Kurier przyśpieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Zadziwiliśmy się ostatnio wielce dowiedziawszy się, że Nasi Drodzy Drogowcy nie zamykają się we własnej skorupce czy w jakimś zamku warownym na szczycie niedostępnej góry, skąd sprawują władzę sobie a muzom, tylko potrafią nawiązać współpracę o cechach partnerstwa. I to współpracują z jednostką tak im wysoce obojętną (gdzie Rzym a gdzie Krym?), jak Klub Towarzyski HADES. Porozumienie dotyczy najbliższych okolic wejścia do klubu, czyli ulicy Hempla i – dalej – jej skrzyżowania z Okopową. Jak wiadomo, tereny te dotknęło nieszczęście wykopów i modernizacji systemu komunikacyjnego, co oznacza niebywały rozgardiasz a i całkowite zdławienie ruchu samochodowego a częściowo i pieszego. I prosimy sobie wyobrazić, że kierownictwo HADESU, zaniepokojone o dostępność klubu dla jego członków, jest przez Naszych Drogich D. – jak się wyraziło – na bierząco informowane o aktualnej sytuacji na froncie robót, ich postępie i najbliższych planach! Wie nawet, kiedy dojazd będzie dogodniejszy i zna, w dużym przybliżeniu, termin finalizacji dzieła. To już, proszę państwa, pachnie Zachodem! Gentelmeńska postawa Naszych D.D., po prostu nas wzruszyła.

* Zrywamy kartkę z kalendarza i na jej odwrocie czytamy: CIEKAWOSTKI. A pierwsza z nich brzmi następująco: „Mało kto wie, że ryby przez całe życie mają taką samą liczbę łusek”. I ta ciekawostka wpędza nas w nastrój filozoficzny. Dumamy. Refleksja pierwsza: To takie ryby nie łysieją, a my… Później zaś zaczynamy sobie myśleć, że tacy politycy, coby wić się niczym piskorz, muszą się obwarstwiać łuskami w trakcie robienia kariery i zapewne pod jej koniec posiadają tych łusek krocie więcej niż u początku pokrętnej drogi awansów. No i jeszcze: że jeśli by im ich nie przybywało, to może normalniej byłoby na świecie a osobliwie w kraju nad Wisłą. Wisłą, w której ryb nie ma, bo brak przyrostu łusek spowadował, że nie posiadały odpowiednich warstw ochronnych przed chemią zawartą w tym ścieku. A w ogóle, gdzie się podziała gierkowska Akcja Wisłą? Ech, jedno zdanko z kalendarza a tyle rozważań. Kupimy sobie szczupaka w Centrali Rybnej (istnieje jeszcze?) i policzymy nań łuski. Ale co to nam da? Szczupak był już zeszedł z tego padołu płaczu…

* A młodzież tymczasem robi się nam całkowicie racjonalistyczna, by nie rzec, że wyrachowana. Dziecko opowiedziało nam, jak to na lekcji panu poloniście się donośnie kichnęło. Jeden z klasowych nygusów wykrzyknął: „Na zdrowie!”. A za chwilę spytał niewinnie: „Dostanę piątkę?”.

* W tych kategoriach, ale na dużo wyższym poziomie wiekowym, mieści się dialog zasłyszany przez kolegę (dzięki za podrzucenie) na dworcu PKP. Jegomość pyta kobietę: „Przepraszam, która godzina?”. I słyszy takie dictum: „Cztery stówy, kochanie”.

* Zawsze uważaliśmy, i często dajemy tu tego wyraz, że warto słuchać radiowej Trójki. Inteligencja prowadzących wyzwala niezwykłe pokłady inwencji u słuchaczy, czego skutki słyszalne są w telefonach do redakcji. Nie tak dawno, pewien słuchacz dołożył swoje trzy grosze do tematu promocji polskich produktów (Teraz Polska). Cytujemy z pamięci, ale wywód wyglądał mniej więcej tak: – Co my się tu zastanawiamy jakimi produktami podbić światowe rynki, skoro mamy jeden zupełnie niepowtarzalny. Jego slogan reklamowy może brzmieć: POLSKIE WINO – NAJŚWIEŻSZE NA ŚWIECIE. Przychodzi człowiek do knajpy w Paryżu pytając: „Macie dzisiejsze?”. No i słyszy odpowieź: „Mamy wczorajsze, ale prosimy uzbroić się w cierpliwość, wieczorem dowiozą dzisiejsze”. I wszyscy są zadowoleni!

* A na koniec nieco wiekowy napis z muru (i tak nie pochwalamy), dostarczony przez innego kolegę, któremu także składamy dzięki. Napis tkwi na murze w Kraśniku, w pobliżu dworca PKS. Cytujemy, bo zachował swoisty urok: POLSKA – OLEKSY 0:1 (DO PRZERWY).

Polecam się

Starszy Wajchowy

Kategorie: /

Tagi:

Rok: