Kurier przyśpieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Zadomowiliśmy się już w tym nowym roku, rozglądamy się więc dookolnie i co widzimy? Jakby bez zmian. Zima taka sama jak w zeszłym rok, a na dodatek taka sama jak poprzednia. Szadź tak pomalowała wszystko, jakby cały świat był pobielanym dworkiem z obrazów Mehoffera czy Kossaka albo snem szalonej pielęgniarki. Nasi Drodzy Drogowcy, którzy bieli nie znoszą organicznie, usiłują ją przemalować piaskiem na brudną żółć, lubo solą na ścierkową szarość. Szczęściem, idzie im opornie i miasto wstrzymując oddech i chowając brudy pod śniegową otulinką, próbuje udawać piękne. Jak puści – wróci do swej przaśno-swojskiej urody.

* Potrawy odgrzewane wielokrotnie tracą smak, więc nawet nie próbujemy Naszych Drogich D. podszczypywać za warunki jazdy uniemożliwiające kontemplację cudownych widoków za oknem samochodu. Może to i dobrze, bo zaczelibyśmy wierzyć, że Lublin jest rzeczywiście ładnym miastem. Nie ma jednak co się oszukiwać, 680 lat ingerencji w krajobraz musiało pozostawić jakieś bolesne ślady. Teraz, co najwyżej możemy sie starać, żeby nie popsuć więcej, co jest – jak wiadomo – zadaniem trudnym. Niechaj ta delkatna sugestia będzie naszym wkładem w świętowanie nie nazbyt okrągłej rocznicy grodu w przeddzień inauguracji całorocznej fety.

* W nowym roku usłyszeliśmy zdanie, które winno od tej pory służyć za motto Przyśpieszonego, bo nie dosyć, że diagnozuje sprawy pozostające w zasięgu działań stałych pupilów rubryki – Naszych D.D., to pochodzi z kabaretu, do której to formy wyrazu czasem tu, nawet niezamierzenie, się zbliżamy. Artysta Marcin Daniec takimi słowy zachęcał w kinie Wyzwolenie do skarżenia sie na warunki jezdne: – Śmiało! Przecież wiadomo, że nie ludzie budują drogi, tylko władze.

* Wspomniane powyżej marginalnie kino Wyzwolenie (które słusznie nie chciało wrócic do przedwojennej nazwy Apollo, bo byłby wstyd), przypomniało nam na zasadzie dziwnych skojarzeń, że nie składaliśmy jeszcze w tym miejscu życzeń noworocznych. Będą od Sasa i od lasa. Wszystkim lublinianom życzymy na przykład, żeby już nigdy nie musieli oglądać imprez estradowych w Wyzwoleniu (stąd, a nie od Lorda Paradoksa pochodzi inspiracja winszowań), w którym palta trzeba trzymać na kolanach, zadzierać głowę żeby coś zobaczyć z krzeseł ustawionych na niemal płaskiej podłodze, i gdzie nigdy nie ma pewności, że nie wysiądzie faza a dyżurny elektryk pozostanie nie do uchwycenia. Naszy D. Drogowcom życzymy siedmiu lat tłustych z zimami bezśnieżnymi i dalszych siedmiu – już wyłącznie z upałami. Miłośnikom najstarszej inwestycji drogowej miasta, znanej pod kryptonimem Wiadukt Poniatowskiego, życzymy jeszcze bardziej nadziejodajnych a pokrętnych obietnic inwestorów o dalekim, ale wszak rychłym finale dzieła. Staremu Miastu życzymy serca i trzosów sponsorów, stacjom Statoil – nowego architekta – projektanta (skoro już tyle ma ich stanąć u nas), Kalinie – pięknego parku na wysypisku, hali Makro – konkurencji, Włodkowi Staniewskiemu – Konfrontacji Teatralnych jeszcze bardziej udanych niż poprzednie Janusza Opryńskiego, Markowi Andrzejewskiemu – wreszcie płyty, Magdzie – żeby pamiętała, że jak sie mówi „a”, trzeba rzec „be”, Leszkowi Mądzikowi – nowej premiery, a Koreańczykom a Dae Woo – żeby im się oczy nie prostowały od patrzenia na naszą niepojętą rzeczywistość. Wszystkich pominiętych (którym też życzymy) przepraszamy, ale miejsca nie staje a i umysł już nie taki, żeby pamiętać o całej ludzkości.

* Pamiętać zaś będziemy o pewnej telewizji kablowej, która w niespełna dwa miesiące po naciągnięciu nas na swą wcale nie tak tanią ofertę, zawiadamia nas o podwyżce za swe usługi (i jeszcze wykpiwa sie sformułowaniem, że jest ona zgodna z umową z naszą spółdzielnią mieszkaniową), życzymy nie tylko zdejmowania z oferty nielegalnie wprowadzonego programu RTL 7. Życzymy jej też, zeby państwo zmieniało jej co dwa miesiące przepisy o funkcjonowaniu a fiskus – sposób rozliczeń podatkowych. Wtedy mocodawcy kablówki pojmą może, że nie wolno sobie z klienta kpić w żywe oczy.

* Tak ulegliśmy wpływom emocji, że aż znalazł się od razu stosownie adekwatny napis z muru (czego nie pochwalamy). Brzmi on: THE MOKRACJA i jest mutantem dużo starszego, tu już cytowanego: THE BILIZM.

Polecam się

Starszy Wajchowy

Kategorie: /

Tagi:

Rok: