Niezwykłe światy Diabła i Sumigi

Zaledwie w minioną sobotę w kazimierskiej Galerii Izdebska-Łazorek przy Rynku 22 otwarto wystawę Waldemara „Diabła” Wojczakowskiego „Diabeł tkwi w szczegółach”, a już przedwczoraj niemal nie było co na niej oglądać. Najpierw na ramach prac masowo pojawiały się przyklejane znaczki oznaczające rezerwację, ale Mieczysława Izdebska-Łazorek szybko stwierdziła, że całości ekspozycji nie da się uchować dla osób „tylko” ją zwiedzającej i idące jak ciepłe bułeczki akwarele musiały być zastępowane obrazami innych artystów. Zaczerpniety z przysłowia tytuł wystawy legendarnego Diabła okazał się strzałem w dziesiątkę. W większości niewielkie w rozmiarach akwarelki (np. 17,5×7 cm) są nieprawdopodobnie wycyzelowane przez artystę, diabelsko – chciałoby się rzec – dopracowane w szczegółach. Słusznie Waldemar Odorowski stwierdza, że malujący z precyzją botanika Wojczakowski, nie omija żadnego szczegółu jak gdyby odtwarzanie rzeczywistości równało się z jej stworzeniem. Ma przy tym Diabeł swoje fascynujące tajemnice warsztatu. Nawet właścicielka galerii, która sama b. dużo maluje, pochylając się nad zimowym pejzażem z lekko ośnieżonymi gałęziami drzew, ni w ząb nie potrafiła odgadnąć jak w technice akwareli artysta mógł wydobyć pojawiającą się na końcu procesu malowanie biel, od której w tej technice się wszystko zaczyna. Diabeł jest w świetnej formie i niechaj taką jak najdłużej w swej podnałęczowskiej pracowni utrzyma!

Zawrotne powodzenie akwarel Wojczakowskiego sprawiło, że gospodarze galerii bez trudu mogą powiesić teraz prace prezentujące niezwykły świat innego artysty, niestety zmarłego przed dwoma laty Jana Sumigi. Na wernisaż jego wystawy „Zapylanie”, Grażyna Sumiga, wdowa po artyście i Galeria Izdebska-Łazorek zapraszają w sobotę o godz. 13. Ten absolwent warszawskiej ASP z 1974 r z dyplomem z wyróżnieniem za cykl obrazów o tematyce science fiction, nie do końca słusznie nazywany był surrealistą. Bardziej można się zgodzić ze spostrzeżeniem, że wrażliwość przyszłego artysty urodzonego w 1944 r. w płonącej stolicy, od początku formowała się i rozwijała przez obrazy zniszczenia. Ponoć jego duszę zamieszkiwała autodestrukcja, ale w dziełach Sumigi widać też nadzieję, czułość wobec natury, kulturowe asocjacje i nieortodoksyjny dowcip. Objawia się on także w tytułach prac w rodzaju „Szczera żołnierska tkliwość okazana gumowemu członkowi”, „Straszne skutki impotenctwa” czy „Pochwała sztucznych członków”. Połączenie ich z rysunkami, będącymi owocem nieokiełznanej wyobraźni daje dopiero pełny obraz świata Jana Sumigi, ale z góry trzeba ostrzec, że ta rysunkowa, w jakiś sposób bliska duchowi tworczość Franciszka Starowieyskiego, część wystawy w galerii przy Runku 22 w Kazimierzu przeznaczona jest raczej wyłącznie dla dorosłych.

Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: