Magia rozbudzona

Wojciech Prażmowski na wernisażu swej ekspozycji w Galerii Sceny Plastycznej KUL wyznał, iż kiedy otrzymał od Leszka Mądzika zaproszenie do jej zorganizowania i usłyszał od niego wyjaśnienie, że ma to być ”coś wokół fotografii”, od razu wiedział, że będzie to dla niego wystawa bardzo ważna. Z rozbrajająca szczerością przyznał się też, że do końca nie wie na czym polegało jej komponowanie. Dlaczego sięgnął po stworzony 10 lat temu ulubiony obiekt, który – bo pudło z wycięciem zarysu sylwetki powszechnie kultywowanej postaci wypełniają cukierki – nazwał ”MAsweetDONNA”. Dlaczego nieopodal powiesił inny, złożony z kiczowatych śmigusówek made in Korea. Dlaczego raptem tydzień wcześniej powołał na nią odnalezione negatywy równie kiczowatych zdjęć pamiątkowych (w tle wieże Jasnej Góry) z lat 60., które powiększył komputerowo, chociaż tego nie cierpi i zaistniały ”Fotografie uśpione”. Wreszcie dlaczego znalazły się tu córki na fotografii z młodosci tych bliźniaczek (ach, jak one na nas patrzą!) – Nie ma odpowiedzi dlaczego – podkreslił. I postawił odbiorców przed tym samym problemem. Bo zdarzaja się takie wystawy, które potrafią nas od razu wchłonąć, zafascynować, chociaż przy szczegółowej analizie znajdziemy ich słabsze miejsca (”On Stundby” złożone z metek). Ale każdy znajdzie prace go porażajace. Jak ta ”Pamiatka z Ukrainy” złożona z tytułowej strony Radianskiej Bukowiny w 2003 r. poświęconej rocznicy Sowieckiej Armii (obok sławiąca ją pieśń Kanyczewa do muzyki samego Aleksandrowa) oraz pęczków cerkiewnych świec wotywnych zawiniętych w gazetowy papier. Jak ten ”Wędrowiec”, sugestywny obiekt z ducha i Hasiora i Kantora. Jak ta ”Wigilia”, którą artysta urządził nieznanym żołnierzom ze zdjęć znalezionych w starym albumie (wolne miejsce przy stole-choince znaczy wydarta fotografia). I jak – może przede wszystkim – bardzo osobiste, dotyczące rodziców ”Rekonstrukcje czasu”, w ktorych ważne są też podpisy o miejscach ich spotkań – ”byłych” z wyjątkiem ostatniego, miasta gdzie ich grób. Prażmowski dokonał cudu rozbudzenia nie tylko uśpionych fotografii (i obiektów), ale i magii, o ktorą pyta we wstępie do katalogu. Rozbudził prawdziwą sztukę i nas nią obdarował. ANDRZEJ MOLIK Fot. Wojciech Jargiłło

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: