Nasze poletko

Nie jest to psychicznie luksusowa sytuacja dla artysty, gdy po kilku miesiącach przygotowań jego praca idzie w niwecz, bo siły przyrody jeszcze raz okazują się silniejsze od najbardziej zaawansowanych wytworów ludzkiej myśli. Jeśli może nawet nie wyglada to na zemstę natury obrażonej ingerencjami w jej trzewiach, to na ironię losu zakrawa fakt, że w miejscu, w którym skoncentrowano największe nowinki techniczne jakimi obecnie dysponuje świat, a takim miejscem jest przecież hanowerska wystawa EXPO 2000, krótka, fakt, że intensywna burza uniemożliwia zrealizowanie widowiska plenerowego i do rozpaczy doprowadza jego zupełnie bezsilnych twórców.

Mowa oczywiście o realizatorach i wykonawcach widowiska Wianki, które miało wieńczyć Dzień Polski na EXPO w Hanowerze, i które – o czym Kurier donosił już w piątek – nie zostało zaprezentowane z powodu istnego oberwania chmury na krótko przed jego planowym rozpoczęciem. Długo znam Leszka Mądzika – a to on stał się owym artystą z psychicznym dyskomfortem, pierwszą ofiarą nawałnicy – a nigdy nie widziałem go w takim stanie jak w wieczór 21 czerwca w centrum światowej wystawy. Zwątpienie mieszało się z gniewem, bezsilność z wściekłością. Bo nie dosyć, że nie zrealizował pomysłu tak odbiegajacego od tego, co tworzy w swojej Scenie Plastycznej, to jeszcze miał świadomość, jak zawiedzeni są wykonawcy, ludzie z jego teatru, żeńska część Chóru Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i cztery pary tancerzy z Zespołu Pieśni i Tańca LUBLIN im. Wandy Kaniorowej. Ich wielodniowa mobilizacja, podróż, setki kilometrów przejechane dwoma autokarami, praca włożona w próby (ostatnia, w noc poprzedzającą przedstawienie, pokazała jak interesujące były pomysły Mądzika), to wszystko poszło na marne. Odbyli turystyczną wycieczkę i jedyna pociecha, że prowadziła ona do superatrakcyjnego miejsca.

Może nie super, ale atrakcyjne okazało sie także to, co – niejako kompensując sobie własne straty – lublinianie mogli obejrzeć w ramach Dnia Polskiego na EXPO. I tak gorącą temperaturę (burzę porzedzał upalny, duszny dzień) podniósł już sam fakt, że uświetnili go swą obecnościa niemiecki kanclerz Gerhard Schroeder i nasz premier Jerzy Buzek podkreślajacy, że spotkało nas wielkie wyróżnienie, bo była to pierwsza oficjalna wizyta kanclerza podczas narodowego dnia. Tak jak pawilon polski – notabene plasujący się wysoko, na czwartym miejscu w rankingu prowadzonym wśród zwiedzających – uchodzi za materialne potwierdzenie obiegowych stereotypów na temat naszego kraju obowiązujacych w świecie i bliższy jest fikcji niż rzeczywistości (napiszę o tym wkrótce w Trampie), tak nasza oferta artystyczna dotykała jej dużo śmielej. Bo czyż nie jest elementem naszego poletka kulturalnego zainteresowanie muzyką etniczną (koncert Rodzin Steczkowskich i Pospieszalskich), uwielbienie dla muzyki rockowej i pop (występy Edyty Górniak Perfektu) a nawet zadziwiająca nadprodukacja studenckich zespów folklorystycznych (koncert w amfiteatrze na Plaza Nations grup Warszawianka, Katowice, Poznań i naszego Zespołu Tańca Ludowego UMCS) czy adoracja steorotypom produkowanym na własne potrzeby, czyli też pokazanym na EXPO 2000 filmom Pan Tadeusz Ogniem i Mieczem ?

Szczęściem poletko nasze owocuje także tym, czym możemy się chwalić wśród innych a nawet jesteśmy w globalnej wiosce wyłącznie przez to znani. Na przykład dla wielu odbiorców na świecie polska muzyka kojarzy się dziś głównie z nazwiskiem Henryka Mikołaja Góreckiego i dobrze się stało, że w Hanowerze (w katedrze w centrum miasta a nie na terenach EXPO, przez co koncert był dostepny dla wybrańców, głównie oficjeli) odbyło się prawykonanie jego kantaty o św. Wojciechu Salve Sidus Polonarum. Dobrze się też stało, że zaistniała tam inna polska muzyka (koncert Chóru Filharmonii Narodowej) i tak ceniony w europie nasz jazz i to wypływający z tego, co w muzyce mamy najcenniejsze, z twórczości Fryderyka Chopina.

Tu na koniec trzeba wyraźnie podkreślić lubelską zasługę w kształtowniu artystycznej wizji Dnia Polskiego na EXPO 2000. To kierowana przez Ewę Dziedzic Artura Kargola firma Max Media wyprodukowała koncert Chopin Open, który okazał się taką rewelacją w Hanowerze. Prowadzony przez pianistę Waldemara Malickiego, wyśpiewany przez Grażynę Auguścik, Urszulę Dudziak, Annę Marię Jopek Dorotę Miśkiewicz, wygrany przez Tytusa Wojnowicza Trio Andrzeja Jagodzińskiego (Max Media firmowały też koncert tria w Cafe EXPO w centrum miasta) zupełnie podbił publiczność zgromadzoną na Plaza Nations, centralnym placu wielkiej wystawy. I jeśli nawet naszych artystów oklaskiwali – podobnie jak na innych imprezach polskiego dnia – niemieccy Polonusi, to też dobrze, bo poszerzył im się obraz kultury rodzimego kraju, obraz też często gęsto pełen stereotypów.

Z Hanoweru

Andrzej Molik

P.S. Dyrektor programowy Biura EXPO 2000 Maciej Pawlicki zapowiada, że jednak dojdzie do prezentacji Wianków Leszka Mądzika. Ma się to stać 10 sierpnia w Dniu Gwiazd, Galaktyk i Utopii.

Kategorie:

Tagi: / / /

Rok: