Pasja dająca siłę

Andrzej Molik: Grudniowa telewizyjna premiera – zresztą o bardzo przyzwoitej porze, bo o godz. 22.10 w TVP 1 – Pana filmu ”Wszyscy jesteśmy z węgla” stała się dużym wydarzeniem. Proszę przybliżyć treść tego dokumentu tym, którzy nie mieli szczęścia go obejrzeć.

Tomasz Wiszniewski: Amator filmowiec pracujacy na biedaszybach w Walbrzychu filmuje chrzciny, studniówki. Pewnego razu postanawia przestawić kamerę i podejrzeć swoich kolegów z biedaszybów. Tym samym staje sie dokumentalistą a zarazem niezauważalnie dla samego siebie bierze na swoje barki odpowiedzialność za to co pokazuje. Tego typu zmiana jest pięknym, ale także bolesnym doświadczeniem.

* Podobno zafascynowania tą tematyką czy też raczej środowiskiem wynika z Pana miłości do fabularnego filmu ”Billy Elliot”?

Jest rzeczą niepojętną , źe cały dramat węgla w Polsce, a co za tym idzie zmian w losie rodziny górniczej nie ma żadnego przełoźenia w polskiej twórczości literackiej. Większość filmów angielskich opartych jest na książkach. U nas realistycznej o zacięciu społecznym literatury po prostu nie ma.

* Czy nie sądzi Pan, że miał sporo szczęścia spotkawszy w Wałbrzychu Romana Janiszka, kogoś takiego jak – jeśli można się tak wyrazić – ”Amator” Kieślowskiego naszych czasów? Przecież bez niego Pana film wygladałby zupełnie inaczej, a może by w ogóle nie powstał.

Szukałem sposobu, który połączyłby drobne elementy rzeczywistości Wałbrzycha. Romek znakomicie wypełnił to zadanie. Ponieważ zajmuje się spedycją węgla, zna wszystkich i większość zna jego. Bez jego wprowadzenia nie miałbym szans na zbliżenie się, dotarcie tak blisko do świata filmowych bohaterów.

* A czy to ten bezrobotny z kamerą wpłynął także na to, że sam postawił się Pan nie w roli obserwatora, tylko uczestnika wydarzeń?

Film robi się sercem. Polubiłem tych ludzi I starałem się pomóc im w kontaktach z organizacjami pozarządowymi. Siłą rzeczy przeszedłem na ich stronę chociaź byłem i jestem świadom złoźoności całej sprawy.

* I na miejscu, w Wałbrzychu uznał Pan, że ”Wszyscy jesteśmy z węgla” nie może być obrazem epatującym okropnościami i atmosferą beznadziejności, czy to raczej Pańska postawa życiowa, która znalazła egzymplifikację na ekranie?

Chciałbym aby tak było… Bywam niestety malkontentem, ale staram się by moje wady charakteru nie przesłoniły spraw, które prezentuję. Nie wierzę we wstrząsowy charakter degrengolady istoty ludzkiej. Reportaż może mieć takie zadanie. Film dokumentalny winien bardziej się skupić nad ludzkim losem. Moje ciepłe podejście do bohaterów dla części nie było dość ciepłe. Wałbrzyska władza oczekiwała laurki miasta i obojętne im było, że nie jest to film o Wałbrzychu. Myślenie życzeniowe od czasów starożytnych związane jest z bliskością dostępu do koryta. Tak było, jest i będzie.

* W przedpremierowej rozmowie z Panem Tadeusz Sobolewski przypomniał, iż Krzysztof Kieślowski mówi w autobiografii, że jego największy sukces w dokumencie to załatwienie mieszkania młodym z ”Pierwszej miłości”. Pan też wałbrzyskim bezrobotnym coś załatwił…

W USA jest takie niewielkie miasteczko górnicze które wyludniło się w ciagu kilku miesięcy, póty ktoś rozsądny nie wykorzystał tego miejsca jako górniczego skansenu. W ciągu trzech lat miejscowość ożyła. Marzę o takiej przyszłosci dla Wałbrzycha. Jeśli los pozwoli, pojedziemy tam wspólnie podpatrzeć jak im się to udało.

* W tymże wywiadzie zaskoczył Pan zapewne niejednego stwierdzeniem, ze sam jest Pan bezrobotny. Wspominam o tym, bo cały czas zmierzam do tego, żeby pochodzącego z Lublina artystę spytać, czy poszukując roboty nie znalazł u nas, na naszym terenie równie – przepraszam za wyrażenie – fotogenicznego tematu jak biedaszyby znane chociażby ze śląskiej trylogii Kazimierza Kutza z czasów ostatniego kapitalizmu jaki w Polsce panował przed tym dzisiejszym?

Cóż… czekam na propozycje. W końcu z Lublina jestem i aż do śmierci będę przemierzał trasę do szkoły podstawowej nr.9, późniejszą drogę z Narutowicza do Zamoya, zawsze zapamiętam chodniki prowadzące na plac Litewski czy do teatru Osterwy.

* Przyczyną jest więc brak zamówienia, a bałem się, że padnie stwierdzenie, które już słyszałem, iż może to dobrze dla Lubelszczyzny, że bezrobocie jest tu mało widoczne. Ale przecież uchodzimy za najbiedniejszy region w UE, a o przypadkach rozkręcania i sprzedawania na złom torów kolejowych czy kradzieży ze słupów setek metrów miedzianego drutu co pewien czas i u nas słyszymy. A biedaszybów tu nigdy nie będzie, bo jak Pan wie, lubelski węgiel ma złoża na wielkiej głębokości, a na dodatek kopalnie LZW prosperują najlepiej w kraju. Może zatem warto przyjrzeć się innym bezrobotnym?

Odpowiem wprost – bezrobocie jako takie nie fascynuje mnie specjalnie. Mój film – jak śmiem mniemać – traktuje o pasji. O uczuciu, które jest nam w stanie pomóc przetrwać chwile trudne. Pasja daje moim bohaterom ciąg do przeżycia nastepnego dnia, energię do nastepnego pomysłu, siłę do nastepnego kroku.

* Ma Pan więc jakieś lubelskie pomysły filmowe? Słyszałem np. o współpracy z Tomaszem Pietrasiewiczem i jego Ośrodkiem Brama Grodzka – Teatr NN…

Walczymy wspólnie o realizację tv teatralnej triady ”Był sobie raz”, czyli trzech monodramów opartych na chasydzkiej tradycji, spisanej przez autora ”Sztukmistrza z Lublina”, w których Witek Dąbrowski występuje kolejno z trzema różnymi muzykami – akordeonistą, kontrabasistą i klarnecistą. Ślamazarność telewizyjnej drabiny ciągle opóźnia tę realizację. 5 lipca będziemy świętować 100 lecie śmierci Izaaka Bashevisa Singera. Może wtedy…

* A filmy fabularne? Zarzuci Pan fabułę na rzecz Teatru Tv i dokumentu?

Z krwi jestem fabularzystą. Na następny projekt pt. ”Pawełek” zgromadziłem połowę funduszy. Na dniach, a czekam od czterech miesięcy, zapadnie decyzja – wóz albo przewóz. I zaskoczę pana. Będzie to poniekąd film o zacięciu religijnym. Gdy naszą świątynią stał się supermarket, to może warto porozmawiać o sensie takiej wizji.

TOMASZ WISZNIEWSKI

Urodzony w Lublinie w 1958. Syn znanego aktora Teatru Osterwy Włodzimierza Wiszniewkiego i Elżbiety Pajączkowskiej. Absolwent LO im. Zamoyskiego. Ukończył łódzką PWSFTViT. Był asystentem Romana Polańskiego i Wojciecha Hasa, pierwszym asystentem przy produkcji sześciu filmów fab. Jest rażyserem fabuł, filmów dok. i tv. Zdobywca wielu nagród. Ważniejsze filmy dok.: ”Broadway, mój Broadway” – godzinny film tv nagrod. w 1991 na Festiwalu Młodego Polskiego Kina w Gdańsku (scen. i reż.), ”Do broni” – dokument nagrod. na MFFK w Krakowie (Don Kichot), Grand Prix Off-Cinema Festival we Wrocławiu 1992 (scen. i reż.), ”Obca krew” (1992) – nagrod. na MFFK w Krakowie, główna nagroda na Festiwalu Filmowym w Łodzi „Człowiek w zagrożeniu” 1996 (realiz.), Teatr TV: ”Szalbierz” (adapt. i reż.)- Złota Setka Teatru Tv 1996, ”Equus”(reż.) ”Co się właściwie stało Betty Lemon? (reż.), ”Inne czasy” (reż.). ”Drugie zabicie psa” (scen. i reż.), ”Blues” (scen. i reż.), ”Krótki kurs medialny” (scen. i reż.). Filmy fab.: ”Kanalia” nagrodzony na FPFF Gdynia 1995 (scen. i reż), ”Tam gdzie żyją Eskimosi” – scenariusz, europejski zwycięzca festiwalu filmowego w Sundance w USA 1998; reżyseria w 2001 – film w koprodukcji pol.-ameryk.-niem. z Bobem Hoskinsem w roli głównej, premiera na Festiwalu Filmowym w Sundance 2002, nagroda dla najlepszego filmu europejskiego na 19. Festiwalu Filmowym w Awinionie 2002. Realizuje też spoty reklamowe, odcinki seriali, programy kult. TAM

Kategorie:

Tagi: /

Rok: