Młody musical

Po grudniowej premierze w Warsztatach Kultury CK, które firmują wydarzenie wraz z Wydziałem Artystycznym UMCS, pod koniec stycznia w dużo bardziej luksusowych warunkach sali widowiskowej Chatki Żaka zaprezentowane zostało ponownie widowisko Pieśń z Pieśni, musical oparty na biblijnej Pieśni nad Pieśniami, wg libretta zasłużonego barda Jana Kondraka (także kompozytora czterech z 12 wykonywanych utworów) z muzyką – głównie – Zbigniewa Łapińskiego (i dodatkową jedną Marka Andrzejewskiego). Paradoksalnie, lepsze warunki prezentacji ujawniły niedoróbki realizacji, szczególnie aktorskie, które rozmywały się w siermiężnej otoczce warsztatów przy ks. Popiełuszki. Po sprawiedliwości trzeba jednak natychmiast dodać, że tych pęknieć w młodym – dosłownie!, zważywszy na wiek wykonawców – a wspaniale brzmiącym musicalu nie dało się uniknąć. Ze względu na metodę pracy przyjętą przy tej realizacji, ryzyko zostało z góry wpisane w całe przedsięwzięcie, a akcenty przeniesione na inne niż kreacje aktorskie jego składowe.

Przypomnieć wypada, że Pieśń z Pieśni to ogromny aparat wykonawczy: sześciu muzyków, ósemka tancerzy z Grupy Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej oraz – przede wszystkim – 12 wokalistów, którzy do spektaklu trafili po castingu prosto z gimnazjów, liceów i uczelni, w absolutnej większości debiutujących na scenie, a bywa, że i na estradzie. Trudno, się dziwić, że przy owej selekcji, prowadzonej także przez Kondraka, brane były przede wszystkim ich walory głosowe, a zdolności aktorskie – może nawet w ogóle Pod tym względem, nad grupą tą ogromną przewagę mają nie tylko profesjonaliści, powiedzmy ze stajni Janusz Józefowicza, ale i amatorzy z działającego na KUL Teatru ITP., doświadczeni wieloma realizacjami musicalowymi, w tym ostatnią, Prorock, co na scenie widać gołym okiem. Uparcie twierdzę, że Pieśń… jest musicalem, z tym, że nie typu Skrzypek na dachu czy Hair, z rozbudowaną warstwą dialogową czy epicką, którą dopiero dopełniają czy komentują piosenki, słowem, zawierającym sceny mówione, śpiewane i tańczone. JanKo zrezygnował z tych pierwszych, idąc tropem rewolucjonisty gatunku, Andrew Lloydem Webberem, który w takich musicalowych hitach, jak Jesus Christ Superstar, Evita, Koty czy Upiór w operze kwestie mówione całkowicie wyrugował. Część songów u Webbera posuwa jednak akcję, objaśnia ją i – właśnie jak w klasyce gatunku – komentuje.

W scenariuszu-libretcie Jana Kondraka – już to gdzieś indziej zdradzałem – pojawiają się, owszem, objaśnienia i komentarze. Przykładowo przed utworem trzecim, Powiej wietrze północny. Chora z miłości, znajduję się słowa: „On jej szuka. Szuka w dzień. Ona widuje go zza zasłon. Zaczyna marzyć o poznaniu Go. Ale boi się wyrażać głośno swoje myśli. Rzecz dzieje się w komnacie gdzie i półmrok i ostre smugi świateł z okien”. Podobne zapisy poprzedzają też wszystkie pozostałe 11 pieśni. Tylko, że wcześniej, w introdukcji, autor scenariusza, zastrzegł: “Komentarze przed każdą pieśnią nie będą wygłaszane. Są wskazówką dla interpretacji i realizacji”. Początkowo sądziłem, że Kondrak zawierzył w to, iż kulturalny odbiorca zna dzieje Oblubieńca i Oblubienicy, wie co w wersach biblijnej Pieśni nad Pieśniami i pomiędzy nimi jest zapisane o ich miłości, kolejnych w nią krokach, i pozostawia nas z samą esencją, z zaprezentowaną we współczesnej optyce i niekiedy języku istotą oraz urodą ich dialogów i monologów. To także. Ale podejmując taką decyzję miał chyba głównie świadomość, że wybrana grupa wykonawców nie byłaby w stanie udźwignąć zadań aktorskich, które dodatkowo by na nią spadły.

Podobną świadomość musiała mieć autorka choreografii Anna Żak. Jej tancerki z GTWPPL to w zasadzie profesjonalistki, widać to, gdy się tylko pojawiają i ich ruch ubarwia i ożywia sceniczny obraz a powracające w różnych formach solo Eweliny Drzał, tanecznego alter ego Oblubienicy, to prawdziwy popis. Dlatego Żak, zapiąwszy układy swych podopiecznych, zajęła się także reżyserowaniem całości. Ociosała drewniane ruchy wokalistów, dała im proste zadania taneczne, jak kołysanie się 6 dziewczyn dla podkreślenia wiodących słów w songu Chora z miłości. Szczytowym osiągnięciem jest tu kulminacyjny dla mnie i najpiękniejszy, kipiący erotyzmem song Długo w rytmie fascynującego tanga, z akordeonem brzmiącym jak bandeon. Przy powracających słowach Siostry Przyjaciółki moje mówcie/ Że nie mogłam go z nikim pomylić tańczą wszyscy, a rudymentarny gest dziewczyn kładzenie dłoni na piersiach chłopaków przy tamecznym zbliżeniu osiaga wielką nośność i urodę. Anna Żak wykonała dla Pieśni…fantastyczną robotę.

Wszystkie inne elementy są skrojone na miarę doprawdy dobrze śpiewających młodziutkich wykonawców i absolutnie pozostają w duchu musicalu. Słowa tak a nie inaczej złożone, nośne, lotne, mają tu swe wielkie znaczenie, ale decyduje kształt muzyki, dobór muzycznych środków wyrazu, przez kompozytorów i – uwaga! pozycja decydująca – aranżera Tomasza Momota.(niekiedy tylko brzmienia niepokojąco odfruwają w styl reprezentowany ongiś przez Alibabki) Chociaż bohaterów jest dwoje (ciekawy, nie spotykany gdzie indziej chwyt, to wykonywanie ich songów przez różnych wykonawców), brzmieniowo wzmacniają ich chóry, w wybranych kilku utworach, jakby kolejnych zapowiedziach finału, doprowadzone do grzmiącego tutti. W pierwszym odruchu dla wyżej podpisanego utwory skomponowane przez Łapińskiego, w tym finałowy Na linii horyzontu pozostawały nieco na uboczu songów autorstwa naszych dwóch bardów (Wstań przyjaciółko moja, Kto jest ona, Chora z miłościIdę skacząc po górach Kondraka oraz z Radość Andrzejewskiego). Chatkożakowe wykonanie srowadził rzeczy na właściwy tor. Bez wątpienia ten autor muzyki, tak jak Kondrak senior w tym towarzystwie, bardzo przyczynił się do ogromnego sukcesu młodego musicalu, chociaż żałuję, że ten finałowy subtelny erotyk osiągną zadziwiającą formę jakiegoś protest songu. Ale to drobiazg. Przede wszystkim nalęży się gorące brawa! Lublin ma się czym pochwalić i w trudnej musicalowej dziedzinie. Bez cienia wstydu!

A jak sekretarz redakcji zdoła tę sporą listę wykonawców zmieścić, to proszę to uczynić, bo się im należy.Występują:

śpiew: Aleksandra Dąbrowska, Małgorzata Charęzińska, Angelika Filipiak, Natalia Glińska, Ewelina Marzęda, Klaudia Piekarz, Natalia Wilk, Bartosz Caboń, Łukasz Jemioła, Łukasz Miełko, Wojciech Władek, Łukasz Wójcik;

taniec: Grupa Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej; solo: Ewelina Drzał, Aleksandra Dropowicz oraz Agnieszka Duda, Dominika Jarosz, Karlina Sularz, Dorota Świć-Kęcik, Piotr Soboń, Radosław Mojsym;

muzyka: Tomasz Momot – instrumenty klawiszowe, Piotr Bogutyn – gitara elektryczna, Bartłomiej Łuczkiewicz – gitara bas, Grzegorz Kuligowski – perkusja, Marek Tarnowski – akordeon, programowanie i Tomasz Piątek – saksofony

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: