Rozkosz butoh

V Międzynarodowe Lubelskie Spotkania Teatrów Tańca – Paul Ibey – Kanada

Dla lubelskiej publiczności taniec butoh nie jest formą nieznaną. Za sprawą „Konfrontacji Teatralnych” zostaliśmy nieźle przygotowani do jego odbioru, bo dwukrotnie (1999 i 2000) gościli u nas wielcy jego mistrzowie i to z kraju, w którym – czerpiąc z rytuałów i obrzędów Wschodu – wykształtował się w latach 50. XX wieku – z Japonii. Najpierw ogładaliśmy „Niewinność”, dojmujące studium starości w interpretacji Daisuke Yoshimoto, następnie „Kamień” wytańczony przez Atsushi Takenouchi. Wiemy więc, że butoh jest jednym z głównych osiągnięć tańca współczesnego i nie musimy od konferansjerów festiwalu otrzymywać – osobliwie w towarzystwie tancerzy, którzy zdominowali widownię Spotkań – zalatującej dziś truizmem informacji, że „stworzył nowe formy ruchu i ekspresji tanecznej”.

W przypadku kanadyjskiego tancerza butoh Paula Ibeya i jego „La Volupte d’etre”, osobiści wolałbym, żeby prowadzący oświetlili nas, kim była Markiza Luiza Casati (w encyklopediach nieobecna), której życie inspirowało spektakl, albo przywołali jej inspirującą dla percepcji solowego popisu tancerza sentencję (vide folder): „Wczoraj umarło/Jutro jest tajemnicą/Patrzysz w lustro/I widzisz nowe objawienie”. Obajawienie… Tak, to jest także dobre słowo przy próbie najkrótszego określenia odczuć odbiorcy. Wprost trudno uwierzyć, jak wielce kreatywne może być ludzkie ciało, jak ruch może dotykać metafizyki, zgłębiać jej bezkresy, ale i ironicznie dystansować się, wkładać żywot bohaterki w jakiś symboliczny cudzysłów. Tytułowa rozkosz bytu tego wymagała, a że technika artysty, uruchomianie każdego mięśnia ciała wpadającego w konwulsje, zastygającego w bezruchu równie nośnym jak cisza w najlepszych przedstawieniach dramatycznych, a że potrafi budować on „piękne obrazy” (pod powiekami zostanie na długo smuga zamieciona przez powłóczystą srebrną spódnicę na rozsypanym przez protagonistę roziskrzonym pyle), uczestniczymy w spectaclum o piorunującej sile wyrazu.

Koleżanka po tańcu Takenouchiego napisała rok temu, że „niepojęte jest, jak robiąc teatr tak oszczędny Japończycy zdołali w nim zmierzyć się z kosmosem”. Po obejrzeniu „Le Volupte d’etre” wiem, że nie tylko oni, że Kanadyjczyk Paul Ibey też wyśmienicie to potrafi.

Andrzej Molik

Paul Ibey (Kanada) La Vulupte d’etre. Choreografia i wykonanie Paul Ibey. Prezentacja w ramach V Międzynarodowych Lubelskich Spotkań Teatrów Tańca w Sali Nowej CK 15 listopada 2001 r.

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: