Kurier przyśpieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Zawsze nas wzrusza taki widok. Godziny szczytu. Ruch na ulicy jak piorun (skrzyżowanie Al.Solidarności, czyli trasy W-Z, z Dolną 3 Maja). Siąpi deszcz (bodaj poniedziałek, ale jeszcze przedświąteczny), samochody trąbią, piesi bezskutecznie usiłują przebić się na drugą stronę ulicy (jednej i drugiej, bo przejścia są dwa). Obłęd. A na wysepce stoi ciężarowy busik Naszych Drogich Drogowców, żółty kogut na dachu pulsuje a wokół krzątają się ich, Naszych Drogich D., pomarańczowe zastępy. Cóż robią w tłoku, zgiełku i słocie? Samochód jakiś po kolizji usuwają? Do modernizacji skrzyżowania przystępują? A może tak pożądane tu światła instalują? O nie, oni, Nasi D.D., zlegające po zimie przy krawężnikach brudy zbierają. Mają rację! Sól z kompozycji sypanych przez nich na ulice się rozpuściła a piasek pozostał i w połączeniu z błotem nawożonym na kołach dał niezłą breję, którą niewątpliwie trzeba zlikwidować. Tylko czy N. Drodzy D. pór dnia nie pomylili? Czy nie mogli zrobić tego wieczorem, albo tuż po świcie, kiedy ruch minimalny? Niemożliwe! Ciągną za sobą stare, socjalistyczne nawyki: robota jest od 7 do 15. W innych godzinach raczej nie wchodzi w rachubę.

* Bardzo nam się podoba określenie, że maluch to najszerszy samochód świata. Kaskady ironii spływają przy tym nie tyle na samo auto, co na posiadaczy tego cudu techniki, którzy na drodze zachowują sie tak, jakby leczyli kompleksy wynikające z posiadania takiego a nie innego pojazdu. Zauważcie państwo, jak często maluchy blokują ruch posuwając sie miarowo, ale i na ogół – co tu gadać – bardzo wolno tuż przy lewej osi jezdni. Kierowca najszerszego samochodu świata za punkt honoru bierze sobie jazdę po pasie ruchu przeznaczonym dla wozów poruszających się szybciej niż ciężarówki, pojazdy komunikacji miejskiej i inne rowery i ni w ząb nie popuści. Będzie jechał tak jakby był przysznurowany do linii wyznaczającej środek ulicy (na drodze poza miastem rzadko już będzie tak odważny). Panisko z malucha! Pieścić i całować takiego. Najlepiej mandatami. Tyle, że kto to zrobi? Nasza Bardzo Kochana Policja Drogowa? Wolne żarty. Przecież swymi zdezelowanymi radiowozami bez benzyny i bez przyszłości i malucha by nie dgoniła.

* A swoją drogą, jak szybko zapomina wół, że cielęciem był. Nie tak znowu dawno pół narodu maluchami jeździło i problemu żadnego nie było. Posiadanie fiata 126 p stanowiło szczyt nobilitacji społecznej, wiec i jego właściciel rzeczywiście mógł czuć się jak wielki pan gnący kark jedynie z powodu wsiadania za kierownicę tego symbolu dostatku. Może zatem dzisiejsze mocarstwowe odruchy kierowcy malucha to pozostałości mentalności nabytej wtedy, gdy należał do elity, do tej naszej swojskiej arystokracji socjalizmu? Cóś się nam wydaje, że cóś w tym jest.

* I tu nam się przypomniał inny realsocjalistyczny obiekt pożądania – trabant. W hierarchii dóbr stał stanowczo poniżej malucha, chociaż posiadacz „mydelniczki”, gdy już wynalazkiem z DDR pojeździł, kompleksów się szybko pozbywał i zaczynał uważać, że jest wręcz odwrotnie. Ale i typowy właściciel trabanta spoglądał na świat jakby bardziej realnie, bez złudzeń a nawet z poczuciem humoru, które można nazwać wisielczym. Dowody na to spotyka się do dzisiaj. Opowiadał nam kolega, że niedawno widział pędzacy po mieście najstarszy typ tekturowego auta, na którego tylnej szybie tkwił ogromny napis: NIE PŁACZ KIEDY ODJADĘ. No i o to chodzi!

* Nasz napis z muru (nie pochwalamy tym bardziej, iż on wcale nie z muru) ma z dominującymi dziś tu samochodami tyle wspólnego, że przeczytaliśmy go na przystanku MPK koło lubelskiego Daewoo (po naszemu FSC) oddawszy samochód do przeglądu w pobliskim D.U. Brzmi tak: WITAMY W KRAINIE GDZIE K. GINE. A KTO TO POPIERA NIECH POSTAWI KRZYŻYK. Krzyżyki były też obecne w liczbie kilkunastu, co świadczy, że idee demokracji dotarły już do ludu.

Polecam się

Starszy Wajchowy

Kategorie: /

Tagi:

Rok: