Piętra absurdu

Z kabaretem Mumio jest jeden poważny problem. Możemy na jego występie skręcać się ze śmiechu, chichotać bez przerwy aż do bólu brzucha i wypadających z zawiasów szczęk, ale gdy nas później ktoś poprosi o to, żeby opowiedzieć jakiś skecz czy chociaż jeden dowcip z programu, stajemy się kompletnie bezradni, bo żadne słowa nie oddadzą wszystkiego tego co zobaczyliśmy na estradzie, co nas tak rozbawiło, że wpadaliśmy w stan permanentnej euforii graniczącej z jakąś histerią. Cóż z tego, że powtórzymy jakąś jedną odzywkę z monologu z cyklu „Najwspanialsze zachowania psów”, zresztą jednej z najprostszych humoresek wieczoru, skoro nie oddamy całej melodii głosu aktora naśladujęcego przemowy właścicieli do swych ukochanych czworonogów. W innych przypadkach nawet nie mamy co się starać o jakiś opis, jako że to zupełnie beznadziejne przedsięwzięcie.

Taki jest Mumio i taki jest jego najnowszy program o mocno skomplikowanym a zapewne specjalnie mało adekwatnym do jego treści tytule „Lutownica ale nie pistoletowa tylko taka kolba”. Gdyby dziś na nieszczęście istniała jeszcze świętej pamięci cenzura i autorzy tekstów byli zmuszeni dostarczyć je do tego urzędu w celu dopuszczenia na estradę, czytający to wszystko cenzor, bez wątpienia by uznał, że ktoś z niego zwyczajnie kpi. W tych tekstach po prostu nie ma nic. To mieszanina powiedzonek z codziennego języka, kolokwializmów i – z rzadka – rymowanek, ale wszystko to jest tak dadaistyczne dobrane i tak sprzedane, że układa się w cudowne piętra absurdu. Ze zwykłego opisania poszczególnych części „kontrybasu”, dwóch aktorów robi perełkową etiudę słowno-pantomimiczną o takiej sile rażenia, że co mniej wytrzymali spadają ze śmiechu z krzeseł.

I to jest główna siła kabaretu, który przez raptem trzy lata działalności zrobił tak ogromną karierę w kraju, że wszyscy dobijają się o jego występy (katowiczanie stale już występują i to przy kompletach publiczności w warszawskim Teatrze Buffo). To na aktorstwie a nie na tekstach stoi Mumio, chociaż wszyscy jednocześnie dostrzegają, że dopracował się on swojego zupełnie odrębnego języka kabaretowego, który nie sposób porównać jakimkolwiek innym zespołem uprawiającym tę odmianę sztuki. Autorski program jest przede wszystkim programem aktorskim. To istny spektakl teatralny, tyle, że skomponowany z samych intermediów i poprzez jednorodny styl, w sposób zadziwiający zachowujący spójność.

Jadwiga Basińska (jest wręcz fenomenalna w swych kreacjach przypominających ruchy mechanicznej lalki połączonej z minoderią natchnionego bachora, który zapragnął zawojować estrady), Jacek Borusiński. Dariusz Basiński Jarek Januszewicz od początku zaznaczają, że będą figlować jak dzieci. Poubierani w stroje a to wielkiej biedronki a to monstrualnego zajączka, grają na rozlicznych instrumentach, śpiewają falsecikiem czy tubalnym basem i bawią się, bawią i bawią a my się pysznie bawimy z nimi. To mimowie z najlepszej pantomimy, ale mimowie odzywający się, piętrzący absurdy ze świata, który stworzyli.

Nie jest to jednak zabawa dla zabawy i nie jest to twórczość oderwana od rzeczywistości. Ta rzeczywistość przegląda się tu w bardzo krzywym zwierciadle, na scenie powstaje monstrualna i tylko pozornie dobrotliwa jej karykatura. Obiektem kpiny są głównie klisze kultury masowej, jej wynaturzenia, te wszystkie młode talenty próbujące naśladować gwiazdy rocka i pop, te podpórki językowe osób wypowiadających sie w radiu i w telewizji, te maniery gitarzystów rzeźbiących bluesa i idiotyczne teksty piosenek… Wszystko to jest subtelnie sparodiowane, a że dobrze nam znane, tym bardziej śmieszne. Kiedy na finał zabrzmi fantastycznie wykonana pieśń „Secondary Floor”, jak na dłoni widzimy, że zdarzył się nam polski Cyrk Monty Pythona i to ani na moment nie gorszy od oryginału.

Występ kabaretu Mumio był jedynym punktem zorganizowanych przez Impresariat Centrum Kultury V Prezentacji Sztuki Kabaretowej i chociaż trwał niespełna godzinę (ale z blisko 20-minutowymi bisami!), dał tyle rozrywki wypełniającej po brzego Salę Nową publiczności, że obdzielić by tym można kilka innych zespołów. Nic, tylko organizatorom podziękować z tą prawdziwą ucztę duchową.

Andrzej Molik

Kabaret Mumio Lutownica ale nie pistoletowa tylko taka kolba. Wystę w ramach V Prezentacji Sztuki Kabaretowej 20 kwietnia 2001 r. w SAli Nowej Centrum Kultury.

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: