Kurier przyśpieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Pogodę mamy ostatnio zmienną, ale zima, przynajmniej przez minione dni, nas oszczędzała, co nie tak koniecznie zauważyli wszyscy. Nie dotarło to na przykład do administratorów naszego osiedla i góry zlowowaciałego, bródnego śniegu zalegają pod domem i zajmują miejsca na parkingu. Kilku mieszkańców wkurzyło się nawet na tę nonszalancję gospodarzy i chwyciło za łopaty, żeby lód na trawę przerzucić. Niech tam topnieje, albo czeka na kolejny, tyleż spodziewany, co – jak się okaże – zupełnie niespodziewany nawrót zimy. A propos! Za tydzień ma zapanować ta, żyjąca w zgodzie z kalendarzem. Czy oficjalne nastanie pory zimowej uchroni na s od niespodzianek? Śmiemy wątpić.

* Musimy przyznać, że lepiej od lokalnych, osiedlowych pododdziałów Naszych Drogich Drogowców, lepiej radzą sobie ostatnio ich Bracia Więksi odpowiadający za stan utrzymania głównych traktów komunikacyjnych. Trzy dni temu na ul.Niepodległości trafiliśmy nawet na zapomniany od dawna obrazek. Otóż Nasi Drodzy D. podpalili znowu ogień pod asfalciarkami i mozolnie zalepiali dziury wymyte po roztopieniu się śniegu pozostałego po niedawnym wściekłym ataku śnieżyc, mrozu i innych dolegliwości tej pory roku. Widok był wielce krzepiący a taksówkarze informujący radiowe służby trafikowe nie mogą już im donosić, że największe dziury w mieści zauważyli na rzeczonej ulicy. Swoją drogą, to, że takie komunikaty docierają także do Naszych D.D., napawa nadzieją, że i te nasze bazgroły może ktoś niekiedy bierze pod uwagę i na nie od czasu do czasu reaguje.

* Pośrednie potwierdzenie takiego mniemania otrzymaliśmy z samej góry drabiny władzy miejskiej Lublina. Wprawdzie w poniedziałkowym felietonie „Okiem prezydenta”, zamieszczanym na łamach dużego Kuriera, słowem nie wspomniany jest niejaki Starszy Wajchowy, ale tytuł tekstu wydał się nam w swej poetyce jakoś dziwnie znajomy. Chyba to nie jakiś zupełny przypadek, że brzmiał on: „Nasze drogie drogi”? Więc może i w prezydenckich kręgach bywa dostrzegane te nasze tropienie wszelkich popisów N. D. Drogowców? Nadziei nie pomniejsza fakt, że pan prezydent nie użył stosowanych przez nas (wyłącznie z szacunku do podszczypywanego podmiotu) dużych liter. Może się zapomniał, albo korekta była nadgorliwa i je zlikwidowała?

* Telewizja państwowa przegrała już niemal wszystkie targi o transmisje sportowe (oddała konkurencji nawet piłkarskie mistrzostwa świata) i wydawało się, że do historii przejdą krasomówcze popisy jej sprawozdawców, te wszystkie „Świetłana Fomina jest bardzo doświadczona i dużo daje”, „Holenderka mimo prowadzenia jest faworytką”, „W deblu jest jednak mniej ruchu przy stole niż w grze podwójnej”, „Piłka z jakimś takim poznańskim smutkiem zatrzepotała w koszu Olimpii”. Jeszcze nie tak dawno, bo we wrześniu, zanotowaliśmy na meczu Eindhoven – Rangers, jak słynny twórca nowomowy, red. Dariusz Szpakowski donosił na bramkarza, że „z trudem, ale pewnie broni”. I wydawało się, że skończy się nam pyszna zabawa, ale nic bardziej mylnego. Wkroczyły w „sprawozdawczość sportową” inne telewizje a osobliwie Wizja Sport i mamy jej – zabawy – po pachy. Pierwszu polski kanał sportowy to w ogóle ewenement, bo jego głównym zajęciem jest zachęcanie kretyńskim głosem jakiegoś szemranego specjalisty (czy nikt nie dostrzega, ze tacy mogą jedynie odgonić widza od odbiornika i na zawsze zniechęcić go do nowości?) do oglądania nielicznych sprawozdań i specjalistycznych programów. Facet więc pokrzykuje na nas falsetem, osiągając taki ton, jakby miał za chwilę szczytować, albo miał za chwilę ulżyć sobie w ustronnym zakątku. Poucza przy tym mentorsko: „Nie próbuj tego robić sam w domu” (to przy reklamie wrestlingu, który jako największy pseudosportowy idiotyzm dzisiejszej kultury masowej, musiał oczywiście trafić pod nasze strzechy) lub kłamie: „Prezentujemy materiał najwyższej próby”. Ponieważ nie są to teksty mówione na gorąco w komentatorskim zapale, tylko rzeczy stworzone gdzieś w zaciszu studia, tym bardziej trzeba cenić taki oto popis elokwencji redaktorów Wizji Sport: „Prezentujemy materiały archiwalne, które pozwolą ci trzymać rękę na pulsie wielkich wydarzeń sportowych”. My się trzymamy za kieszeń i pytamy zawiadowców platformy (tyz pikne słowo!) Wizja TV, czy dla takich popałów naciągają nas na coraz większe koszty abonamentu?

* Ponieważ było już trochę wesołości a w ogóle zbliżamy się do relaksowego okresu świątecznego i nie wiemy czy to nie nasze przedbożonarodzeniowe pożegnanie z Czytelnikami, pożartujmy sobie jeszcze na koniec. Dowcip a może anegdota zasłyszana ostatnio przypadkowo: – On jest homeopatą. – Nie! On chyba ma dziewczynę!

* A napis z muru (nie chwaląc) mamy wcaale nie świąteczny (chyba, że dla uczczenia niedawnej 10. rocznicy obalenia berlińskiego muru). Zdecydowaną ręką skreślono na ścianie: TRABANT FOREVER!

Polecam się

Starszy Wajchowy

Kategorie: /

Tagi:

Rok: