Miłe takie trio

Są takie koncerty jazzowe, że muzyczka spływa miodem wprost na serce i chce się, żeby te chwile trwały wiecznie. Tego typu przeżycia były udziałem słuchaczy niedzielnego koncertu w Kawiarni Artystycznej Hades. Mariusz Bogdanowicz Trio zaryzykowało wystp bez perkusisty, co w jazzie rzadkością, ale może dlatego muzyka, głównie z płyty lidera ”Confiteor Song” była tak łagodna, tak miła w brzmieniu zarówno całego zespołu jak i w solówkach pianisty Miłosza Wośko, saksofonisty Adama Wendta, no i oczywiście samego Bogdanowicza. Ten obok Kurkiewicza i Wegehaupta najlepszy polski kontrabasista ma nad konkurentami tę przewagę, że gra bardzo miękko, jakby grube struny wielkiego instrumentu nie stanowiły przeszkodzy w prowadzeniu nawet linii mlodycznej tria. W pierwszej częsci w blogostan wprowadzały ”Cafe Boa”, standard Wyne Shortera i ”Walc dla Janusza” dedykowany gitarzyście Januszowi Stroblowi na 50 urodziny. Ale szczególnym przeżyciem – nawet dla samego pana Mariusza! –  był liryczny saksofon Wendta w liczącym już 12 lat utworze ”Forgetmenot”. – Zawsze się dziwię, że on to tak potrafi wykonać – rzekł Bogdanowicz, który przy tym wszystkim zyskuje sympatię swym poczuciem humoru. Snuje a to opowieść o niesistniejacej już Cafe Boa w Koczwałach na jego Kaszubach, kawiarni, w której było tylko piwo, a to próbując ukryć wiek Strobla obchodzącego 50-tkę wówczas gdy jemu urodził się dziś 6-letni syn. A może całości pomógł pewien serwowany publiczności gorzki specjał? Bo odkąd do lubelskiego Polmosu trafił Wojciech Mościbrodzki (kiedyś Jazz Pizza), firma Janusza Palikota wspiera nie tylko teatry i Rok Gombrowicza, ale i stała się mecenasem dobrego jazzu. I fajnie

Kategorie:

Tagi: /

Rok: