Kurier przyśpieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Wstajemy sobie wczoraj o poranku, wyglądamy przez okno a tu zima najprawdziwsza. Nie, nie żebyśmy mieli Schadenfreude, czyli cieszyli się z cudzego nieszczęścia, bo od takich uczuć jesteśmy dalecy o lata świetlne, ale przyznać trzeba, że myśl pobiegła natychmiast w stronę Naszych Drogich Drogowców. Jak sobie radzą? Zaspali czy nie? Zaskoczyła ich zwyczajowo Biała Pani, czy dali też odpór jej śnieżnym urokom? Ponieważ jednak wyznajemy zasadę, że na zimę jest jeden sposób: nie wychylać nosa z chałupy dopóki nie dochodzi do stanu najwyższej konieczności, niewiele o ruchach strategicznych Naszych Drogich D. zrazu żeśmy się dowiedzieli. A później, gdy już ten stan nastąpił, w mieście i tak była chlapa.

* Rzuciliśmy się natomiast do możliwej w takiej sytuacji okiennej obserwacji w mikroskali i zaraz stwierdziliśmy, że osiedlowe pododziały Naszych D.D. zaliczyły falstart. Dokładnie: na strcie zostały w dołkach. Jest taka górka, na którą musi się wspiąć 80 procent mieszkańców osiedla 40-lecia, żeby via os.Niepodległości dostać się do miasta. Górka jest perfidna – ze schodków wkracza się na chodnik, z niego jeszcze na jezdnię stromej uliczki – niejedna nóżka tu została złamana. Supernowoczesne, obsługiwane przez dwóch specjalistów urządzenie typu taczka i łopata, pojawiło się na stoku około godz.9, kiedy wszystkie dzieci dotarły już do szkoły (dzieci osiedlowych chodzi tędy 95%, bo to jedyna droga do najbliższej szkoły im.Orląt Lwowskich; pozostałe procenty liczymy na pieszczochy rozpaskudzane dowożeniem przez zmotoryzowanych rodziców). Było też o tej godz.9 już po wędrówce wszystkich pracowników biur, fabryk i zakładów usługowych, które szychtę zaczynają przed tą godziną, ale chyba górka żadnego złamania do kolekcji nie dołożyła, bo syren karetek nie było słychać. Do czasu.

* Teraz złożymy niski pokłon firmie MPK, która zda się niczym już nie potrafi zaskoczyć a jednak nas zaskoczyła. Ponieważ do naszego osiedla dociera jedna tylko linia autobusowa (nr 5) i to z rzadka, bo po szczycie raptem raz na godzinę, zdołaliśmy opanować rozkład jazdy i staramy się do niego dostosowć nasze wyjazdy do wielkiego świata, czyli do centrum. I przyznać musimy, że tak się narobiło, iż ostanio na „piątce” można na ogół polegać. Trzeba kataklizmu, żeby autobus nie przyjechał na czas, raczej zdarzy się, że jakiś narowisty kierowca nie wytrzyma i odjedzie przed godziną uwidocznioną w rozkładzie (jakimś cudem nie został jeszcze na przystanku zniszczony). Jednym słowem, mamy już nawyki a także nawet pewną dozę zaufania do MPK. Powiedzmy – mieliśmy do ostatniej soboty, kiedy to zaplanowaliśmy wyjazd na spektakl rozpoczynający się o określonej godzinie. Jednak tej soboty autobus nie skorzystał, jak podczas licznych minionych, z rozkładu świątecznego, tylko, z nieznanych powodów, odjechał piętnaście minut później, według rozkładu obowiązujące w dni powszednie. 15 minut to nie jest mało. Do teatru wpadliśmy z zadyszką w ostatniej chwili a tam, miast skupić się na walorach artystycznych przedstawienia, próbowaliśmy znaleźć metodę wydobywania z MPK wiadomości, które to soboty uzna jeszcze za pracowite. Na przyszłość, by nie stawiać się w sytuacjach patowych, chcielibyśmy taką wiedzę posiadać.

* Poczytujemy sobie za sukces, że nasza wakacyjna potyczka z Polską Telewizją Kablową przyniosła sukces grupy odbiorców, którzy nie posiadają telewizorów najnowszej generacji, przystosowanych do odbioru kanałów specjalnych. Okazało się – wbrew orędownikom nowoczesności nie widzącym żadnego wyjścia wobec wyznaczonych celów modernizacyjnych – iż jakoś można tak ułożyć ofertę, że atrakcyjne programy z trzeciego, najdroższego pakietu są odbierane bez konieczności płacenia kolejnego haraczu na wypożyczenie (eufemizm, bo co to za wypożyczenie, za które trzeba bulić) odpowiedniej przystawki. Sądzimy wprawdzie, że to cisza przed kolejną burzą, po której PTK ze zdwojoną energią ruszy do ataku na nasze kieszenie, jednakowoż coś zostało osiągnięte. A ciszę wymusiło wprowadzanie do obiegu kablowego płatnych dodatkowo programów HBO i Canal+. Sądzić należy, że jak się już przyzwyczaimy do nowych rachunków, ktoś spróbuje – bo takie są bandyckie prawa kapitalizmu – znowu robić nam wodę z mózgu i twierdzić, że wyjścia nie ma, trzeba nabyć nowy odbirnik lub na kolanach udać się do Canossy, pardon, na Przyjaźni, do siedziby PTK. Po przestwkę wypożyczaną za niedrobną, lombardową opłatą. Zanim to nastąpi, lepiej załóżmy razem jakiś Związek Zawodowy Oglądaczy Kabla albo (zgodnie z modą) Contra PTK Association i dajmy odpór.

* Napis dzisiaj wprawdzie nie bezpośrednio z muru (i dobrze!), ale z muru odklejony. Bo jest to afisz firmy HOSTvision, która na dniach organizuje – uwaga! – casting do ogółnopolskiego reklamowego – uwaga! – KATALOGU TWARZY. Oprócz tego, że firma wymusza opłatę w wysokości 8,50 zł, najbardziej wzruszyła nas (i naszą – dziękujemy – dostarczycielkę, panią MM, też blondynkę) ortografia zdania określającego cel spotkania. Otóż ma ono na celu ROZSZEŻENIE (sic!) owego katalogu.

Polecam się

Starszy Wajchowy

Kategorie: /

Tagi:

Rok: