Kurier Przyspieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Musimy się przyznać, że coraz bardziej lubimy ulicę przy której przyszło nam pracować już od ponad ćwierćwiecza i deklaracja ta nie ma nic wspólnego z podlizywaniem się do własnej firmy, jakkolwiek wygląd redakcyjnego pałacyku elegancko odremontownego dobrych kilka lat temu zawsze nas rajcuje, a i miał on zapewne jakiś wpływ na sąsiadów i ich widoczną jak na dłoni mobilizację, żeby zadbać o gospodarowane przez siebie budynki. Lubimy, bo właśnie dzięki tej mobilizacji ulica 3 Maja pięknieje z dnia na dzień. Oczywiście, ma ona jeszcze straszliwe pryszcze, chociażby w postaci sterczącego naprzeciwko Kuriera muru, a w zasadzie tyłu jakiegoś pomocniczego budynku szpitala dermatologicznego czy usadowionego dalej baraku przychodni zajmującej się tymiż schorzeniami. Ale patrząc na to, co się dzieje dookoła, można uwierzyć, że i tymi zarazami ktoś się wkrótce serdecznie zajmie. Rzeczonym murem na przykład – co już kiedyś było tu sugerowane – mogłaby się zaopiekować firma wieszająca na nim bilboardy, bo gdybyśmy my byli reklamodawcami bulącymi ogromną kasę za te gigantyczne plakaty, nigdy byśmy się nie zgodzili, żeby były eksponowane na tak odrażającym tle. I jest to jakieś wyjście, skoro biednego szpitala przypuszczalnie nie stać na remontowe inwestycje, a poza tym z okien budynku jego dyrekcji przy Radziwiłowskiej liszajowatego muru nie widać, więc nikogo tam widok tego koszmaru nie boli.

* Ale poza tymi wyrzutkami, jak się rzekło, 3 Maja pięknieje, bo powoli, ale sukcesywnie przywracany jest blask secesyjnych czy eklektycznych kamienic z przełomu XIX i XX wieku, a także tych nowszych, ale mocno już nadszarpnietych przez ząb czasu i wieloletni brak prawdziwych gospodarzy. Rok lub dwa lata temu otynkowano na nowo budynek pod numerem bodaj 20 czy 22 i od razu zrobiło się jaśniej i milej było wjeżdżać na ulicę od strony Dolnej 3 Maja. Teraz remontowny jest sąsiad redakcji spod numeru 16, a także drugi, flankujący naszą firmę od południa (nr 12), co może nie jest widoczne od frontu, ale my dobrze widzimy od strony redakcyjnego parkingu jak zabrano się za walące się przez długie lata wewnętrzne werandy, dziś przerobione na balkony. Zmienił się nawet – i to nie do poznania – sklep spożywczy przy przystanku autobusów, który całe wieki był reliktem socjalistycznej epoki i wchodziło się do niego tylko z konieczności, bo tam z firmy najbliżej. A jak ktoś zacznie restaurować także fasadę mieszczącej go fantastycznej architektonicznie kamienicy i kamienicy obok (przyjrzyjcie się Pańswo kiedyś owalnemu oknu na jej facjacie – istne cudo!), to stanie się ten punkt prawdziwą ozdobą centrum miasta. Póki co, tynkowany jest zwalisty gmach kuratorium na rogu I Armii WP i tylko trzeba mieć nadzieję, że nie powróci do swej brudnoszarej, odstraszającej barwy i otrzyma jakiś jasny pastelowy kolor, albowiem tylko to może uratować niezbyt udaną jego formę. Zważywszy, że ciąg kamienic przy 3 Maja tworzy pierzeję zamykajacą widokowo plac Litewski, wszystkie te zabiegi, wszystkie te remontowe działania mogą nas jedynie cieszyć.

* A najbardziej chyba cieszy nas to, co się dzieje naprzeciw wylotu 3 Maja w Krakowskie Przedmieście. Chodzi rzecz jasna o budynek dawnej Lublinianki. Ile to już łez – i atramentu – wylaliśmy tu nad tym, że tak wspaniale zapowiadająca się modernizacja tego eklektycznego cacuszka została nagle przerwana i przez długie miesiące na placu budowy (remontu) nie działo sie kompletnie nic. Aż tu idziemy kiedyś wieczorem przez Kołątaja i okazuje się, że w oknach sutereny tego gmachu pali się światło. Zajrzeliśmy, a tam na szafkach (ubraniowych?) leży cały ciąg żółtych kasków roboczych. Ocho – pomyśleliśmy – coś się wreszcie ruszyło! I zaiste, po kilku dniach pojawiły sie nowe rusztowania wokół portyku ocieniającego kiedyś taras ukochanej kawiarni prawników i studentów tego kierunku. Teraz trzymamy kciuki, żeby kolejna firma, która zabrała się tu do dzieła, nie zbankrutowała jak poprzednicy i żeby nareszcie do serca Lublina powrócił pięknie odnowiony budynek będący jednym z jego symboli.

* Napis z muru (nie chwalimy) mamy tochę nie a propos, ale (znowu pani Krysi dzięki) ładniutki: WIELU POTRAFI STANĄĆ NA WYSOKOŚCI ZADANIA, NIEWIELU WIE KIEDY USIĄŚĆ.

Polecam się

SWAMolik

Kategorie: /

Tagi:

Rok: