Przymikołajkowy zgrzyt

W postaci największej kompromitacji w 45-letniej historii Chatki Żaka, i patronującego jej UMCS. Prezentuje ją tamtejsza kawiarnia (sympatyczna i bardzo starająca się obecna obsługa barku, zda się nie mieć ze skandalem nic wspólnego). Kiedy z nastaniem przedostatniego, zresztą b. krótkiego kierownictwa ACK, przegoniono poprzedniego gospodarza kawiarni, słyszeliśmy zapewnienia, że nowi właściciele stworzą z tego wnętrza nową jakość. Doprowadzono ją do piętrowej karykatury tego, co pozostawił po sobie Tadeusz Niedźwiadek.

Po wielu tygodniach remontu, okazało się, że trudnej do odkrycia przez klientów modernizacji uległo wyłącznie barkowe zaplecze. Designe, czyli wystrój jest nadal ten sam, tyle, że pomieszczenie kawiarni pozostaje dużo gorzej (czyt. oszczędnościowo), wręcz dramatycznie doświetlone. Zniknął telebim, na którym można było coś oglądać (muzyka, sport) w momentach gdy nie działo się – a nie działo się permanentnie i inercja ta tygodniami jest obowiązująca nadal – w sali widowiskowej obok. Wreszcie doprowadzono do katastrofy największej. Przypadku, który nie ma miejsca – ba, nie ma prawa mieć! – w żadnym z lubelskich (oczywiście, nie tylko) lokali. W momencie zniknięcia z ich właścicielem zgrabnych stolików i poręcznych, wygodnych krzesełek, Jaśnie Panujący Właściciele Nuworysze przenieśli z parasolowego ogródka na tarasie do interioru kawiarni podesłane obligatorjnie przez browar, którego piwo się w Chatce serwuje, czyli DARMOWE meble! Ciężkie jak piorun, mało poręczne, zajmujące dużo więcej miejsca, impregnowane na zmienne warunki pogody, ale nie na złość przesuwających je użytkowników. Chatkowa kawiarnia to dziś wielki wstyd. A tłumy palące – po wprowadzeniu tej kompromitującej państwo me ustawy antynikotynowej – papierosy na zewnątrz, na tarasie bez popielniczek, kipujące pety w śniegu, obraz rozpaczy dopełniają..

Panie Kwestorze UMCS… A może nawet Panie Rektorze zacnego uniwersytetu… Senacie… Widzicie to i nie grzmicie? Ergo, grzmotów energię spaskudziliście na coś innego, rozmienili na grzmociki poboczne acz ujadliwe (exemplum Szymon Pietrasiewicz). Przy całym szacunku dla tego, że Akademickie Centrum Kultury w Chatce Ż., to może nawet ostatni przypadek na wyższouczelnianej mapie Polski i dla faktu, że obiekt za momencik przejdzie modernizację (rewolucję?) podle unijnego strychulca, jest mi za Was wstyd. A żeby nie przesadzać: jest mi nader smutno.

Wasz, może najstarszy z rezydentów Chatki Żaka, nie osierocający jej od 45 lat

Andrzej M.

PS. Tam jest tak radośnie, tak pięknie! Tym ludziom cudnie nawiedzonym, którzy nie chcą widzieć tego, co ja – niestety – widzę, należy się większy szacunek.

Kategorie: /

Tagi:

Rok: