Kurier Przyśpieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* A Roztocze jawiło się nam tym razem zapłakane. Ale i tak w pięknej głuszy Puszczy Solskiej, w zawiadywanej przez dawnych członków studenckiego klubu Mimochodek leśniczówce za Góreckiem Kościelnym było znowu uroczo. Spaliśmy na świeżym powietrzu pod wiatką, gdzie zagnieździł się kowalik. Pod naszym starożytnym łóżkiem polowym rozkładały się psy – Suknia, Wilczek i Bestia – a w oddali pod okapem pozbawionej prądu leśniczówki mogliśmy obserwować harce sikorek przy ich wiszącym domku wydrążonym w kawałku pnia brzozy. Największym przeżyciem były jednak świetliki, których nie widzieliśmy od dzieciństwa, od kolonii we Wleniu pod Jelenią Górą w roku – mój Boże! – 1957. Nie wszystko się przez ten deszcz udało, na spływ pontonami Tanwią do Sanu wybrali się tylko najwięksi desperaci, ale jeżdżenie w to miejsce ma moc ozdrawiania duszy i dlatego wrócimy tam tak szybko, jak się tylko da.

Polecam się

SWAMolik

Kategorie: /

Tagi:

Rok: