Najpierw był Nazaret

I w przededniu Zmartwychwstania warto powrócić do miejsca, gdzie Jezus rozpoczynał swą misję. Warto, bo ono było najpierw, u podstaw wszystkiego co stanowi o chrześcijańskiej wiarze.  Warto i dlatego, że ogladało się je tuż przed nastaniem Wielkiego Tygodnia, razem z międzynarodową grupą osób zaproszonych do Izraela przez tamtejsze Ministerstwo Turystyki.

Tym miejscem jest Nazaret, galilejskie miasto w którym – z czego warto sobie zdać sprawę – Jezus spędził ogromną większość swego życia. Do którego powracał z rodzicami, gdy ci chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. I wtedy, gdy miał 12 lat, a oni go zgubili i po trzech dniach znaleźli w świątyni siedzącego ”wpośród nauczycieli, słuchającego i pytającego ich”, co Ewangelista Łukasz podumowuje: ”I poszedl z nimi, i poszedł do Nazaretu, i był im uległy” (Łuk. 2, 51). Powracał nawet wówczas, gdy w Nazarecie został wzgardzony i – a było to już po pierwszych jego naukach w Kafarnaum – z goryczą rzekł: ”Zaprawdę, powiadam wam, iż żaden prorok nie jest uznawany w ojczyźnie swojej” (Łuk. 4, 24).

Oczywiście są tacy, którzy – niekiedy, jak Neil Tilbury, autor przewodnika Pascala, z wielka lubością – podważają tradycję chrześcijańską i twierdzą, że Maryja i Józef wcale nie pochodzili z Nazaretu. Że drugi rozdział Ewangelii św. Mateusza jest dowodem na to, iż żyli w Betlejem, a tam udali się dopiero po powrocie z ucieczki do Egiptu. Że – co gorsza – gdyby pochodzli z Nazaretu, uciekając przed Herodem raczej powróciliby w rodzinne strony, zamiast podejmować podróż do Egiptu (Józef był z rodu Judy, a dla Judejczyków Egipt pozostawał tradycyjnym miejscem schronienia). Ale przecież wszystko jest kwestią wiary. Nasza izraelska przewodniczka Shoshana Ben Avraham, która – wówczas mała Róża – po ukończeniu III klasy polskiej podstawówki wyjechała z rodzicami z Wrocławia do Jerozolimy, przy grobie Króla Dawida w tym mieście zacytowała nam święte, można rzec, słowa swego profesora, znakomitego archeologa Meira Ben Tow. Mówił on: – Nie ważne czy Dawid tu leży. Jeśli przez tysiace lat ludzie wierzą, że tak, i przychodzą w te miejsce, to on się tu przeniósł! Tę mądrość można przetransponować na wiele pamiątek biblijnych Starego i Nowego Testamentu. Do Nazaretu pilgrzymuje setki tysięcy ludzi z całego świata całkowicie przekonanych, że to tu przez lata żyli Maria, Józef i Jezus. Zupełnie inną kwestią jest to, że patrząc na miasto Świętej Rodziny, a może szczególnie na nową, raptem 36-letnią Bazylikę Zwiastowania potrafią mocno się zawieść.

Nie dotyczy to walorów krajobrazowych. Jadąc długo od strony Jerozolimy doliną Jordanu (po drodze widzimy w oddali Jerycho, o którym w ub. tygodniu było głośno, bo właśnie kolejny raz oddane zostało Palestyńczykim), flankowanej po lewej górami Gilboa związanymi z Saulem, pierwszym królem Izraela, przeżywa się nagłą, kalejdoskopową odmianę. Płaski teren przechodzi szybko w górzysty i Nazaret jawi się jak bajkowa zwida. Za chwilę pomiędzy wzniesieniami i przyczepionymi do stoków domami widać już kopułę bazyliki, o której tylko ci, którzy uwielbiają koszmarną architekturę Sacre Coeur z paryskiego Montmartru mogą powiedzieć, że jest piękna. Do otaczacych ją znacznie starszych budowli pasuje jak pięść do nosa. No, ale przecież chodzi o coś innego, o przeżycia mistyczne, o dotkniecie miejsca, obejrzenie groty, gdzie anioł Gabriel zwiastował Maryji, że urodzi syna, który będzie nazwany Synem Najwyższego. Wspinamy się rozjazgotaną, pełną sklepów i kramów uliczką i wkraczamy na dziedziniec bazyliki. I zaraz, w otaczajacym go krużganku można trafić na pierwszy polski ślad w tym świętym miejscu. Wśród wielu innych wizerunków widać i Matkę Boską Sybiraków otoczoną herbami polskich miast. To miasta, z których pochodziły przybyłe z armią Andersa dzieci, by w Nazarecie odnaleźć swój dom.

Jednak zaraz zaczyna się to, czego niestety można zaznać w wielu punktach Ziemi Świętej. Franciszkanie opiekujący się bazyliką bezwzglednie poganiają wycieczki, bo świątynia za moment, w samo południe, będzie zamykana. Bazylikę postawiono na miejscu poprzednich kościołów, tego z V w. i tego, który w 1099 r. poświęcił krzyżowiec Tankred, wreszcie tego, który zakonnicy wznieśli w 1730 r., a on dotrwał do 1955. Nowa bazylika z 1969 r. objęła fragmenty poprzednich budowli. Wykopaliska z okresu bizantyjskiego (absyda i mozaika stanowiąca w V w. dno groty) i krzyżowców (potrójna absyda w tle tej wcześniejszej) zachowane są w kościele dolnym. To w tym miesjcu chrześcijanin doznaje najwyższych uniesień przy kontemplowaniu łacińskiej inskrypcji na białym ołtarzu: ”Tu Słowo stało się Ciałem”. Nowoczesny kościół górny jest zbiorem zaskakujących ciekawostek. Kościoły z całego świata ufundowały obrazy i rzeźby Madonny z Dzieciątkiem. Na polskim widać Matkę Boską Częstochowską, ale w koronie M.B.Ostrobramskiej! A obok niej Mieszko i Dąbrówka, biskup Jordan i piastowscy wojowie. Ale powszechną uwagę przyciągają przedstawienia egzotyczne, rzeźba z Wenezueli, obrazy z Japonii i Chin. Można się zadziwić jak Maryję i Jezusa wyobrażają sobie tamtejsi katolicy.

Ale już braciszkowie wypychają turystów i pielgrzymów na dziedziniec Terra Sancta zamkniety po przeciwnej stronie oczywiście nieczynnym już kościołem św. Józefa, postawionym w 1914 r. w miejscu warsztatu stolarskiego świętego. A tak by się chciało przeżyć chwilę w miejscu tak fascynująco wyobrażonym w mym ulubionym obrazie Georgesa de la Toure z Luwru, na którym Jezus oświetla lampką zajętego heblowaniem Józefa. Południe. Rozlega się dźwięk elektrycznych dzwonów na bazylice. Za chwilę, przy powrocie w dół uliczką Casa Nova przez arabski bazar zagłuszą je atakujące nas decybelami z głośników słowa modlitwy w meczecie. Kakafonia. Nic dziwnego w tym kraju, tym bardziej, że jest piatek, muzułmańskie święto. Jeszcze pospieszne spojrzenie z okna autobusu na Fontannę Dziewicy czyli źrodło NMP, do którego Maria chodziła po wodę, wodę płynąca i dziś, tak samo jak 2000 lat temu. I już gnamy w stronę Yordaneum i jez. Galilejskiego. Taki urok galopujacych wycieczek typu – ten film genialnie to diagnozował – ”Jeśli to wtorek, musimy być w Belgii”.

Najpierw był Nazaret

 

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: