Podgląda czy podejrzewa?

Nie bardzo wiadomo czy Krzysztof Grajczak dając wystawie swego malarstwa, którą można oglądać w klubie Hades tytuł ”Pejzaż podejrzany” zdawał sobie sprawę z jego przewrotnej dwuznaczności. Podejrzewać żuławski krajobraz zapamiętany z młodości (urodził się w Elblągu) o jakieś fanaberie raczej nie miał powodu. Jeśli zaś podglądał go, to raczej szperając w pamięci, zanurzając się w retrospekcje. A jednak ta niejednoznaczność pasuje jak ulał do wielkich, ale i małoformatowych prac absolwenta IWA UMCS z 1993 r. Jak kiedyś przed laty zapomniana już niestety Anna Strumińska, potrafi Grajczak inspirację pejzażową sprowadzić niemal do abstrakcji. Barwne plamy wydobyte spod przymknietych powiek artysty i przeniesione na płótno grają nami, kuszą wciągają i nie ma mowy, żeby odbiorca pozostawał na tę grę obojętny. Ledwo zaznaczone kikuty srzew czy domostw w oddali – chociaż byśmy wiedzieli o ich realnej konkretności – stają się też abstrakcyjnymi, fantasmagorycznymi zwidami. I tylko kamienie – cóż za pomysł! – obciążające listwy podobne do stosowanych w ściennych mapach, wieńczące obraz jedynie od góry i od dołu przyciagają te zwidy do ziemi, kapitalnie przypisują je do gruntu pejzażu, z którego te wyfrunęły i zapadły w czystą, sugestywną sztukę. ANDRZEJ MOLIK

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: