O, raju w maju!

Jak wszyscy zapewne zauważyli, w naszym tradycyjnym nadtytule towrzyszącym recenzjom teatralnym pojawiła się dziś mała modyfikacja. Specjalnie zostało podkreślone, że w Teatrze im. Hansa Christiana Andersena miała miejsce w minioną niedzielę 28 maja nie tylko premiera a i prapremiera nowej polskiej sztuki dla dzieci. Jej tytuł: „Purpurella”.

Teatry lalkowe potrzebują świeżych, niewyeksploatowanych tekstów, jak przysłowiowa kania dżdżu, wystawianie czegoś zupełnie premierowego należy do rzadkości i nasz teatr ze Starego Miasta tu nie należy (obecnie trzeba powiedzieć: nie należał) do wyjątków, zatem wydarzenie takie byłoby godne szczególnego uznania nawet wtedy, gdyby sztuka okazała się nie do końca udana. W przypadku lubelskim szczęście jest podwójne, bo obcujemy i z ciekawym, lekkim i nośnym tekstem i jego prezentacja, czyli przedstawienie w Teatrze Andersena odbywa się z sukcesem.

Dokładnie rzecz nazywając, nie mamy do czynienia z nową sztuką, tylko z adaptacją książki Jadwigi Kofty, autorki jeszcze dwóch innych powieści dla dzieci, dokonaną przez nią samą oraz Alinę Gielniewską, reżysera spektaklu i Włodzimierza Fełenczaka, dyrektora teatru, który po objęciu swej funkcji przed tym sezonem zapowiadał, że w Andersenie będzie się pojawiać więcej prapremierowych wystawień i słowa, jak widać, dotrzymuje. A trzeba wiedzieć – dodajmy dla potwierdzenia deklaracji – że zespół już w tym tygodniu przystępuje do prób świżutkiego jak poranne bułeczki musicalu z tekstem Joanny Kulmowej i muzyką Gabriela Menata, którego premiera w reżyserii dyrektora odbędzie się we wrześniu, czyli już w nowym sezonie.

Włodzimierz Fełenczak przy okazji obecnej premiery powiedział, że literaturę dziecięcą jest łatwiej adaptować na deski sceniczne, bo oprócz słów niesie w tle gotowe obrazy, wizje, nawet gesty, które, zawarte w tekście w celu lepszego dotarcia do młodego odbiorcy, można bezpośrednio przeniść do teatru. Taki walor posiada dzieło Jadwigi Kofty, a że i pracująca po raz pierwszy w Lublinie pani reżyser potrafiła to z niego wydobyć, otrzymujemy wraz z młodocianą widownią kawał dobrej a chwilami bardzo dobrej sztuki.

„Purpurella”, która jest opowieścią o przyjaźni, solidarności (przepraszam za słowo) przyjaciół w obronie dobra, w niesieniu pomocy ukochanej osobie, tu Babci Paulinie (spokojna, wyważona Roma Drozdówna, ktorej rola emanuje ciepłem), zawiera wszystko to, co w spektaklu dla dzieci powinno się znaleźć. Jest dydaktyczne, ale nie natrętne przesłanie. Są ciekawe, ostro zarysowane charaktery, pozwalajace identyfikować się młodemu odbiorcy z bohaterami pozytywnymi (cała gromadka zwierząt z ogródka Pauliny) a nie z tymi, które są nośnikami zła jak owa – aż nieco przerysowana dla potrzeb zawartej w spektaklu idei – sąsiadka Marta (bardzo wiarygodna Maria Perkowska) i jej łatwowierni poplecznicy, Weronika (fertyczna Bożena Dragun), Józefka (pełna naiwności Violetta Tomica, jakby żywcem przeniesiona z folklorystycznego obrazka), Bednarz (Zbigniew Litwińczuk) i Piekarz (Marian Kłodnicki). Jest też superbohater, rzec można, idol do uwielbiania, myszka polna Munio (niezawodna Ilona Zgiet, która rolom małych bohaterów potrafi przydać niepowtarzalny wdzięk). Wyruszy on za trzy morza po ziarenko czarodziejskiego kwiatu, tytułowej Purpurelli, jako delegat owego zwierzęcego, sympatycznego stadka, myszy Burasa (Maria Wąsiel), zająca Kajtka (Zbigniew Wilczek, który powrócił po wielu latach do naszego teatru) i krecika Oczko (Piotr Gajos). Jest wreszcie Wiatr Południowy (przekonujący swą serdeczością Jacek Dragun), który stanowi zarówno łącznik pomiędzy „rzeczywistością” (cudzysłów, bowiem to też bajka) a światem baśniowym, zaczarowanym, jak i jest śpiewającym narratorem – komentatorem wydarzeń (piosenka do muzyki Krzysztofa Dziermy, przez aranżację z użyciem harmonii, ma w sobie coś katarynkowego, ale i kojarzy się z pieśnią dziadowską).

Jeszcze raz się okazuje, że w teatrze adresującym sztuki do dzieci, bardzo dobrym pomysłem jest łączenie żywego planu z planem lalkowym. Mali bohaterowie – w odróżnieniu od postaci ludzi – pozostają mali i, przypominając zabawki, tym bardziej stają się pociągajacy dla dzieciarni zgromadzonej dla widowni (premiery w Andersenie to odrębne przeżycie, reakcje dzieci potrafią człowieka zupełnie rozbroić). Dopiero w krainie prawdziwej baśni spotkamy postaci zgigantyzowne.

Kot Buras będzie przez aktorkę (ponownie ciekawa Bożena Dragun) grany w przebraniu i masce a główny mieszkaniec krainy, dysponent ziarenek zaczarowanego kwiatu Kot Trójgłowy (to duża ciekawostka, jak różnie mogą być zagrane „poszczególne głowy” przez Violettę Tomicę, Mariana Kłodnickiego Zbigniewa Litwińczuka – reżyser poprowadziła aktorów mistrzowsko), będzie już prawdziwym straszydłem. Pojawiają się więc elementy, jeśli nie horroru to delikatnej grozy z dodatkiem iście filmowego suspensu i tu szczególnie trzeba chwalić autora scenografii Edwarda Lutczyna (już pozyskanie jego do współpracy jest dużym sukcesem dyrekcji teatru), który Trójgłowego z czarodziejskiej krainy z fantazją wyczarował a inne zwierzątka wykreował tak, że nie sposób mysleć o nich bez sympatii.

Ciekawe jest też wprowadzenie przez scenografa i reżysera rodzaju introspekcji głównego bohatera (ponownie kłania się sztuka filmowa), gdy Munio przypomina sobie rady udzielane przez Burasa i Wiatr Południowy a ich cienie pojawiają się za ekranowo podświetlonymi górami w tle sceny. Z podobnie dobrym efektem zaprezentowana jest też, jak w teatrze cieni, podróż Munia i Wiatru za trzy morza przy pomocy rzutnika wędrujacego wokół widowni z obrazem zarysowującym ich sylwetki. Realizatorzy uruchomili więc wszelkie możliwe środki, żeby było i pociągająco bajkowo i bogato, żeby mali odbiorcy mieli raj dla oczu. Chce się – co już zostało uczynione w tytule tego tekstu – nie bez zachwytu zakrzyknąć niczym jeden z bohaterów „Purpurelli”: – O, raju w maju! Chce, tym bardziej, że ta udana premiera – prapremiera! – miała miejsce właśnie w tym, pięknym i dla Teatru Andersena miesiącu.

Andrzej Molik

Jadwiga Kofta Purpella. Reżyseria – Alina Gielniewska; scenografia – Edward Lutczyn; muzyka – Krzysztof Dzierma. Prapremiera w Teatrze im. H.Ch.Andersena w Lublinie 28 maja 2000 r.

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: