Od Ecole de Barbizon do artystów Kazimierza

Theodore Rousseau, Jules Dupre, Charles Francois Daubigny, Jean-Francoise Millet, Narcisse-Virgile Diaz de la Pena, Constant Troyon, Charles Jacque, a później także nasz Józef Szermentowski. Malarze zwani Barbizończykami. Ten pierwszy był ich przywódcą ideowym. Dla laika to nazwiska – przynajmniej w Polsce – mało co mówiące, dla fachowców – artyści, którzy w sztuce dokonali wielu przewartościowań, mieli wpływ na kształtowanie się realizmu i przecierali szlak dla impresjonizmu.

Część z nich utworzyła w latach trzydziestych XIX w. kolonię artystyczną we wsi Barbizon na skraju słynnego lasu Fontainebleau, mniej więcej pół setki kilometrów od Paryża, część dołączyła do grupy później. Szkoła z Barbizon zerwała z akademicką tradycją pejzażu idealizowanego, jej członkowie byli za bezpośrednim studiowaniem natury w plenarze. Wzorami, do których sięgali, było głównie krajobrazowe malarstwo holenderskie XVII w. oraz dzieła dwóch Anglików – Johna Constable’a i Richarda Parkesa Boningtona. Odrzucani początkowo przez jury Salonów Paryskich, z czasem, pod koniec lat 40. – głównie dzięki aktywności wybitnego krytyka Etienne Josepha Theophile’a Thorego – zdobyli coraz większe uznanie.

Niemal wiek później na drugim krańcu Europy artystyczną sławę zaczął uzyskiwać Kazimierz Dolny, miasteczko przyciagające malarzy tak samo jak Barbizon. Tadeusz Pruszkowski zaczął od 1923 r. przywozić tu swoich studentów warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Przypłynął parostatkiem Antoni Michalak i zakochał się w tym miejscu. Artyści zaczęli nad Wisłą osiadać, budować w Kazimierzu domy i pracownie, z czasem powstało Bractwo św. Łukasza… Czyż pomysł Tomka Kawiak, żeby doprowadzić do wymiany artystycznej z miasteczkiem, które nadal jest mekką artystów francuskich, a następnie do podpisnia umowy partnerskiej pomiędzy Barbizon a Kazimierzem nie jst przedni? Oby kazimierskie władze podeszły do niego z podobnym zrozumieniem i sympatią, jaką ta propozycja uzyskała już we Francji, w podparyskim zakątku, mieście artystycznie tak bardzo przypominającym naszą nadwiślańską perłę.

Andrzej Molik

„Oberża Ganne” to album-przewodnik po Muzeum Miejskim Szkoły z Barbizon. Tytułowa oberża madame Ganne, to miejsce pierwszych spotkań Barbizończyków. Na okładce widzimy obraz jednego z nich, Edmonda-Louisa Luniot (1851-1902), który – jak widać z dat życia – nie mógł należeć do założycieli szkoły. Tej pracy, podobnie jak innych XIX-wiecznych nie zobaczymy kiedyś w Kazimierzu, bo niezwykle kosztowne byłoby ich ubezpieczenie. Ale przecież w Barbizon, tak jak w naszym miasteczku nad Wisłą i dziś działa mnóstwo malarzy i to ich prace trafiłyby na wystawę zainspirowaną przez Tomka.

Kategorie:

Tagi:

Rok: