Kurier Przyspieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Kiedy tylko sobie na to zasłużą, chwalimy Naszych Drogich Drogowców ile wlezie, bo to przecież od nich zależy, czy będziemy jeździć po miesie z uczuciem jako takiego, możliwego w naszych warunkach luksusu. Pochwalimy ich i dziś, albowiem Nasi Drodzy D. odwalili w tych dniach kawał dobrej i błyskawicznej roboty. Jeszcze miesiąc temu z kawałkiem pisaliśmy w tym miejscu o tym, iż na ul. Lwowskiej pojawia się coraz więcej ciężarówek, dlatego, że co bardziej cwani kierowcy robią wszystko, żeby nie jechać od ronda przy Zamku w stronę Lubartowa przez ul. Walecznych i jej skrzyżowanie z al. Andersa. I proszę, w ciągu tak krótkiego czasu, a więc wręcz ekspresowo nieszczęsne skrzyżowanie zostało kompletnie przebudowane i wyposażone w sygnalizację świetlną. Pisał o tym z dumą prezydent Andrzej Pruszkowski w swej poniedziałkowej rubryce w Kurierze, ale my, przejeżdżając tamtędy niemal codziennie, osobiście obserwowaliśmy postęp prac i musimy przyznać, że była to czystej wody przyjemność. Nasi D.D. uwijali się jak w ukropie w świątek i piątek i to do późnej nocy. Teraz skręcić w lewo z Walecznych w Andersa (z obu wlotów tej ulicy!) to już dziecinna łatwizna a mieszkańcy Lwowskiej odetchnęli z ulgą, bo przynajmniej ciężarówek ubyło z ich i tak bardzo głośnej ulicy. Brawa dla N.Drogich D!

* I kiedy widzimy takie akcje i przekonujemy się, że jednak można, stają nam przed oczami te rozbabrane roboty, które w naszym mieście ciągną się od lata i końca ich nie widać. Myślimy na przykład o nieszczęsnej Lubliniance, o której na poczatku roku pisano, że ktoś jej remontem się znowu zajmie. Z tych obietnic guzik wyszło, bo jedynie pojawiła się nowa tablica informacyjna pod portykiem. No i ostatnio przybył jeszcze jeden element – na rusztowaniach swą ogromną reklamę rozwiesiła firma telekomunikacyjna (ta nowsza, której my przy tej okazji reklamować nie zamierzamy). Jeśli miałoby to się wiązać z tym, że firma ta wejdzie w tę inwestycję, to w porządku, ale jeśli nie, to uważamy to za szczyt arogancji. Czy ktoś mógłby rozwiać nasze obawy, że raczej wchodzi w grę ta druga ewentualność? Czekamy niecierpliwie.

* Popatrując z żalem na gmach byłego hotelu i niezapomnianej kawiarni Lublinianka (pamiętacie Państwo ten rytuał porannej kawki i lektury zawsze wiszącej tam świeżej prasy?), wzrok nam się omsknął na sąsiednią kamienicę przy Krakowskim Przedmieściu 58. Ta, w przeciwieństwie do flankujących ją sąsiadek, została odrestaurowana i wygląda elegancko, jako, że dodatkowo jest ona jedyna w swym typie. Wnęki w budynku pomalowanym na piaskowy kolor wypełnione są czerwoną cegłą klinkerową i ta dwubarwność oraz ozdoby architektoniczne – wazy, kamienna balustradka na dachu, łamany tympanon na szczycie nad bramą i stylowe żeliwne balkony z misternie ukształtowanym w rozety licem – przyciąga uwagę przechodniów, oczywiście tych, którzy widzą wyżej swego nosa. Niestety, dwa z tych zabytkowych już balkonów kompletnie zakryto ogromnymi szyladami zespołu adwokackiego numer któryś tam (wyszczególniono na nim wszystkich biednych mecenasów) i English Language Institute. Nie dość tego, jedna z klinkerowych wnęk zagospodarowana została przez Internet Cafe. Piękna kamienica została kompletnie zeszpecona i jeśli istnieje jeszcze instytucja Miejskiego Plastyka, to ten plastyk zezwalający na taką smowolę powinien nie tylko się wstydzić, ale i po nosie oberwać, bo to czysty skandal!

* A propos szyldów, ale już na wesoło. Opowiadał nam znajomy aktor z Teatru Andersena o mitycznym już Mosesie, pracowniku technicznym o duszy artysty, który niestety już wyprowadził się z naszego miasta. Moses (to rzecz jasna pseudo), znany z ogromnego poczucia humoru, ujrzawszy napis SKLEP TWOJE DZIECKO, zakrzyknął w stronę witryny: – Swoje se sklep!

* A my – i niech to będzie dziś zamiast napisu z muru – znamy sprzed lata autentyczny szyld z Pomorza Zachodniego o treści: SALON FRYZJERSKO-DAMSKI.

Polecam się

SWAMolik

Kategorie: /

Tagi:

Rok: