję” w Olsztynie ”Trójką” programu III PR i Grand Prix czyli Trójzębem Neptuna na jubileuszowym XXV Festiwalu Artystycznym Młodzieży Akademickiej FAMA 95 w Świnoujściu.
Fragmenty słynnych utworów wybranych dla Czytelników Kuriera przez samych artystów Czerwonego Tulipana.
Jedyne co mam
sł. Mariola Platte
muz. S. Brzozowski
Jedyne co mam to złudzenia,
Że mogę mieć tylko pragnienia.
Jedyne co mam, to złudzenia,
Że mogę je mieć.
Miałam siebie na własność,
Ktoś zabrał mi prywatność.
Co mam zrobić bez siebie, jak żyć
Bez siebie, jak żyć.
Miałam słowa własne,
Ktoś stwierdził, że zbyt ciasne.
Co mam zrobić bez słów, jak żyć
Bez słów, jak żyć.
Sekret kardynała Richelieu
sł. Wojciech Sobol
muz. S. Bzrozowski
Niegdyś przyjaciel dobry mój
Dziś długów nie oddaje
Nic złego nie zrobiłem mu
A on mnie nie poznaje
Innego znów za uszy
Ciągnąłem do matury
On w dyrektory ruszył
I patrzy na mnie z góry
Kardynała Richelieu sekret wam dziś zdradzę
Od przyjaciół Boże strzeż z wrogami sobie poradzę
Oj dana!
sł. Janusz Sokołowski
wyk. Ewa Cichocka
Już po hymnach, w tej chwili losują boiska
Droga do awansu wydaje się bliska
Pełna koncetracja podobno w zespole
Czekamy na bramki, czekamy na gole
Oj dana… Oj dana…
Piłka w grze, nasz atak mknie jak szalony
Przy telewizorach będą pewno zgony
Oj dana…
Czyści jak łza
sł. Marek Markiewicz
muz. Jaromir wroniszewski
Nie, kłam kochany nie kłam,
że wszystko piekłem, niedobrym snem .
Uwierz są tu i ówdzie zwyczajni ludzie
i ja to wiem.
Może na bulwarze w Salonikach
szczęścia wypatruje tęskny wzrok,
może gdzieś w kolejce u rzeźnika, a my tuż , tuż o krok
Czyści jak łza radości,
czyści jak łza miłości,
beż żadnej zawiłości, czyści jak łza.
Czyści jak łzy płyniemy
po policzkach ziemi
nim kiedyś w niej znikniemy, czyści jak łza.
Grajek
sł. Bogusław Żmijewski
muz. S. Brzozowski
Ile pan dostaje, panie grajek
i całą noc, za taki szmal?
Mógłbym kupić pana razem z tą orkiestrą
Ale graj pan, panie grajek, graj.
A umiesz coś naszego, polskiego
takie wiesz, serce szczypatielnoje
Bo widzisz grajek, ty mnie zrozumiesz
po prostu czasami się boję.
Na samym środku nieba
sł. Dagna Ślepowrońska
muz. S. Brzozowski
Na samym środku nieba
wznosi się piec do chleba
Najświętszy Piekarz w mozole
wypieka krągłe bochenki
Złociste jak aureole (x4)
Żeby głodni nie byli głodni
By markotni byli pogodni
By bezsenność spłoszył sen
Żeby głodni nie byli głodni
By markotni byli pogodni
By bezsenność spłoszył sen
A jednak po nas coś zostanie
sł. Boguslaw Żmijewski
muz. S. Brzozowski
A jednak po nas coś zostanie
czas zatrzyma na chwilę,
twarz rozluźni spiętą zakłamaniem
i spokój da, gdy niepokoju tyle.
A jednak po nas coś zostanie
… co może jest nowe.
A jednak po nas coś zostanie
choćby ta cisza… wyrzeźbiona słowem.
Kategorie: Kurier Lubelski
Rok: 2005