Młode znakomitości

O jubileuszowym X Międzynarodowym NieustającymFestiwalu Gitarowym rozmawiamy z jego twórcą i dyrektorem artystycznym Andrzejem Ziółkowskim

Andrzej Molik: * Nie wiadomo kiedy zrobił się nam jubileusz Międzynarodowego Nieustającego Festiwalu Gitarowego. W czwartek startuje jego dziesiąta edycja..

Andrzej Ziółkowski: – Dotarliśmy do tej dziesiątej odslony festiwalu wyłącznie dzięki życzliwości i współpracy wielu instytucji i osób. My, to znaczy Lubelskie Towarzystwo Gitarowe, organizator imprezy, nic byśmy nie zdziałali bez tego wsparcia. Od początku wspiera nas Wydział Kultury i Sztuki, dziś Wydział Spraw Społecznych Urzędu Miejskiego. Ogromną pomoc mamy w Ambasadzie Królewstwa Hiszpanii i w osobie ambasadora. Juan Pablo de Laiglesia, który sprawuje patronat honorowy nad naszym festiwalem jest zresztą gitarzystą amatorem. Otrzymujemy też wsparcie od Instytutu Cervantesa. Tej pomocy w żaden sposób nie można przecenić.

* Ale są też inni współorganizatorzy i sponsorzy?

– Od samego początku, od 1992 roku współpracuje z nami Towarzystwo Hiszpańsko – Polskie KUL. Mniej więcej od czterech lat funkcjenujemy lepiej niż na początku. Mamy sponsora i to dobrego, bo Lubellę, także PKO BP i lubelski oddział LOT, a ostatnio Austriackie Forum Kultury. Płaci ono spore sumy, oczywiście promując swoich artystów, ale korzystamy my. Nie towarzystwo, nie ja, tylko publiczność, bo to nie dla mnie, a dla niej kształtowany jest program, chociaż nie ukrywam, że realizuję swoje ambicje przemycając na przykład muzykę współczesną, którą uwielbiam. Z założenia jednak wybieram bardzo zróżnicowany repertuar od klasyki, przez flamenco, finger style do muzyki współczesnej, ale nie za bardzo współczesnej.

* Ilu wykonawców przewinęło się przez dotychczasowe dziewięć festiwali?

– Przyznam się, że nie liczyłem. Pewno zrobię statystykę przed październikiem, przed finałem jubileuszowego festiwalu. Dziś mogę powiedzieć, że odbyło się do tej pory około 60 koncertów, że było wykonanych 25 koncertów na gitarę z orkiestrą symfoniczną i że pod tym względem Nieustający goni Lubelskie Spotkania Gitarowe, które się szczyciły tym, że spośród polskich festiwali odbyło się na nich najwięcej takich filharmonicznych wykonań.

* Tegoroczny festiwal jest dziesiąty, jubileuszowy. Czy z tego powodu ma jakiś specjalny program odróżniający go od poprzednich Nieustających?

– Raczej nie. Konsekwentnie realizujemy założenia programowe i festiwal rozpoczynający się w czwartek 14 marca w Trybunale Koronnym nie ma jakichś specyficznych cech wyróżniających go na tle dotychczasowych. Jeśli coś wyróżnia ten sezon, to to, że zapraszamy naprawdę wybitnych wykonawców.

* Można prosić o przykłady?

– Na przykład Kubańczyk Alfredo Panebianco, któremu na piątkowym koncercie w filharmonii towarzyszyć będzie Hiszpanka Vania del Monaco, na Śląskiej Jesieni Gitarowej zrobił absolutną furorę. Nie ma w tym roku tak słynnego nazwiska jak Victor Monge Serranito, którego gościliśmy w ubiegłym roku. Moglibyśmy, bylibyśmy w stanie podołać temu finansowo, żeby zaprosić jeszcze większą gwiazdę, ale okazało się, że Paco de Lucia, bo o nim mówię, odniósł kontuzję ręki i nie będzie koncertował do 2003 roku.

* Czyli zaproszeni zostali gitarzyści z – że się tak wyrażę – wyższych rejonów stanów średnich?

– Powiedzmy, z wyższych wyższych stanów. Na przykład należy do nich Chilijczyk Carlos Perez, który wystąpił u nas w czerwcu ubiegłego roku i wypadł rewelacyjnie. Że jest rewelacyjny, wiedziałem już po trzech dźwiękach. To taki człowiek, który żyje muzyką. Poza estradą widzi się jakiegoś cichego, skromnego chłopaka. Wchodzi na scenę i całym sobą staje się gitarzystą i ja to widziałem nie od momentu kiedy zaczął grać, ale gdy siadł i postawił gitarę. Nie wiem dlaczego tak to odebrałem, ale tak właśnie było. Po jego występie przychodziło do mnie wiele osób i mówiło, że to był najlepszy koncert w histori Nieustajacego Festiwalu i ja to jako gitarzysta potwierdzam.

* To młody gitarzysta?

– Stawiamy na młodych, ale znakomitych. Obok Pereza do takich młodych znakomitości należy Kubańczyk Marco Diaz Tamayo. To pokolenia 25-27-latków. W ogóle w tej chwili jest trzech gitarzystów, którzy na świecie, czyli w Europie – bo w przypadku gitary świat to Europa – na zmianę wygrywają wszystkie konkursy i festiwale. To Ricardo Gallen, który u nas już grał, Carlos Perez, który grał i znowu zagra na finał festiwalu z orkiestrą symfoniczną oraz Marco Diaz Tamayo, który wystąpi na Nieustającym po raz pierwszu w październiku. Ta trójka kosi dziś wszystko i wszystkich.

* A w programie koncertów chciałby Pan podkreślić obecność jakichś utworów?

– Sądzę, że takiego podkreślenia wymaga to, że znowu będzie obecny koncert Astor Piazzolli. To Concierto double, na Lubelskich Spotkaniach Gitarowych wykonywane kiedyś na gitarze i bandeonie, a u nas na gitarze i wiolonczeli. Obecnie usłyszymy gitarę i flet, plus oczywiście orkiestrę. Mamy też dodatkowy smaczek. Stało się już tradycją Nieustającego Festiwalu Gitarowego, że usłyszeć można prawykonania utworów. I tak będzie i tym razem. Włoski gitarzysta Frederic Zigante jest wielkim miłośnikiem Aleksandra Tansmana i chociaż ten kompozytor już nie żyje, Włochowi udało się wynależć nieznane utwory i my właśnie usłyszymy je jako pierwsi na świecie.

* Wypada jeszcze spytać, czy zachowujecie tradycyjny rytm Nieustającego, to znaczy dwa koncerty wiosną, w marcu i czerwcu i dwa jesienią, w tym finałowa kilkudniowa kulminacja?

– Nie. Nie chcieliśmy się rozdrabniać artytycznie i wyjątkowo na tą edycję festiwalu będą tylko dwa wejścia: dwudniowe teraz w marcu i pięć dni w październiku. W sumie siedem koncertów, co jest ilością dosyć pokaźną.

* I co Pan będzie robił od wiosny do jesieni?

– Sam się zastanawiam. Niektóre osoby sugeruję jeszcze dodatkowy koncert czerwcowy. Trudno cokolwiek obiecywać, ale kto wie?

* Nim to ewentualnie nastąpi, w czwartek startuje jubileuszowa odsłona kierowanego przez Pana festiwalu…

– Tak i zapraszam wszystkich miłośników gitary i nie tylko ich na dwa pierwsze koncerty festiwalu. W czwartek w Trybunale Koronnym zagra Hiszpan Jorge Orozco. Natomiast w piątek w filharmonii wystąpią, jak już wspominałem, gitarzyści Alfredo Panebianco i Vania del Monaco, którym towarzyszeć będą: Humberto Perdomo – afro-kubańskie instrumenty perkusyjne i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Lubelskiej pod dyrekcją Piotra Wijatkowskiego. Zapewniam, że warto się wybrać na obydwa koncerty.

* Dziękuję za rozmowę.

Andrzej Molik

Fot. Leszek Cwalina

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: