Kurier Przyspieszony

Konto dolarowe założyliśmy sobie w innej epoce, bo w roku 1987. Stało się to możliwe dzięki pierwszemu od 18 lat wyjazdowi do strefy lepszej waluty i głodówce stosowanej na festiwalu filmowym w Grecji, na kórym wypłacano diety. Dolar to była wówczas potęga i za te kilkadziesiąt oszczędzonych zielonych można było kraj zawojować, a prznajmniej balować przez kilka tygodni. Niestety, zawsze byliśmy prawomyślni i kompletnie naiwni finansowo i okrągła sumka została wpłacona do banku. 15 lat później zostaliśmy srogo za to pokarani.

Wybór co do umiejscowienia walorów padł wtedy na instytucję ulubionego biznesmena naszego przed-przed-przedostatniego szefa. Nim ob. Bogatin został wyawansowany na amerykańskiego więźnia, już było wiadomo, że nasza mrzonka o dorobieniu się na lokacie prysła niczym mydlana bańka. Z upadkiem komuny i nastaniem nowego systemu urealniono stosunek złotego do dolara. Konto jednak zachowaliśmy jako sentymentalny relikt i rezerwę na czarną godzinę. Nadeszła i pokornie udaliśmy się do budynku przy Krakowskim, w którym według obecnej nomenklatury mieści się dziś Powszechny Bank Kredytowy S.A. I Oddział w Lublinie.

Likwidacja przebiegła sprawnie, bo naród właśnie zajmował się zalewaniem rozpaczy po przegranym meczu z braćmi w Daewoo i bank świecił pustkami. Kiedy jednak zapytaliśmy się obsługującą nas panią, czy możemy otrzymać gotówkę w złotówkach, stwierdziła, że owszem, ale z jednoprocentową prowizją. – Przecież przez 15 lat obracaliście moimi dolarami a teraz mnie jeszcze za to chcecie ukarać – rzekliśmy rezolutnie. – Ma pan rację, to nie jest w porządku – powiedziała na pocieszenie i poinformowała, że na początku ten przepis nie obowiązywał a nastał ze zmianą szyldu banku. Czujemy się zatem podwójnie oszukani, bo zostosowano go wobec nas nas wstecznie, czyli bezprawnie.

Drzewiej mawiano: „masz to jak w banku” i jako powiedzonko nadal to funkcjonuje, tyle, że nie ma pokrycia w rzeczywistości. To jest ta nowa uczciwość. Rzecznicy naszych praw ostrzegają, żeby uważnie czytać np. umowy zawierane z firmami ubezpieczeniowymi, bo te oszukują jak tylko mogą. My natomiast polecamy czytanie reklam od gwiazdek, to jest od odsyłaczy na dół tekstów, gdzie ociupeńkim drukiem wyjaśniane są haczyki zastawione na klientów.

A napis z muru (bez chwalb) mamy ostrzegawczy: JANOSIK JEST WŚRÓD NAS!

ANDRZEJ MOLIK

Kategorie: /

Tagi:

Rok: