Nauki ze Scriptores

Wprost trudno przecenić działalność kierowanego przez Tomasza Pietrasiewicza Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN. Znowu zrodził owoc, który budzi najwyższy podziw. Dla prawdziwych miłośników Lublina, ale także dla tych, którzy nieświadomie traktują obraz naszego miasta obojętnie nowy, 29 numer wydawanego przez ośrodek ze Starego Miasta pisma Scriptores powinien stać się lekturą obowiązkową.

Pełna, godna tu upowszechnienia nazwa brzmi Scriptores Pamięć Miejsce Obecność – laboratorium pamięci – małe ojczyzny – spotkania kultur.Najnowszy zeszyt pisma nosi pod-, a raczej – jeśli spojrzeć na okładkę – nadtytuł „Rozmowy o kulturze przestrzeni” i muszę powiedzieć, że są to rozmowy fascynujące. Tak jest od rozmowy pierwszej – „Budujemy nową przestrzeń” – z Elżbietą Przesmycką, profesor Wydziału Budownictwa i Architektury PL, z której redaktorzy wybili na tzw. head zdanie „Wartość, jak mają w krajobrazie odwołania do dziedzictwa kulturowego, wymaga w społeczeństwie szczególnego uświadomienia”, po ostatnią – „Res publica” – z rzeźbiarzem Jackim Korbusem, z której wyakcentowano myśl „Miasto, jego przestrzeń i sztuka są wyrazem pokoleniowej refleksji nad człowiekiem i cywilizacją”. Pomiędzy nimi głos oddano jeszcze urbaniście Romuldowi Dylewskiemu („Wiedzieć by widzieć”), architektom Stanisławi Lichocie („Pytania o wizję”) i Bolesławowi Stelmachowi („O tym, kto na budowie wie najwięcej”) oraz specjalistom Ewie Kipcie – w dziedzinie rewitalizacji („Modne słowo na „re””) i Markowi Stasiakowi – w dziedzinie kajobrazu kulturowego („Krajobraz niewidzialny”). Dopełniają te rozmowy artykuły o tramwaju w Lublinie Marcina Jana Wacińskiego, o interesujących rzeczach ukrytych w planach miasta Kamila Nieścioruka i marketingomym wizerunku miast Pawła Koniaka, pod intrygującym tytułem „Dlaczego Sztukmistrz nie jest z Lublina?”, jak na ironię – to jedyny dostrzeżony na szybko feler zeszytu – pominięty w spisie treści (Sztukmistrz to uczynił?). Tę dominującą „przestrzenną” tematykę Scriptores zamyka tekst Marty Kubiszyn „Miejsce – Pamięć – Obecność – edukacja środowiskowa”, w którym pisze o pamiętnych akcjach ośrodka z Bramy Grodkiej (tam autorka pracuje), a który jeszcze lepiej charakteryzuje zajawka z okładki – „Miasto Żydowskie i inne pustki”. Nic tylko wybierać, czytać i uczyć się od fachowców a nauk i materiału do przemyśleń można z tego przygotowanego przez tylko dwójkę ludzi, Joannę Zętar i Marcina Skrzypka (tak, tego z Orkiestry św. Mikołaja!) numeru Scriptores bez liku.

Rozmowy z autorytami aż skrzą się od trafnych spostrzeżeń. Nie ma tu miejsca, żeby pisać o wszystkich, więc tylko dla zachęty drobne perełki. Prof. Przesmycka: „Jeśli chodzi o nawiązania do rodzimej tradycji architektury pozamiejskiej, to wydaje się, że stać nas wyłącznie na zgrywę (na ilustracji Siedlisko Folkloru w Niedrzwicy), lub na grę konwencjami” (ilustr. Karczna Bida przy drodze do Warszawy). Dylewski: „Przestrzennie strategicznych miejsc i terenów jest w mieście, niestet, coraz mniej, a to przecież właśnie od nich zależy atrakcyjność przyszłego Lublina”. Lichota: „Skoro organizuje się konkursy architektoniczne w Biłgoraju i są one powszechne w Unii, to dlaczego nie ma ich w Lublinie?”. Kipta: „Kiedy władza lub media stawiają na ludziach krzyżyk, to powoduje, że jeżeli już mają oni możliwość zrobienia czegokolwiek, najbardziej realną perspektywą staje się pójście na wódkę”. Korbus: „Mamy w mieście do czynienia z dysproporcją między propagandą konsumpcji i „propagandą” wartości”. Stelmach: „Jeżeli mamy kiepskich kelnerów, to dlaczego mielibyśmy mieć dobrych architektów?”. Na inną, może nawet najbliższą okazję pozostawiam sobie powrót do tekstów o najbardziej fascynujących mnie tematach przestrzeni przepadłych, bo jak się nie pochylić nad rozwinięciem myśli Marty Kubiszyn, że „zniszczenie dzielnicy żydowskiej w Lublinie można uznać za świadome dążenie do likwidacji fragmentu miasta jako nośnika pamięci historyczenej i społecznej” oraz przestrzeni zatraconych, bo jak – chociażby – nie zgodzić się z Markiem Stasiakiem, gdy wskazuje na pseudozabytkowe nowe budynki zasłaniają wzgórze kirkutu. Zresztą te wzgórze Grodziska ma jeszce jedną strasznaą wadę. Jego kulturową treść, m.in jako cmantarza żydowskiego pozbawiono – jak słusznie zauważa – jakiejkolwiek wizulanej identyfikacji, np. w postaci pomnika.

Kategorie: /

Tagi: / / /

Rok: