Niedopatrzenia związkowe

Ponieważ opiekujący się naszymi olimpijczykami doktor Śmigielski powiedział, że Justyna Kowalczyk jest fenomenem fizjologicznym, błyskawicznie po biegu regenerującym siły, należy wyrazić głęboki żal, że nie wystartowała wczoraj pod Turynem w sprincie drużynowym. Cóż z tego, że w tej nowej dyscyplinie olimpijskiej sześć rund biega na zmianę dwójka narciarek (-rzy), skoro przy takich zdolnościach Justysia mogłaby chwilę poodychać po każdym kółeczku i biec dalej? Wypadłaby zapewne lepiej niż nasi sprinterzy panczeniści czy panowie od strzelanio-biegania. Zatrłaby jednocześnie wstyd PZN, że ten w 40-milionowym narodzie nie potrafi znaleźć drugiej zawodniczki potrzebnej w drużynówce. PZN nie wyciągnął bowiem nauki z tego, że w nowych konkurencjach łatwo o sukces i po wprowadzeniu takiej – na krótko – do letnich igrzysk, dobrze wypadły nawet nasze… hokeistki na trawie, o których do dziś nikt nie słyszy. Nasz związek nie potrafił też lobbować w MKOl za nowością biatlonową. Przecież bez wątpienia mielibyśmy wreszcie medal na XX ZIO, gdyby Tomasz Sikora biegał, a Krysia Pałka za niego strzelała. W tej sytuacji musiemy się znowu cieszyć z 7. miejsca. Wczoraj – naszych dwóch sprinterów. Wypadli wszak tak samo jak Małysz!

Mól Telewizyjny

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: