Majówka Kawiaka

Doszło do wielu blogowych (mowa o niniejszym) nieporozumień. Spróbujmy to jeszcze raz naprawić. Na początek sprawa najaktualniejsza.

Gdzieś przed połową kwietnia, rzucany wówczas po miejscach mało artystycznych, otrzymałem na prywatny adres list. Powinna mnie zastanowić już koperta z owym adresem, pisanym w sposób charakterystyczny wersalikami (unikam sformułowania „wielkimi literami” lub „z wielkich liter”, bo pewna Dama Gramatyczna nie do końca może mnie nauczyć prawidłowej wersji – oprócz tego, że nie: „dużymi literami”). Znałem ów styl zapisu. Baaardzo dobrze. I tu zmilczmy powody nader częstego objawiania się tego literniczego designe przed oczami piszącego te słowa. Został on natomiast zapomniany z powodu rzadkości objawiania się ostatnimi laty na dnie mej skrzynki pocztowej.

A tu niespodzianka…

Wnętrze koperty – a list, ciekawostka!, został nadany w Lublinie – kryło bardzo ważne postanowienie o uznaniu zasług Tomasza Kawiaka i zaproszenie do uczestniczenia w uroczystości w dosyć odległym kraju.

I w tym momencie Wasz autor musi dokonać aktu ekspiacji. Doceniając bardzo dzieło artysty z 1970 r., słynną akcję Ból Tomka Kawiaka na naszej ul. Narutowicza, z czasem nazwaną przez Mistrza pierwszą tego typu, (bo wtedy ten termin jeszcze nie funkcjonował) „akcją ekologiczną”, musiał się bardzo mylić w krytycznych ocenach jego dalszych poczynań na polu Sztuki, pardon, sztuki. Chiny (odległość: nikt tego tak naprawdę u nas nie zna jego dzieła) odpuśćmy. Także to, że wolą żony Aleksandra Kwaśniewskiego stanęła w ówczesnych ogrodach prezydenckich jego rzeźba. Tylko, dlaczego nie dopieścił Tomka ukochany Kazimierz, wobec którego miał rewolucyjne pomysły artystyczne? Tak się starał. Zorganizował nawet (dozgonna, doprwdy!, wdzięczność!) wyjazd kazimierskiej kolonii artystycznej do Barbizon. Ale dopiero swój rodzimy Lublin zdołał położyć na łopatki. Przecież stworzył, przy pomocy onczesnego prezydenta miasta L. Andrzeja Pruszkowskiego, Trakt Królewski! Prowadzący poprzez „bólową” Narutowicza. Od tablicy upamiętniającej wydarzenie na rogu budynku Pedagogiki UMCS (po przekątnej do Teatru Osterwy), zrealizowanej idei śp. Andrzeja Mroczka, genialnego później szefa BWA, głównej siły sprawczo-wspierającej tamtą akcję sprzed 43 lat, trasy zmierzącej aż do rogu tej ulicy i Okopowej, gdzie stanął w 2005 Kawiakowy Pomnik. Jakiż ból, że tej królewskości sztuki dziś nikt nie dostrzega! Ba! Można wobec aktualnych faktów ubolewać, że spadkobiercy niecnie wyautowanego z Gazety Wyborczej Grzegorza Józefczuka, który te 8 lat temu jak jedyny rymował się (Grzesiu, to zaszczyt!) w opiniach o dziele TK z Molikiem, idą teraz dokładnie jego tropem. Czyli też nie poznali się na Kawiaka sztuce, skoro tworząc pod koniec stycznia br. gazetową galerię Dosyć tego kiczu. Miasto zalane szpetnymi pomnikami, na pierwszym miejscu wśród 13 przykładów zamieściło Fontannę Kawiaka. Dżinsy, jej dominanta, to największy artsymbol Tomka. Po wyliczeniu wszystkich takich nawiązań zamieszczonych na blue jeans, autor komentarza (md) konstatował: „Podstawową wadą rzeźby jest dosyć nachalne akcentowanie lubelskości”.

Wszyscyśmy, niedouczeni krytycy, powinni teraz posypać głowy popiołem. Największą ilością Wasz sługa. Takiej najlepiej siły, żeby zniknął z tego padołu śmiechu. Albowiem jesteśmy głupsi od naszego – cytat z kabaretu Smile – „ziomala”. Rodowitego Lublinianina. Dowód w zawartości listu z 11 kwietnia 2013:

Na pięknym papierze godło Polski – ukoronowany orzeł na czerwonym tle. A dalej:

Postanowienie Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej

odznaczenie ZŁOTYM KRZYŻEM ZASŁUGI

dla TOMASZA KAWIAKA

za zasługi w promowaniu kultury polskiej za działalność na rzecz integracji środowisk polonijnych w Królestwie Marokańskim.

Ceremonia nadania odznaczenia odbędzie się 3 maja 2013 r.w salach Ambasady Polskiej w Rabacie,

na którą serdecznie zapraszamy.

Ambasador Witold SPIRYDOWICZ

Ambasada Rzeczpospolitej Polskiej 23, Avenue Oqbah – BP 425 RABAT – MAROC

PS. Najmocniej przepraszam Państwa, szczególnie tych, którzy mieliby ochotę (i byłoby Ich na przygodę podróży do Afryki stać), że o ceremonii nie zawiadomiłem wcześniej. Tak jak przepraszam, że nie ujawniam, i nie ujawnię nigdy w tym miejscu, dlaczego nasz międzynarodowy Artysta, od wczoraj oficer (kawaler?, absztyfikant?, wielbiciel?) Złotego Krzyża Zasługi znalazł się w Maroku i znalazł wreszcie uznanie na miarę swych wyobraźeń.

Kategorie:

Tagi: /

Rok: