Kurier przyśpieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Kolega redakcyjny, pisząc przed kilkoma dniami o pośpiesznym malowaniu zebr na jezdniach, zadał trudne – chyba z założenia retoryczne – pytanie: ciekawe, czy będą one trwałe? Biegniemy z odpowiedzią, że, otóż: nie! Jeszcze nigdy nie było – osobliwie u Naszych Drogich Drogowców – tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Było fatalnie z terminem przystąpienia do tej czynności, ale za to kompletnie tragiczne będą skutki odwalanego na chybcika malowania pasów i zebr. Znamy miejsca w naszym uroczym grodzie, gdzie te poziome znaki zapewniające bezpieczeństwo pieszym i kierowcom, zostały już prawie całkowicie zatarte. Chodzi, rzecz jasna, o tegoroczne produkty mozołu Naszych D.D. Więc czyż nie będzie gorzej? Przecież nie będą N.Drodzy D. frajerami i nie zaczną znowu malować zebr i pasów tam gdzie – jak podpowie im prowadzona skrupulatnie dokumentacja – już to czynili. Że, dodatkowo, forsy na to nie starczy, to zupełnie oddzielna ballada.

* Tak chwalilśmy przed tygodniem pomysł nocnych działań N.D.Drogowców, że aż ktoś musiał wylać nam na głowę wiadro zimnej wody. Dla otrzeźwienia w entuzjaźmie. Uczynił to kierowca, który musi za kółkiem pracować właśnie nocami. Opowiadał, iż Nasi D.D. tak się zapamiętali w wprowadzaniu nowości w czyn, że świata przy tym bożego nie widzą. Jak malują – to na całej szerokości jezdni, jak zamykają ruch – to całkowicie. Dochodzi do absurdów, bo samochody, aby jechać dalej, muszą omijać przeszkodę zjeżdżając na trawniki, akurat, w ta pora roku, świeżutkie. Nocną ciszą, nad głowami utrudzonych malowaczy zebr, latają mocne słowa na „ka” i na „mać”. To kierowcy – bracia tamtych, wedle przysłowia, że „ktoś musi pracować, abyś spać mógł ty” – głośno i soczyście wyrażają, co sądzą o takiej partaninie.

* A wracając do skuteczności malowania zebr a także, poniekąd, do Przyśpieszonego sprzed tygodnia, podpawiadamy – nie pierwszy raz – angielski sposób na te stworzenie poziomo zalegające na jezdniach. Otóż w starym Albionie, a później i w innych krajach co nieco bardziej cywilizowanych niż nasz, już dawno problem okiełznano. Miast zebry co roku malować na nowo, wylewa się je w uprzednio przygotowane zagłębienia. Wylewa się oczywiście jakąś specjalnie spreparowaną masę (bitumczną? plastikową?) o białym kolorze. Taka masa nie ulega łatwo wytarciu, bo ma kilka centymetrów (sorry – cali) grubości. Proste? Jak drut! Ale my wolimy bazgrać po wierzchu. I bulić za to co wiosnę, rok w rok!

* Odczepmy się jednak wreszcie od N.D.D.,bo stajemy się monotonni. Tymczasem grzeszników w mieście do woli. Nasz czytelnik, pan Jerzy Radomski z ulicy Dulęby, za takiego uważa, na przykład, wydawało by się Bugu ducha winny Teatr im. Juliusza Osterwy. W liście do redakcji czytamy: „Już od pewnego czasu zbierałem się, aby napisać o przykrej sprawie, a mianowicie – na ul. Narutowicza, pod lipami, naprzeciwko teatru im. J. Osterwy, stoi pomnik Jana Kochanowskiego tak dokładnie zastawiony szpetnym rusztowaniem z reklamami w/w teatru, że go prawie nie widać. Co zawinił Kochanowski teatrowi, że się od niego odgrodził – nie wiem.” W tym momencie przerywamy cytowanie, nie tylko dlatego, że dalej są sformułowania mało delikatne (i prośba o poruszenie sprawy tak, „aby ta szpetna reklama nareszcie zniknęła i nie przynosiła wstydu teatrowi i miastu”). Przerywamy, bo kluczowe wydaje się pytanie, na które czytelnik nie zna odpowiedzi. Przeprowadziliśmy prywatne śledztwo i ustaliliśmy, iż Kochanowski zawinił teatrowi tym, że się patrzy nań z wyrzutem, bo Teatr Osterwy od wieków nie grał jego „Odprawy posłów greckich”. Jak można wytrzymać wzrok, w oskarżonego utkwiony od roku 1931 (epoka powstania pomnika), z małymi przerwami na czas, gdy jakiś ambitny twórca zlitował sie raz kolejny nad tragedią autorstwa poety z Czarnolasu, co to ducha wyzionął w Lublinie? Trzeba było się od wyrzutów sumienia odgrodzić. I tu tkwi tajemnica.Dixi.

* Już nie staje miejsca na obiecany dalszy ciąg tytułów zamawianych przez dzieci w szkolnej bibliotece, więc obietnicę przenosimy o kolejny tydzień, a dziś jeszcze tradycyjny napis z muru (bez pochwalania). Ten, wynalazło nasze dziecko płci żeńskiej, widać czułe na temat. A brzmi: ODDAM CNOTĘ W DOBRE RĘCE.

Polecam się

Starszy Wajchowy

Kategorie: /

Tagi:

Rok: