Na sześć głosów

Andrzej Molik: * Dziś w Teatrze im. J. Osterwy dosyć niespodziewanie odbędzie się kolejna premiera. Młoda ekipa aktorska z Panem na czele przygotowała nowy spektakl. Co to jest?

Jacek Król: „Pieśni z szynela” autorstwa Rafała Kmity z muzyką Janusza Wojtarowicza, który stworzył ją do wszystkich piosenek jakie zabrzmią w spektaklu. Gramy na sześć głosów: Anna Bodziak, Bartosz Mazur, Szymon Sędrowski, Jerzy Kurczuk, Andrzej Golejewski i ja. Juniorzy i średnia kadra teatru – wspólne siły. Andrzej jest tu najmłodszy (śmiech). Śpiewamy z półplaybackami.

* Wiem, że na pomysł realizacji wpadliście razem z Bartkiem znając te przedstawienie z Krakowa.

Rafał Kmita robił tam spektakl „Wszyscyśmy z jednego szynela”, który zagrany został w Polsce już ponad sto razy i który cały czas znajduje się w repertuarze Teatru STU. Jest on matką tego, co tu powstaje. W skład krakowskiego przedstawienia, w którym wystąpiłem ok. 30 razy wchodziły sceny dramatyczne, sześć jednoaktówek, które były jego trzonem. U nas jest odwrotnie – piosenki stanowią bazę, a Andrzej Golejewski buduje całą narrację, okrasza je wstępami, różnymi andegdotami. Cały tekst Andrzeja jest pisany skazem.

* Co to znaczy?

Jest to rodzaj narracjii charakterystyczny dla rosyjskiej twórczości XIX w. – Dostojewskiego, Gogola… Może to dla nas brzmieć trochę – powiedziałbym – specyficznie, bo pojawia się odrębna składnia. Tam zdanie budowane jest inaczej. Na poczatku mamy zawsze podmiot, a potem jest on dookreślany. Możemy powiedzieć, że to rusycyzm, ale i odrębny styl w literaturze, tak właśnie nazywany.

* Składnia uwiarygodnia temat, którym jest rosyjska literatura?

Rafał Kmita tworząc przedstawienie pisał o fascynacji tamtą literaturą. Stąd tytuł „Pieśni z szynela” – nawiązanie do gogolewskiego „Szynela”, do zauroczenia tą twórczością, tamtym czasem. Mówił o sentymencie do pewnego nastroju, pewnego mitu, który w nim istnieje, do tego jak funkcjonowały jego wyobrażenia na temat Rosji, rosyjskości, zadumy, melancholii, stepu bezkresnego, przez który pędzi trojka…

* Sentyment do rosyjskości, to nie jest w Polsce rzecz nagminna.

Te teksty były pisane w czasie, gdy strasznie silne było u nas jeszcze nastawienie antyrosyjskie. Neagowało się tamto pisarstwo, tamtą kulturę, kulturę, która – myślę – jest nam znacznie bliższa niż np. kultura anglosaska. Jej jest dzisiaj nadmiar i choćby dlatego warto robić takie rzeczy.

* A skąd się wziął pomysł, żeby wykreować spektakl siłami młodych aktorów? Większość z was jest w Osterwy dopiero drugi sezon.

Jakieś rok temu jechaliśmy z Bartkiem do Krakowa. Rozmawialiśmy o tym, jak przyszliśmy do teatru. Każdy, jak to młody aktor, dostaje pierwszą rolę, bardzo intensywnie pracuje, potem przychodzi kolejna – druga, potem trafia się mniejsza, większa i nagle się okazuje, że w normalnym toku produkcji jest jeszcze kupę czasu. I zaczęliśmy myśleć o robieniu własnych rzeczy.

* Od tamtego czasu Panu zdarzyły się role Gustawa-Konrada czy Stawrogina, Bartoszowi Mazurowi – Romeo…

Ale rzadko są spektakle, w których, tak jak w tym przypadku jest sześć pierwszoplanowych, głównych ról. Więc zawsze można to tak koordynować, żę jeśli jakaś osoba pracuje intensywnie nad inną premierą, to wtedy pozostała grupa działa sobie spokojnie. My całą robotę nad „Pieśniami z szynela” zaczęliśmy jeszcze przed wakacjami. Cztery piosenki ze spektaklu pokazaliśmy już w lipcu w klubie Bohema, no i wypadało to zakończyć. Planowaliśmy to w grudniu, trochę się czas wydłużył i kończymy teraz. Akurat jesteśmy po premierze „Romea i Julii” i na starcie do „Operetki” Gombrowicza i pojawiła się szansa, żeby na styku tych dwóch spektakli zrobić coś swojego.

* I odbywa się to przy akceptacji dyrekcji teatru?

Będą naszymi gośćmi na premierze. Teatr bardzo nam pomaga udostępniając miejsce, w którym możemy pracować.

* Zatem na jakiej zasadzie spektakl będzie eksploatowany?

Tego jeszcze nie wiemy. Przyszłość – jak pisze Gombrowicz, a wypowiada w „Operetce” ustami Fiora – jest czarną dziurą narazie. Mamy nadzieję, że będzie miejsce, w którym będziemy mogli nasz muzyczny spektakl grać. Liczymy na to, ale teraz najważniejsza jest premiera.

* Przyszłemu Fiorowi a dziś reżyserowi i wykonawcy bardzo rozśpiewnych „Pieśni z szynela” oraz jego młodym kolegom życzymy powodzenia.

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: