Kurier Przyspieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Nikt nie sądzi chyba, że ma sens generalne remontowanie jezdni naszych ulic na przełomie stycznia i lutego, gdy powrót ostrej zimy może nastąpić w każdej chwili i groźba ta wciąż wisi w powietrzu, nawet jeśli termometr stara się nam wmówić coś innego i mizdrzy się do nas niespotykanym od kilku miesięcy plusem. Dlatego raczej z uznaniem patrzymy na te doraźne remontowe działania Naszych Drogich Drogowców, które w ostatnich dniach bez trudu da się zaobserwować. Niektórzy kierowcy wprawdzie się zżymają, że to prowizorka, bo podjeżdża asfalciarka, spuszcza do dziury w jezdni trochę smołówy, robotnik trochę wygładzi powierzchnię i jazda dalej. Ale czy nie lepsze to od pułapek na drodze, osobliwie tych, w których zbierała się woda i maskowała dziursko skutecznie? Przyglądaliśmy się takiej akcji w minioną sobotę (a więc znowu – co cieszy – zastaliśmy Naszych Drogich D. przy pracy w tym dniu!) na ulicach Akacjowej i Niepodległości i musimy przyznać, że przeprowadzana była migiem. Zresztą, gdy przed dwoma tygodniami pisaliśmy o dziurze na Ponikwodzie, którą musieliśmy omijać łąmiąc przepisy (scinając skrzyżowanie po liniach znaków poziomych), w dwa dni później okazało się, że problem nie istnieje.

* Oczywiście nie mamy złudzeń, że Naszych D.D. sprowokowała do czynu nasza pisanina, bo tak wielkiego mniemania o jej skuteczności nie mamy. Oczywiste jest także, że nie wszędzie jest tak dobrze (no, powiedzmy lepiej) jak w naszym odległym zakątku Kaliny. Jechaliśmy któregoś dnia do Świdnika drogą przez Zadębie i już za lotniskiem, na ulicy wzdłuż torów naprzeciwko starego świdnickiego dworca zastaliśmy to, co N. Drodzy D. zwykli byli robić latami: zamiast połatać przełomy w nawierzchni, ustawili znak ograniczający szybkość i informujący o ubytkach. Szczególnie odcinek koło stadionu Avii zmuszał do nader podkręcanego slalomu specjalnego, a przecież trudno posądzać świdnicki klub, że to on go i to bez tyczek ustawił w ramch propagowania zamierającego w tym mieście sportu.

* A co do asfaltowych kleksów spuszczanych na rozsadzone mrozem i podmyte wodą jezdnie, to dodajmy jeszcze, że stanowczo wolimy tę metodę od drugiej ze stosowanych przez N.D.Drogowców. Otóż niekiedy zasypują oni dziury grysem i ten grys wyjeżdżony kołami samochodów wkrótce wala się w promieniu nawet kilkudziesięciu metrów. Na nawierzchni asfaltu tworzy on niebezpieczną poślizgową warstewkę i trzeba bardzo uważać, żeby w takich miejscach nie używać hamulca, bowiem nieszczęście gotowe. Stanowczo N.D.D. powinni tego sposobu prowizorycznowego ratowania sytuacji zaniechać, o co gorąco apelujemy.

* Nadal nie kryjemy wyartykułowanej tydzień temu radości płynącej z tego, że zima (chwilowo?) odpuściła i zaczynamy wypatrywać jakichś nadziejodajnych objawów zbliżania się wiosny. Rzecz jasna nie zaliczamy do nich tego nigdy do końca nie powstałego lodowiska w naszym wąwozie, które się już dokumentnie rozpuściło i nawet nas już nie rozbawia, jako że go nie ma. W ogóle póki co trudno takie przejawy zbliżania się lepszej pory roku wytropić, ale można się cieszyć, że są ludzie przejawiający myślenie, które nazwalibyśmy wiosennym. Do takich zaliczamy twórców i wykonawców nowego budynku postawionego na samym początku ul. Niepodległości (nie wiemy, jaki będzie nosił numer, skoro już są numery 1 i 1a – może 0, a może -1?), w miejscu, gdzie przed powstaniem osiedli RSM Motor stał ocieniony starodrzewiem dworek dawnych właścicieli tych terenów. Do niewielkiego bloku o architekturze zdecydowanie odróżniającej się od klockowego otoczenia z epoki wczesnego Gierka właśnie zaczęli sie wprowadzać jego zapewne szczęśliwi pierwsi mieszkańcy. Szcęśliwi i dlatego, że zastają dom, że się tak wyrazimy kompletny. Pamiętamy dobrze czasy, gdy po zasiedleniu mieszkania długo czekaliśmy na drogi dojazdowe a jeszcze dłużej na powstanie zieleńców i posadzenie jakichś drzew. A tu proszę – można. Przed dwoma klatkami budyneczku już ustawiono półkolistą ramę przyszłej pergoli. Wystarczy, że z nastaniem wiosny posadzi się przy niej kilka pnących krzewów a już będzie zielono, cieniście i miło. Nic tylko pogratulować takiego podejścia do tych tak ważnych dla naszego samopoczucia kwestii!

* Mamy do tego niemal przyrodniczego tematu odpowiedni napis z muru (bez chwalb) o zaskakująco żelaznej logice: ZIARNKO DO ZIARNAKA I MAMY DWA ZIARNKA

Polecam się

SWAMolik

Kategorie: /

Tagi:

Rok: