Kurier Przyspieszony

Upadłe anioły

Andrzej Molik

Przechodzimy sobie uliczką Krótką z Jasnej na Krakowskie i znowu spotyka nas niespodzianka. W dobrze znanym nam lokalu, do którego wchodzi się po metalowych schodkach kolejny remont. Na drzwiach informacja, że sklep Cyklamino od 20 lipca działa na deptaku, a tu wkrótce nastąpi otwarcie salonu fryzjersko-kosmetycznego z solarium (niewątpliwie nie zamieszanym w aferę internetową, bo jeszcze nieczynnym).

Pomieszczenie jest nam dobrze znane, bo to było ongiś mieszkanie naszego kolegi, w którym w młodości zdarzało się nam bywać. Robimy szybki rachunek, ile to już zmian tu nastąpiło od czasu, gdy rodzina zdecydowała się przerobić je na lokal użytkowy, okno poszerzyła do wielkości drzwi i ustawiła te konieczne w takim przypadku schodki. Powstał uroczy lokalik o nazwie bodaj Cafe Lombard. Po sąsiedzku na Jasnej była siedziba Lubelskiego Wydawnictw Prasowego (czasy RSW Prasa-Książka-Ruch), więc dziennikarze podległych mu redakcji wpadali tam po odebraniu pensji czy wierszówki na obowiązkową pyszną kawę.

Pamięć nas już zawodzi, więc nie jesteśmy pewni, czy po kawiarence nastała w lokalu po schodkach epoka konfekcji, ale bez wątpienia za nowego kapitalizmu wkroczyła tam restauracja. Chimera, bo taką nazwę nosiła, była knajpką tyleż wysmakowaną, co rzadko nawiedzaną przez klientów. Według właściciela, wspaniała włoska kuchnia i cudownie zaaranżowane, secezyzujące wnętrze uprawniały do zastosowania niezwykle wyśrubowanych cen. Z tonu nie chciał spuścić, na klientów przychodzących na równie drogie piwo patrzył kosą, a takim, którzy chcieli wypić tylko kawę odmawiał obsługi (- Przecież tylko pranie bieluśkich obrusów kosztuje tyle a tyle, to lokal serwujący obiady a nie kawę – argumentował), więc musiał interes zamknąć, bo jedynie do niego dokładał. Dziś ponoć prowadzi restauracyjkę w Nałęczowie i narzeka na dawną lubelską klientelę. Wierzymy, że i tam jest pięknie i smacznie, więc życzymy mu żeby o klientach z uzdrowiskach mógł mówić inaczej.

Po Chimerze odzieżowe Cyklamino działało na Krótkiej tylko coś około roku i mamy kolejną zmianę. Lokal ten może być symbolem przemian w gastronomiczno – handlowym krajobrazie Lublina. Zresztą każdy z nas ma taki punkt w mieście, którego losy obserwuje uważniej z powodów sentymentalnych. Każdy też może zrobić taki rachunek i odnaleźć w pamięci owe upadłe anioły, firmy, które wydawało się, że prosperują świetnie.

Gdzież podziało się Baby Center z Wieniawskiej? Co się stało z Burger Kingiem w dawnej Astorii? Jak upadł, to upadł i nadziei nie widać, że w tak wspaniałym punkcie coś nowego powstanie, chociaż mówiło się, że wkroczy tam Pizza Hut. Podobnie nic się nie dzieje w dużym pawilonie przy Daszyńskiego przerobionym za kapitalizmu z garaży RSM Motor, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu funcjonował Lider Market. Nigdy nie kochaliśmy tego sklepu, nasza sąsiadka od trzech lat procesuje się z jego właścicielami o pomówienie o kradzież, ale musimy przyznać, że takiego obszernego samoobsługowca z dużym parkingiem w osiedlu 40-lecia bardzo brakuje.

Nie ulega wątpliwości, że krajobraz z upadłymi aniołami, to skutek tej wściekłej kapitalistycznej konkurencji, która teraz obowiązuje, jednak nie jesteśmy do końca przekonani, że wszystkiemu są winne jedynie zachodnie hipermarkety. One zresztą pozostają tematem na odrębne opowiadanie, ale nie chcemy być nudni, bo nimi zajmują się już wszyscy i każdy w Polsce ma o nich swoje odrębne zdanie. Dlatego kończymy tym, co lubimy, to znaczy napisem z muru (nie chwalonym). Chociażby takim: „Zaskocz przeciwnika ucieczką”.

Kategorie: /

Tagi: / /

Rok: