Spacer Pinokia z teatru do galerii

MISTRZOWIE STASYS I KNITTEL WSPARLI W ANDERSENIE MŁODEGO REŻYSERA

Takiej premiery w Teatrze im. Ch. H. Andersena jeszcze nie było. Po obejrzeniu w niedzielę o godz. 17 „Pinokia” Carlo Collodiego, widzowie przejdą przez Stare Miasto z sali przy Dominikańskiej 1 na Grodzką 1 do Galerii Autorskiej Michałowski na otwarcie o godz. 19 towarzyszącej przedstawieniu wystawy „Stasys Eidrigevicius – Szkice scenograficzne”.

Są to oczywiście szkice do „Pinokia”, bo znakomity mistrz, autor lalek i scenografii Stasys a także jeden z najwybitniejszych współczesnych kompozytorów Krzysztof Knittel – co ogromnie podnosi rangę wydarzenia – wsparli przy realizacji spektaklu studenta V r. Akademii Teatralnej w Warszawie Roberta Jarosza, dla którego jest to praca dyplomowa z reżyserii. To oni trzej wraz z tytułowym drewnianym bohaterem poprowadzą radosny pochód publiczności zmieniajacej się po drodze z teatralnej w wernisażową.

Dla Stasysa, światowej sławy artysty, malarza, ilustratora, fotografika, plakacisty litewskiego pochodzenia, zamieszkałego od lat w Polsce jest to też – tak jak dla Jarosza – debiut. Nie pracował nigdy w teatrze już szczególnie lalkowym, chociaż jego inscenizowane fotografie są bliskie teatru, podobnie jak dwa performanse kreowane w centrach sztuki współczesnej wraz z Knittlem, którego namówił do współpracy przy wystawieniu tekstu Collodiego. Natomiast do postaci Pinokia powraca po latach. W 1989 r. ukazała się w Niemczech książka „Hans Naselang”. Narysował do niej serię obrazów z długonosym drewnianym chłopcem, a następnie do nich poetyckie podpisy stworzył James Kruss, znany z wystawianej w Andersenie bajki „Tim Talar”.

O „Pinokiu” Stasys mówi: – To baśń tak tak mądra, tak ważna, bo przecież mówi o łatwych pieniądzach i to się okazuje aktualne. Cieszę się, że ją odkryłem na nowo, jakkolwiek w pracy musiałem stawać przed ciężkimi zadaniami, chociażby stworzenia nosa Pinokia, wydłużającego się w momencie gdy kłamie. W takiej realizacji musi być harmonia pomiędzy reżyserią, muzyką i scenografią. U nas jest. Jak postawimy literkę „a”, to każdy wie co dalej. Wszystkim trzem nam zależy, żeby zrobić coś pięknego i prawdziwego. Nawet muzykę robiliśmy razem w Warszawie w pracowni Krzysztofa. Takie wyzwanie trzeba traktować jako fantastyczną przygodę. To musi być radość i spontaniczność – dodaje artysta rozpoznawany wszędzie dzięki charakterystycznym postaciom z jego dzieł.

Wtóruje mu autor muzyki Krzysztof Knittel: – Poważnie traktuję partnerstwo. Nie ma znaczenia czy to będzie dobra muzyka, tylko jak zagra, zafunkcjonuje w przedstawieniu. To musi być jednia. Jest jak wchodzę na przedstawienie i widzę, że wszyscy – obsługa techniczna, ralizatorzy i aktorzy – są razem. Dodam, że jestem zuroczony obrazami scenicznymi Roberta i wizjami scenograficznymi Stasysa.

A Robert Jarosz pytany o morał płynący z opowieści o Pinokiu zmieniającym się z pajacyka w chłopca, odpowiada: – W życiu każdego pajaca jest moment wyboru czy zostanie rasowym osłem czy rasowym człowiekiem.

Dodajmy, że wystawie w Galerii Bartłomieja Michałowskiego będzie towarzyszyć mały album zawierający reprodukcje barwne prac Stasysa, szkice scenograficzne, projekty lalek oraz fotografie dokumentujące prace przygotowawcze do spektaklu. Album w twardej oprawie ma 64 strony, wydawcą jest Zbigniew Lemiech – Wydawnictwo-Drukarnia L-Print w Lublinie, także współorganizator ekspozycji.

Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: / / / /

Rok: