Kurier Przyśpieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Zaczniemy dziś od sprawy bardzo poważnej a mianowicie kwestii tożsamości i to tożsamości autora tej rubryki, Kurierem Przyśpieszonym przed laty nazwanej. Ma ona zapewne kilku Czytelników, skoro od czasu gdy w redakcji postanowiono ją ozdobić (chi, chi – ozdobić!) fizis jej zawiadowcy w postaci fotki przy winiecie (tytule), ten – autor nie tytuł – zaczął otrzymywać sygnały od różnych osób, że coś z tym faktem trzeba zrobić, albowiem nastąpiło pomieszanie pojęć. No, bo skoro gęba autora jest znana i nie jest trudno przypasować ją do konkretnego nazwiska, to dlaczego Przyśpieszony wciąż jest podpisywany pseudonimem i to na dodatek takim kretyńskim? Z pseudo już kiedyś się w tym miejscu tłumaczyliśmy – jego korzenie tkwią w kabarecie Czart, gdzie występowała postać wajchowego czyli takiego kolejarza od przestawiania wajchy uruchamiającej semafor. Zaadaptowaliśmy pomysł twórcy postaci, Kazimierza Pawełka, dla własnych potrzeb i przez długi czas nikomu ów Starszy Wajchowy nie przeszkadzał aż nastąpiła fotograficzna deszyfracja naszej osoby i zaczęły się wspomniane uwagi Czytelników, które po przemyśleniu musimy uznać za jak najbardziej słuszne. Dlatego postanawiamy, że od dziś w podpisie pojawiać się będzie nasze nazwisko, które – jeśliby jeszcze ktoś nie wiedział – brzmi Andrzej Molik. Jednak, żeby zachować coś z tradycji rubryki, ktora powstała tak dawno, że sami nie pamiętamy kiedy (od czasu zakupienia komputera przed czterema laty piszemy właśnie tekst nr 163) oraz żeby było wiadomo, że tym Kurierem Przyśpieszonym ktoś wciąż kieruje, pozostawimy ze Starszego Wajchowego pierwsze literki i dzięki temu – a także dzięki ograniczeniu imienia do inicjału – powstanie nowy, też cieszący nas podpis: SWAMolik, który przy odrobinie dobrych chęci można też uznać za skrót od Swawolik Molik. Takoż się stanie. Dixi!

* Nie zrezygnujemy jednak przy tym rewolucyjnym posunięciu z pisania w pluralis modestiae (nie mylić z królewskim pluralis maiestatis), bo zabieg ten stosowany jest od zawsze dla usunięcia osoby dziennikarza na dalszy plan oraz nie zregnujemy z podszczypywania w tym miejscu Naszych Drogich Drogowców, chociaż nawet władze miasta zwracają nam uwagę z niestosowności tego procederu. Słyszymy oto od osób z ratuszowych kręgów, że powinniśmy się zajmować wyłącznie działką kulturalną, na której się znamy dobrze (to nie nasza opinia, sami uważamy, że znamy się jako tako) a nie strzępić pióro na tematach, których dotykanie nam nie przystoi. My natomiast uważamy, że pisząc na przykład o stanie naszych dróg, wypowiadamy się w imieniu szarego obywatela, który może rzeczywiście nie znać się na tej tematyce, ale ma oczy i widzi, co się dzieje a nie dosyć tego, odczuwa to na własnej skórze (za skórę, powłokę, jak to nazywa artysta Berdyszak, można uznać także nasze auto, które wdziwamy wchodząc doń o poranku). Nasza przewaga nad szarym obywatelem (czy to aby nie jest termin zaczerpnięty ze ś.p. Socjalizmu?) polega jedynie na tym, że dysponujemy forum, na którym możemy takie uwagi o Naszych Drogich D. formułować. I z tego szczęścia będziemy korzystać dopóty, dopóki będzie to możliwe. Oby jak najdłużej!

* Żeby już zakończyć te autotematyczne pieśni a pozostać przy Naszych D.D., informujemy ich skrzetnie, że największe, najniebezpieczniejsze dziury po zimowych przełomach (takie, co to resory naszych samochodów rwą w strzępy), spotkaliśmy ostatnio na al.Andersa koło ronda Lwowska – Koryznowej (nitka jezdni prowadząca w stronę cmentarza na Unickiej) oraz na wjeździe z ul.Północnej w Paganiniego. Nie chcielibyśmy jednak przy tym donosie być potraktowani jak ta Angielka, o której słyszeliśmy ostatnio w radiu. Zadzwoniła ona na policję (tam widocznie nie ma N.D.D.) mówiąc, że znalazła wielką dziurę w jezdni a na to rozgarnięta telefonistka odesłała ją do biura rzeczy znalezionych!

* Innym natomiast służbom, konkretnie Naszej Ukochanej Komunikacji Miejskiej, w celu poprawienia jej humoru po tym, co pisaliśmy niedawno o cenach biletów ustalonych przez jej miejskie ramię, dedykujemy napis z autobusu, który odnalazł w swym rodzinnym kraju Alosza Awdiejew i którego treść upowszechnił w minioną sobotę w HADESIE. Napis brzmiał: ŻEBYŚ TAK DOJECHAŁ JAK ZAPŁACIŁEŚ!

* A z murów mamy na koniec napis (bez pochwał) dotyczący jeszcze jednej ze służb, Naszej Najukochańszej Policji, bo wymalowany obok komisariatu: TRZY KOLORY – NIEBIESKI.

Polecam się

(odtąd w ten sposób)

SWAMolik

Kategorie: /

Tagi:

Rok: