Marcin i Igor dla przyjaciół

Oficjalnie koncert jest zatytułowany trochę inaczej: Marcin Różycki dla przyjaciół. Główny bohater, jak już powszechnie wiadomo, zmagający się od dawna z chorobą nowotworową, wyjaśnia: – Jest to symboliczna odpowiedź i ukłon w stronę wszystkich, na których pomoc mogę liczyć, w tak trudnych dla mnie chwilach.

Przyjaciele, ci prawdziwi, mają to do siebie, że z pomocną dłonią stawiają się obok w każdej sytuacji zagrożenia dla tego, którego za takiego uznają. Niezawodnie! Nie inaczej postąpił Igor Jaszczuk, który razem z Marcinem wystąpi w owym niezwykłym koncercie w czwartek 24 listopada o godz. 19 w sali Filharmonii Lubelskiej przy Skłodowskiej 5. Towarzyszyć im będzie stały (prawie) już, a doskonale sprawdzony Marcinowy zespół muzyków: gitarzysta basowy Michał Wąsik, obsługujący gitarę elektryczną Piotr Bogutyn, pianista Michał Iwanek, saksofonista Krzysztof Pachla, skrzypek Maks Wosk i perkusista Kamil Badach. Jak wynika z komunikatów przedimprezowych, dodatkowo usłyszymy kwartet smyczkowy i chórek. W takim otoczeniu aranżacyjnym, przynajmniej w Lublinie, Różycki swej nietuzinkowej poezji jeszcze nie prezentował!

Ale głównie należy tu mówić o ewenementowym spotkaniu Różycki- Jaszczuk. Obaj byli na początku tego wieku (to raptem 11 lat temu, a jak to dziś strasznie brzmi!) współtwórcami wciąż aktywnej Lubelskiej Federacji Bardów. I obaj, z różnych powodów – osobiście nazwałbym decyzje unikaniem instynktów stadnych – zrezygnowali dosyć szybko (nie potrafię dziś ustalić, który pierwszy) z kooperacji z Jolą Sip, Markiem Andrzejewskim, Janem Kondrakiem, Piotrem Selimem i zmieniającymi się federacyjnymi muzykami. Przy tym, trudno podważyć wkład Igora i Marcina w wizerunek LFB sprzed dekady. O Różycu wielokrotnie pisałem. Ale to Jaszczuk, wcześniej rock’n’rollowiec, eksperymentator muzyczny i autor tekstów (stąd w Federacji zestaw PRAWDZIWYCH bardów: Marek, Janek, Marcin i Igor a dopiero do nich pofastrygowany muzyk Piotr, opierający się w twórczości na słownych uniesieniach Hani Lewandowskiej) miał ogromny wpływ na kształt pierwszych programów LFB. Kto jeszcze pamięta, że to z jego pomysłem była słynna dziś tzw. płyta papieska Miłość mi wszystko wyjaśniła? Albo – z drugiej strony – że jego zespół BBK był dwukrotnie(!) laureatem legendarnego Jarocina? Igor po opuszczeniu LFB, a z czasem i Lublina, podryfował w muzyczny biznes. To, że po latach zechciał dla przyjaciela przypomnieć, że jest artystą, należy uznać za gest ekstraordynaryjny. Po polsku: piękny zew serca.

Dlatego nie przegapcie tego koncertu. Marcin Różycki zapewni Wam to, czym zawsze nas zuracza. A do tego dołoży się przyjaciel, artysta już, co nieco, w Lublinie zapoznany, a godny prawdziwego uznania. No i jeszcze kwartety, chórki, muzycy… Czy sądzicie, że Was na te Wydarzenie namawiam fałszywie?


Kategorie:

Tagi: / /

Rok: