Kurier Przyśpieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Już tradycyjnie Boże Ciało zabrało nam zabrało nam jeden Przyśpieszony, bo jak wiadomo, święto te przypada zawsze na czwartek a i my mamy taki termin spotkań z Państwem. Do nikogo nie można mieć o to żalu, bo święto to święto, szanować je trzeba. Natomiast nasza ubiegłotygodniowa absencja spowodowała, że obok nosa przeszło nam zakończenie roku szkolnego i nie zdążyliśmy się rozliczyć z pewnych tematów ze szkołą związanych. Spróbujemy deko to nadrobić.

* Spotykamy znajomych nauczycieli, którzy opowiadają nam, jak ich urządzono z obiecaną podwyżką płac. Sprawa jest znana, nie ma co do niej wracać, ale chodzi o skutki niespełnionej obietnicy. Nauczyciele stanęli oto przed problemem braku pieniędzy podczas wakacji i zaczęli próbować z nim sobie radzić. Gdy już zabrkło korypetycji, najprostszym sposobem jest dorabianie na koloniach i obozach młodzieżowych i angażowanie się tam w roli wychowawców, czyli poniekąd kontynuowanie pracy pedagogicznej, czyli – w skutkach – rezygnowanie z relaksu, z odpoczynku od młodych ludzi i ich świata. Pochodną takiej roboty jest pilotowanie zagranicznych wyjazdów dzieci i młodzieży. Rzecz jasna nauczyciele mogą jeszcze wynajmować się do prac żniwnych, malowania mieszkań, handlowania warzywami, noszenia bagażów czy prowadzenia taksówkek i wszystkie te zajęcia – o ile się je zdobędzie – gwarantują psychiczną odnowę, bo można je tak ustawić, żeby z przebrzydłą młodzieżą spotykać się śladowo. Nam jednak bardziej podoba się pomysł pewnej pani biolog z pewnej szkoły, która, jak się okazuje, dorabia cały rok i to z małą pomocą ulubionych uczennic, przez pozostałą cząść uczniów zwanych lizuskami. W buforowym czasie pomiędzy ostatetczną klasyfikacją a oficjalnym końcem roku szkolnego (opisywaliśmy przed rokiem i dwa lata temu uroki tego okresu lenistwa) w klasach pojawiały się rzeczone pomiocnice z zestawami próbek kosmetyków, które rozprowadza pani nauczycielka. Reprezentuje przy tym zacną firmę, której produktów nie można dostać w sprzedaży sklepowej, to i popyt okazał się być całkiem spory. Znajome dziecko płci żeńskiej nabyło sobie na przykład lakier do paznokci w kolorze pomarańczowym, bo jest fanką drużyny Holandii i wierzyła, że stercząc przed telewizorem z paznokciami w barwach oranje, przyczyni się bardziej do i tak spodziewanych sukcesów holenderskich piłkarzy na Euro 2000. Jak do tej pory – skutkuje!

* Mamy i inne szkolne remanenta. Dostarczono nam na ten przykład odbitkę ksero z klasówki ucznia klasy VII. Klasówka dotyczyła przedmiotu (nie znamy jego nazwy) obejmującego także wychowanie seksualne. Z góry wyjaśniamy, że jesteśmy absolutnymi zwolennikami prowadzenia takiego wychowania wśród młodzieży, ale jeśli przebiega ono tak, jak to można ocenić na podstawie efektów owej klasówki, włos na głowie – i nie tylko – się jeży. Cytujemy, przysięgając, że to absolutny autentyk i ręki nie dołożyliśmy do ubarwienia całości, jednocześnie prosząc korektę o brak interwencji w oryginalną pisownię: „Męski układ rozroczy: penis, jądra, sperma, naskórek, grzyb”. „Wkład rozroczy żęski? Pochfa, macica, nasieniowody”. „Miesiączka występuje u dziewczyn od 13 do 14 roku życia”. „Zajście w ciążę trwa 12 miesięcy. 3 miesiąc dla matki jest uciążliwy. 6 miesiąc jest bardzo uciążliwy dlatego że dziecko odżywia się krwią matki i zaczyna kopać. 9 miesiac jest dobry dla matki i dziecka dlatego jest dobra dla dziecka”. A na koniec perła absolutna: „Układ płóciowy dwóch ciał dochodzi do chcenia dziecka albo lub z 3 tygodnie po weselu. Do związku płóciowego dochodzi do spotkania dwóch ciał męskiego i żęskiego ciało męskie ma penisa a ciało żęskie ma pochwe z tego wszystkiego wynika że ciało męskie przylega do ciała żenskiego”. Czyż to nie pyszna lektura na kanikułę i okres dużej ilości wesel?

* Ale żebyśmy nie sądzili, że jedynie uczniowie są specjalistami od erudycyjnych popisów, przekażemy anegdotę, którą nie tak dawno opowiedział nam dyrektor Muzeum Zamoyskich w Kozłówce. Indagowany przez nas, dlaczego niezbyt lubi dziennikarzy, odpowiedział, że nie tyle nie lubi, co niekiedy mało ceni działalność poniektórych przedstawicieli naszego zawodu i tu rzucił opowieścią sprzed kilku lat. Do Kozłówki sprowadzono wówczas pomnik Bolesława Bieruta, który wolą ludu wyrzucony został z Lublina, z placu dla zmyłki nazywanego dziś placem Icchaka Baschevisa Singera. Z okazji tej przeprowadzki, do rezydencji Zamoyskich, gdzie jak wiadomo istnieją też ogromne zbiory sztuki socrealistycznej, trafiła młoda dziennikarka z pewnego lubelskiego dziennika. Zadała dyrektorowi inteligentne pytanie, dlaczego postument stoi w parku a nie w jakimś zamkniętym pomieszczeniu. – Proszę pani – odrzekł – ten pomnik ma 6,5 metra, tak wysokich pomieszczeń, może z wyjątkiem kościołów, w naszej okolicy nie ma! Kilka dni później przeczytał zaś w rzeczonym dzienniku: „Dyrektor Kozłówki szuka kościoła, w ktorym zmieściłby się pomnik Bieruta”. I jak tu nie kochać dziennikarzy, zresztą nieodrodne dzieci naszego systemu edukacyjnego!

* A żeby pozostać w anegdotycznym prasowym kręgu, autentyczny dialog jaki miał miejsce pomiędzy mężem i żoną w zaprzyjaźnionej rodzinie: – Kupiłaś Wyborczą? – Nie, była tylko Premium!

* Ten edukacyjno żartobliwy Przyśpieszony (akurat na wakacje!), musi też znaleźć odpowiednie zwieńczenie w postaci napisu z muru (nie chwalimy!). Proponujemy taki: MŁODZIEŻ W STANIE NIETRZEŹWYM MOŻE SPOWODOWAĆ POTOMSTWO.

Polecam się

SWAMolik

Kategorie: /

Tagi:

Rok: