Shakespeare Fan Club

„Double, double toil and trouble/ Fire burn and cauldron bubble”. Cztery lata minęły od tego przeżycia, a słynne zaklęcie czarownic z ”Makbeta” potrafi mi się przyśnić lub nagle na jawie zbombardować mózg. Miałem wówczas, w 2005 r., zaszczyt być jurorem na VII Przeglądzie Inscenizacji Fragmentów Dzieł Williama Shakespeare’a w Języku Angielskim i owe wiedźmine zaklęcie zabrzmiało przez dwa dni imprezy – daj Boże – siedmiokrotnie!

Powróciłem do sądu konkursowego festiwalu w lutym podczas jego 11. już edycji, oceniając przez wiele godzin dwudniówki 32 inscenizacje. Traumatyczno-humorystycznych przeżyć ze zwielokrotnieniem czarów widźm tym razem już nie było i tylko scena balkonowa z „Rome i Julii” powracała (takie powtórki są tu oczywiście normalne) trzykrotnie. Miło się robiło, że to przedstawiciele naszego regionu podeszli do tego tematu z największą inwencją. W zabawnej kompilacji scen z dwóch sztuk przygotowanej w II LO im. P. Firleja w Lubartowie, to Romeo wgramolił się na „balkon” i trzeba go było stamtad ściągać, by ustąpił miejsca obiektowi swych westchnień, a wszystko miało nasz ludowy podtekst (lubartowiacy zdobyli II nagr. zbiorową). Aż trudno uwierzyć – bo chodzi o dzieci – ale jeszcze większą perełkę stworzono w lubelskiej Pierwszej Społecznej SP. Ktoś słusznie tam pomyślał, że skoro Szekspir jest własnością całego świata i skoro w dalekiej Japonii Kurosawa mógł w „Tronie we krwi” genialnie przeniść na ekran „Makbeta”, to dlaczego nie posadowić w tamtejszych realiach kochanków z Werony. W wysmakowanej plastycznie scenicznej wizji, Julia grała w kimonie, a Romeo stał się samurajem, który angielskojęzyczne frazy akcentował świetnie z japońskim pokrzykiem (młodziutki Mikołaj Trela otrzymał za tę rolę wyróżnienie).

To doprawdy fantastyczne, że w Lublinie, dumnym z coraz większej ilości wydarzeń prezentujących na profesjonalnym poziomie przejawy kultury wysokiej, na poziomie rudymentarnym działają takie osoby jak Bogumiła Misztal z tejże szkoły. Przypadło jej wyróżnienie reżyserskie, bo potrafiła z małymi uczniami przygotować cztery scenki o zupełnie różnym wyrazie, w tym starcie angielskich i polskich kibiców, bazujące na… „Hamlecie”!. To fantastyczne, że pod okiem Anny Burdan z XXI LO. im. S. Kostki wyrastają tekie talenty jak Aleksandra Cygan (ma doświadczenie z Panopticum i to widać), która za kreowanie Lady Makbet zdobyła jedną z dwóch Grand Prix festiwalu a cały spektakl spod ręki Pani Anny zebrał I nagrodę zbiorową. Że są pedagodzy tacy jak z III LO Unii Lubelskiej, którzy zawsze na ten przegląd wyszykują coś ciekawego, co teraz uczyniła Renata Sitarz, reżyserując fragment z „Romea i Julii” (III n. zbior.).

Ale najfantastyczniejsze, że mamy w naszym mieście-kandydacie do kulturalnej stołeczności na europejskim poziomie takich ludzi jak Jerzy Wrzos, który w lutym™, w 400. rocznicę powstania szekspirowskiego The Globe Theatre w Londynie wymyślił ten jedyny taki w kraju przegląd, ewenement absolutny, który może stać się przy odpowiedniej promocji – zadbajmy o to! – międzynarodowym i znanym na całym kontynencie. Dzięki dyrektorowi organizującego festiwal Społecznego LO im. Jana III Sobieskiego młodzież z ponad stu szkół w Polsce zaprezentowała przez 11 lat ponad 550 inscenizacji. Dużo ponad 2 tys młodych ludzi spróbowało swoich sił nie w dyskotece, tylko w teatrze i to po angielsku. Dodatkowo Wrzos przygotował w tym roku wspaniale Dianę Grzeszek (III n. aktorska i ani krzty kumoterstwa jurorów!) z V kl. podstawówki SJOS do roli błazna w składance „What a Clown? What a life?” oraz zaprosił do jury i na scenę Erica Atkinsona, absolwenta Wydziału Aktorskiego Uniwersytetu Hull, przez wiele lat zawodowego aktora i reżysera prowadzącego nowatorskie teatry a obecnie managera w British Council w Warszawie. Eric dał młodzieży mistrzowski popis szeregu ról w niebywałem mikście szekspirowskich scen. Ale młodzież z ogólnopolskiego nieformalnego Shakespeare Fan Clubu i po nim odważyła się pokazać swoje. Brawo!

Kategorie:

Tagi: /

Rok: