Pieniędzy rząd

PO PREMIERZE W TEATRZE OSTERWY

Ozdobą „Dożywocia” Aleksandra Fredry, którego premiera odbyła się w sobotę w Teatrze im. j. Osterwy jest wielka kreacja Jerzego Rogalskiego w roli Łatki. Wszedł nią do panteonu sław polskiej sceny wcielających się w tę postać. W tej niezwykle trudnej roli uruchomił wszystkie rejestry aktorskich środków: jest śmieszny i żałosny, przebiegły i kompletnie bezradny, obśliźle przymilny i gruboskórnie gburowaty, szczebiotliwy w potoku słów i żałosny w obliczu porażek.

W świecie, w którym rząd sprawuje pieniądz jego Łatka nie jest postacią krwiożerczą, demoniczną. Ale jeszcze raz otrzymujemy naukę, że i tak skończenie komiczne kreatury mogą nas swym dorobkiewiczostwem doprowadzić na skraj katastrofy. I cóż z tego, że skąpiec dostaje nauczkę i musi się w finale pogodzić z finansową stratą, skoro i tak jak mantrę trzeba powtarzać fredrowską sentencję: „Tylko duszko bądź bogata/ masz kupione względy świata”? Albo wciąż powracać do niemal hamletycznego – i tak to gra Jacek Król! – pytania przywróconego do rozumu Leona Birbanckiego: „Świecie, co u ciebie w większej cenie/ czy pieniadze czy sumienie?”.

Jeśli by się zastanawiać, dlaczego reżyser lubelskiego „Dożywocia” Bogdan Ciosek nie przeniósł go do współczesności, dochodzi się do wniosku, że z jednego powodu: tylko dlatego, że dziś nie funkcjonuje u nas instytucja dożywocia w takim sensie jaki posiadała za czasów hrabiego Fredry. Nie możemy – już ZUS o to zadba! – pójść do kogoś, wykupić jego sutą emeryturę i dbać, żeby ów jej prawowity posiadacz nie zszedł za wcześnie z tego padołu, żeby zyski czerpać ja najdłużej. Reżyser pospołu ze scenografem Andrzejerm Witkowskim (pierwsze jego dzieło w Osterwy) postanowili zatem na tyle przybliżyć akcję do naszych czasów, żebyśmy mogli mocniej odczuć aktualność przesłania tej gorzkiej, zjadliwej komedii. Sądząc po dekoracjach w stylu art deco, jeszcze z elementami secesji i po feerii kostiumów, w projektowaniu których swą inewncją znowu popisała się Barbara Wołosiuk, akcja rozgrywa się gdzieś na początku poprzedniego wieku. Dodatkowym kapitalnym zabiegiem reżyserskim, powodującym przyśpieszenie i bardzo współczesne zrytmizowanie przedstawienia, było wprowadzenie postaci, których w sztuce Fredry nie ma. To istna ludzka menażeria – kokoty, prześmieszne dewotki, dwie mające się k_bie reprezentantki bohemy, namolni pracownicy hotelu-zajazdu, dziwni rezydenci z Żydem faktorem na czele. Tak! W tym towarzystwie możemy się poczuć je u siebie, a przesłanie o rządzie pieniądza staje się naszym problemem. Aż szkoda, że autor muzyki Paweł Moszumański nie zaczerpnął ze znanego z „Kabaretu” tematu „Money, money”. Byłoby jeszcze bardziej dobitnie!

W „podstawowej” obsadzie warto odnotować w zasadzie debiut w dużej roli na naszej scenie bardzo subtelnej i dziewczęcej Anny Brulińskiej jako Rózi, kreację Andrzeja Golejewskiego jako znerwicowanego i zdesperowanego Orgona, kolejną świetną komediową rolę Witolda Kopcia jako Doktora i kolejny popis w niewielkiej wszak roli Twardosza pysznego do bólu szczęk Romana Kruczkowskiego.

Idźcie na „Dożywocie”, podziwiajcie Łatkę Rogalskiego i pobierajcie nauki, ktorych nigdy nie za mało!

Andrzej Molik    

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: