Radosny zgiełk

Pamiętając, że jazz znaczy też zgiełk (był taki film Boba Fosse’a „All that jazz”), można powiedzieć, że to, co prezentował na poniedziałkowym koncercie w Kawiarni Artystycznej HADES Briegel Bros Band, było radosnym, spontanicznym i bardzo przyjaznym uchu zgiełkiem. Francuzi z Nancy, zresztą znani już w Lublinie i w Zamościu, gdzie dopiero co gościli na Jazzie na Kresach, okazali się spadkobiercami tej najszlachtniejsej linii muzyki synkopowanej, która polega na wspólnej zabawie, sui generis rozmowie instrumentów, przekomarzaniu się ich i dopełnianiu.

Zespół prowadzi gitarzysta Nathanael Briegel, który też komponuje lwią część granych przez band utworów (usłyszeliśmy zaledwie jeden kawałek z klasyki jazzowej). Gitara dominowała jednak tylko w pierwszej z prezentowanych kompozycji, bardzo w stylu hiszpańskiej, gdzie pobrzmiewały echa muzyki flamenco. Później jednak lider potrafił odsunąć się w tło i dać pole do popisu dwóm bodaj najlepszym muzykom w grupie. To saksofonista Phiippe Leclerc i przede wszystkim szalejący na bębnach i kongach, wywodzący się z Madagaskaru Yvon Susini, porywali publiczność i decydowali swymi improwizacjami o sukcesie koncertu.

W przypadku pierwszego, najlepiej to było widać w stylowej balladzie, która jako żywo przypominała kompozycje Krzysztofa Komedy i doskonale na przykład mogłaby służyć jako tło do pamiętnego „Noża w wodzie”. Drugi wspaniale się poczuł w utworze w stylu latynoamerykańskim i grał tak, jakby chciał udowodnić, że jego Afryka z Południwą Ameryką tworzyły kiedyś jeden wspólny kontynent (dziś połączony totalnym telewizorem). Wtórował mu Nathanael, którego instrument nabrał tu brzmienia gitary Carlosa Santany. Nieco odstawał od brata grający na basie Cyrille Briegel, ale unisono jego gitary z saksem i gitarą solową było bardzo piękne. Przy porywających instrumentach perkusyjnych Yvona, perkusja Jean-Marc Robina stanowiła siłę wspomagającą, ale i temu muzykowi nic nie można zarzucić, bo w pełni wywiązał się ze swej roli.

Alliance Francaise UMCS ma dobrą rękę do organizowanych przez siebie koncertów. Zespół znad Meurthe (a nie znad Sekwany, jak uparcie pisano w pewnej gazeci) tę opinię w całej rozciągłości potwierdził.

Andrzej Molik

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: